Jesteśmy rodziną cz. 1

208 8 0
                                    


Wesołegp Snogletogga!





Wikingowie to stadne zwierzaki. Lubimy podkreślać, że jesteśmy jedną, wielką rodziną. I lubimy się wspólnie z tego cieszyć.

O ludziach na Berk można było powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że (poza pewnymi niechlubnymi wyjątkami) są leniwi. Zwłaszcza, kiedy chodziło o przygotowania do różnych świąt. Uwielbiali się bawić, a jeśli trzeba było coś na to przygotować, cóż... Im wcześniej zaczęli, tym szybciej mogli przejść do zabawy. Jedną z okazji, które świętowali równie chętnie co Snoggletoga, był Tydzień Borka, ku czci założyciela osady Borka Pechowca.

Pyskacz, jako jeden z bardziej chętnych do zabawy Wikingów, z radością nadzorował przygotowania, kiedy Stoick zajęty był innymi, ważnymi sprawami. W tym roku szły pełną parą, wyprzedzając harmonogram, dzięki pomocy smoków. Kowal z radością rozglądał się dookoła, pilnując, by nikt się nie obijał. Sam również nie stronił od pracy, upewniając się, że nowo powstały pomnik nie ma żadnych mankamentów.

- Najlepszego z okazji Tygodnia Borka!- zawołał do wszystkich, kiedy uznał swoją pracę za zadowalającą.- I tobie najlepszego życzę, Szemusie- dodał dostrzegając starego przyjaciela przy jednym z ustawionych stołów. Siedział na ławie z kuflem piwa w ręce.

- Zdrówko- odkrzyknął pogodnie, unosząc kufel w geście toastu. Pyskacz zszedł z drabiny i spojrzał na pomnik z dumą.

- A już zdecydowanie najwyśmienitszej zabawy życzę tobie, mój ty prapraszczurze Borku- oznajmił, patrząc z dumą na wykutą w kamieniu postać.

- Najfajniejszy tydzień w roku, co nie, Pyskacz?- zagadnął Gruby, kończąc w pobliżu własne obowiązki.

- Na równi, przyjacielu, z dniem Kadłubka- zgodził się kowal, odhaczając w głowie kolejną rzecz z mentalnej listy przygotowań.

- Ah... Stare, dobre dzieje- znajomy, skrzeczący głos momentalnie zepsuł nastrój zebranym, a większość odwróciła się do swojej pracy próbując uniknąć rozmowy z zrzędliwym staruchem.- Aż się łezka w oku kręci. Jak nic przydałby się nam dziś taki Bork- oznajmił, patrząc z obrzydzeniem na pracujące smoki.

- Tradycje, owszem, należy szanować- przyznał jednoręki Wiking, kierując się do kuźni z nadzieją, że Pleśniak nie zrujnuje mu do reszty nastroju.- Ale patrz, świat się zmienia. Jeśli mnie pytasz, to na lepsze.

- Nie pytam- skwitował zrzędliwie starzec, krzywiąc się jeszcze bardziej.

- Kiedyś wybierać musieliśmy, albo my, albo smoki- ciągnął niezrażony Pyskacz, zaczynając przeglądać skrytki w zabałaganionej kuźni. Nigdy mu to nie przeszkadzało, bo zawsze wiedział gdzie wszystko jest, a jeśli zniknęło była to najpewniej sprawka trolli. Hicca zawsze dbała o porządek, ale ostatnio wciągnął ją kolejny szalony projekt, który leżał nieskończony w jej kanciapie, czekając aż znajdzie czas między zajęciami Akademii i pakowaniem się w tarapaty z przyjaciółmi i ich smokami.- To już zamierzchłe dzieje. Może byś się tak, Pleśniak, rozpogodził i w końcu przyzwyczaił?

- Zostanę pochmurny, dziękuję- odpowiedział Pleśniak, przyglądając się jak kowal przeszukuje swoje miejsce pracy.- A kiedy będzie wystawa artefaktów Borka?- zapytał.- Mam nadzieję, że masz jeszcze ten jego sztylet, Rozpruwacz. Masz, prawda?

- Spokojnie, wszystko będzie jutro w Twierdzy- zapewnił Pyskacz, licząc, że rozmowa szybko się skończy i marudny starzec wróci do swojej chaty, żeby kisić się ze swoją owcą w niechęci do wszystkiego i wszystkich.- Nic się nie bój.

Dragon Lady: Jeźdźcy SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz