morwin dla marcusia
TW: wspomniany gwałt
— Erwiiiiin? — Imię chłopaka rozbrzmiało w salonie. Siwowłosy uniósł głowę i spojrzał w kierunku wołającego.
— Hm?
— Czy mogę wyjść dzisiaj wieczorem z Hankiem? — Gregory stanął przed młodszym.
— Boże, kto pytał, Grzegorz — mruknął złotooki. Widząc grymas na twarzy kochanka, roześmiał się lekko. — No oczywiście, że możesz. Ufam ci, wystarczy, że mnie poinformujesz o tym.
— W takim razie informuję cię, że idę z Hankiem na piwko — wyższy się wyszczerzył.
— Ale nie przesadzaj z alkoholem, nie chcę mi się jechać po ciebie o czwartej nad ranem — ostrzegł Knuckles, z powrotem patrząc w telefon.
— Jasne, jestem odpowiedzialny — odparł szatyn. Erwin prychnął cicho i już chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie zrezygnował. Otrzymał wiadomość w telefonie, na której widok rozjaśniły mu się oczy.
— Idę coś ogarnąć z moimi... do zobaczenia wieczorem! Albo w nocy. Albo rano — młodszy posłał krótki uśmiech i energicznie wstał z kanapy.
Podszedł do szatyna i musnął ustami jego policzek. Następnie wziął torbę leżącą na stole i wybiegł z mieszkania, udając się w kierunku swej Ferrarki. Gregory delikatnie uśmiechnął się, dobrze wiedząc, że pewnie zobaczy go dzisiaj na jakimś napadzie. Westchnął cichutko, po czym dopił kawę i ruszył w kierunku swojej Corvetty. On też ma pracę.
Rzeczywiście, mężczyźni spotkali się nawet kilkukrotnie. Raz na Fleece, raz na losowym zatrzymaniu drogowym i ostatecznie w areszcie. Jednak, poza żartobliwym flirtowaniem i dwuznacznymi tekstami, nie posuwali się dalej w żaden sposób. Ich związek nie był oficjalny i nikt o tym nie wiedział, nawet Nicollo czy Hank. Plotki chodziły po mieście i po komendzie, w Burgers Shocie i w Arcade, lecz na tym się to kończyło: na plotkach i żartach. Nikt nie sądził, że mężczyźni naprawdę są razem, i to od kilku miesięcy. 11 czerwca, w urodziny Gregory'ego, minęło ich półrocze. Kto by pomyślał, że osoby o tak podobnym charakterze, były w stanie stworzyć tak długotrwały, zdrowy i szczery związek.
Po udanym napadzie na Humane Labs, Knuckles wrócił do domu. Nie chcąc ryzykować spaleniem kuchni, zamówił do domu takieś meksykańskie jedzenie i czując zmęczenie, zaczął szykować się do spania. Jednak, jego podświadomość nieustannie szeptała mu, że coś jest nie w porządku. Ogarnęła go wątpliwość, która nie mogła zostać wyparta nawet pysznym kakałkiem. Po paru godzinach bezsensownego wiercenia się, z głębokim westchnieniem sięgnął po telefon. Musiał się upewnić, że wszystko jest okej.
Po paru nieodebranych przez szatyna połączeń, Erwin zaczął martwić się nie na żarty. Co jeśli coś mu się stało? Może ktoś go porwał? W końcu to policjant... A może po prostu wrócił z Hankiem do domu? Może jedynie zawalił zgona? W końcu "piwko" z policjantami, nigdy nie kończy się na piwku. Cała komenda przepełniona jest zwolennikami procentów. Co zrobisz, nic nie zrobisz. Łapiąc się ostatniej deski ratunku, wybrał numer to Over'a. Miał nadzieję, że chociaż ten odbierze. Jego modlitwy zostały wysłuchane i po chwili w słuchawce rozbrzmiał zachrypnięty głos porucznika.
— Cześć Erwinek! Co tam u ciebie? — zagadał przyjaźnie, widocznie podpity Kanadyjczyk. Mimo, iż związek Erwina i Gregory'ego nie był publiczny, to ich przyjaźń już była, więc naturalną koleją rzeczy zaznajomili się z różnymi osobami z drugiej strony barykady. W ten sposób Montanha jednego wieczoru gadał godzinami z Zakshotem na siłowni, by następnego dnia Erwin wraz z nim, Capelą i Over'em szli razem na wypad do kina.
CZYTASZ
Zbiór Oneshotów
FanficOneshoty na święta (nie wszystkie są świąteczne!) dedykowane dla różnych osób. Różne style, różne shipy. Enjoy! Poprawione przez cudowną @alemqa a parę przejrzanych przez @_Smokae_ i @panna_cookie <33 love you all