Bliźniacze szaleństwa

184 10 3
                                    

 Podobno, co dwie głowy, to nie jedna. Czasami to się sprawdza. Ale cztery głowy? To już lekka przesada.

- Ej, Hicca, tu nic nie widać- poskarżyła się Szpadka, kiedy razem z resztą członków Akademii przedzierali się przez gęste chmury nad Berk. Widoczność była prawie zerowa, a mokre ubrania lepiły się do skóry.

- No właśnie, a o to przecież chodzi- zgodziła się Hicca, obracając w kierunku skąd dochodził głos.

- Chyba i tak nie łapię- przyznał Mieczyk, kiedy przywódczyni pojawiła się w zasięgu wzroku. Szczerbatek, z łatwością manewrując w kiepskich warunkach, zrównał się z Wymem i Jotem.

- Chodzi o to, że wy nie widzicie, więc musicie zaufać Wymowi i Jotowi- wyjaśniła, nie pierwszy raz podczas ćwiczeń tamtego dnia. Decydując, że może na bliźniaki lepiej zadziała demonstracja, dodała:- Patrzcie- przestawiła lotkę i razem ze swoim smokiem ponownie zniknęła.

- Ona musi tak gadać, że ja nie rozumiem?- zapytał niezadowolony męski bliźniak, spoglądając na siostrę.

- Ja to ufam tylko sobie- oświadczyła z pewnością Szpadka, mrużąc oczy i próbując coś wypatrzeć.

- Postarajcie się łaskawie nie zabić, ok?- odezwała się Vega, wypadając tuż obok Zębiroga. Silfur potrząsnął długim ciałem, próbując pozbyć się z łusek wody.- Daj spokój, smok. I tak wracamy w chmury- zauważyła zielarka, spinając go kolanami. Smok wydał z siebie niezadowolone mruknięcie, ale posłusznie wystrzelił do przodu.

- Właśnie, racja. Ja też sobie- Mieczyk zgodził się z siostrą, całkowicie ignorując wtrącenie uzdrowicielki na terminie.- Jot, dół- rozkazał, ciągnąc swoją głowę w odpowiednią stronę.

- Wym, góra!- poinstruowała w tym samym momencie Szpadka, naciskając na rogi swojej smoczej głowy.

Smok dzielnie próbował wykonać oba polecenia w tym samym czasie, ale było to niemożliwe. Wym i Jot stracili kontrolę nad własnym lotem i, porykując z irytacją, zaczęli spadać. Uderzyli prosto w Sztukamięs na tyle mocno, by wyrzucić wszystkich troje Jeźdźców z siodeł z zrzucić w drzewa poniżej.

- Jot, weź mnie zdejmij- jęknął Mieczyk, kiedy gałąź, na której wylądował z siostrą wydała kilka groźnych trzasków.

- Wym, leć po pomoc- nakazała w tej samej chwili Szpadka, a Zębiróg, ponownie próbując wykonać sprzeczne rozkazy jednocześnie, zaczął miotać się niekontrolowanie. Niemal uderzył tym razem w Silfura, ale Zbiczatrzasł w porę szarpnął się poza zasięg szalonego gada.

Śledzik, obserwując sytuację z konara obok, gwizdnął na palcach, zwracając uwagę swojej smoczycy. Sztukamięs natychmiast ruszyła do swojego Jeźdźca, ale kiedy zauważyła kilka prostych gestów, zatrzymała się w powietrzu i skręciła, łapiąc bliźniaki Thorston. Ani o chwilę za późno, gdyż sucha gałąź, na którą spadli oboje załamała się i runęła na ziemię.

- Udało się! Niesamowite, udało mi się!- ucieszył się mędrek, ale mina mu zrzedła, kiedy i jego konar pękł. Uratowali go jednak Hicca i Szczerbatek, bowiem przywódczyni na wszelki wypadek postanowiła obserwować kłopotliwe duo i była świadkiem całej sytuacji.

- Ej, co ty tam robiłeś z tym palcem?- zapytała, kiedy przyjaciel znalazł się bezpiecznie w siodle za jej plecami.

- Oj, droga przyjaciółko- Śledzik niemal zacierał ręce, podekscytowany, by podzielić się swoim pomysłem.- Opracowaliśmy ze Sztukamięs parę znaków na migi, gdyby nas coś rozdzieliło. Jak się okazuję pomysł genialny- pochwalił się radośnie.

- Mmm, znaki na migi- zanuciła w zamyśleniu Hicca, już wizualizując w głowie kilka komend dla Szczerbatka.- Śledzik, to serio dobre- zgodziła się po namyśle, niemal wibrując na swoim miejscu. Uwielbiała uczyć się nowych rzeczy i nic nie sprawiało jej tyle radości, co praca ze Szczerbatkiem.- Stary, trzeba to rozwinąć, opracować i w ogóle- dodała, natychmiast, ciągnąc Nocną Furię w chmury, żeby zwołać resztę drużyny i wszystko im przedstawić.

Dragon Lady: Jeźdźcy SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz