EIGHT

1.4K 69 18
                                    

xante dla bloodybark

Dwóch mężczyzn siedziało razem na kanapie, wpatrując się w ekran. Chociaż może "leżeli na sobie" byłoby lepszym określeniem. Czarnowłosy opierał się o wygodne poduszki, leniwie przeczesując niebieskie kosmyki chłopaka, który leżał na nim. Xander cicho pomrukiwał zadowolony, skupiając się na filmie. W pewnym momencie młodszy chciał wstać i pójść po jakiś napój. Niebieskowłosy jednak nie chciał pozwolić swojej żywej poduszce się ruszyć.

— Xandeeer — mruknął wyższy, ciągnąc mocniej za końcówki włosów. — Chcę iść po Monsterka...

— Nie idziesz nigdzie — wymamrotał niewyraźnie Wayne, wtulając się twarzą w klatkę piersiową swojego chłopaka. — Wygodny jesteś.

— A ty ciężki — wycedził Capela. — Rusz dupę, albo cię zrzucę na podłogę — zagroził.

Niebieskowłosy jednak nadal się nie ruszył, co zirytowało młodszego. Nie zamierzał puszczać słów na wiatr, więc stanowczym ruchem zepchnął Xandera z siebie. Ignorując wiązankę wyzwisk wywarczoną w jego kierunku, uśmiechnięty poszedł po energetyka. Z zadowoleniem obserwował jak chłopak wstaje z ziemi, z wrogim spojrzeniem.

— Co się tak cieszysz? — warknął niższy. — Za chwilę, to ty będziesz leżał, tyle że pode mną, głośno jęcząc — dodał, uśmiechając się pod nosem, widząc nagle zarumienioną twarz czarnowłosego.

— Nie mów tak — Dante mruknął cicho, odkładając Monstera na stoliczek.

— A wrócisz tu jako moja poduszka? — Wayne zapytał uroczym głosem.

— Jasne — westchnął Capela, w głębi duszy zadowolony owym obrotem spraw. Pasowało mu "bycie poduszką", jeśli będzie mógł do woli bawić się niebieskimi włoskami.

Sprawnym ruchem młodszy został przerzucony na kanapę przez Xandera, który chwilowo zawisł nad nim. Jednak, zanim Dante zdołał zaprotestować, został delikatnie pocałowany w usta.

Mężczyźni całowali się leniwie, zapominając o filmie, który nadal grał w tle. Nie spieszyli się nigdzie, wiedząc, że mają cały wieczór i noc dla siebie. Zatracili się w spokojnych, słodkich pocałunkach. Dante uśmiechnął się w wargi starszego, wiedząc, że ma go całego dla siebie. Wreszcie.

W pewnym momencie niebieskowłosy przeniósł jedną dłoń na pośladek Capeli, stanowczo go ściskając. Poprawił nieco pozycję, przybliżając ciało młodszego jeszcze bliżej. Druga zaś ręka wkradła się pod bluzę czarnowłosego, wodząc swobodnie po ciele.

Dante otworzył oczy, czując, że jego ciało mimowoli spina się. Nie był to pierwszy raz, gdy ich pocałunki poszły delikatnie dalej, lecz zawsze miał jakąś wymówkę by się wymigać. A to przecież są na służbie, a to ma ważne spotkanie z kuzynem, a to ma raporty do dokończenia... Tym razem jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Chyba nie było innej opcji, niż wreszcie skończyć z omijaniem tematu.

— Xander... — sapnął cicho, odsuwając się od ust Wayne'a. Film nadal grał w tle.

— No co tam Dantuś? — wymruczał pociągającym głosem.

Capela przez chwilę miał nadzieję, że zobaczy tą cholerną niepewność i dyskomfort w jego oczach i sam zrozumie w czym tkwi problem, lecz nic takiego nie nastąpiło. "No tak, przecież on jest ślepy wszystko, co nie jest mu podane wprost na tacy" pomyślał, mentalnie wzdychając.

— Ja... nie chcę... tego — wydukał, lekko się jąkając.

Starszy spojrzał na niego niezrozumiale. Dante spuścił wzrok. Wiedział, on przecież wiedział, że będzie niewystarczający! Dlaczego on się w ogóle w to pchał... Mógł zostać z boku i nie angażować Xandera w swoje schorzenie. Ale oczywiście, postąpił jak jebany egoista.

— Przepraszam — dodał szybko, zagryzając mocno policzek od środka.

— Dlaczego? — zapytał niespodziewanie łagodnie niższy.

— Ja po prostu... nie czuje się z tym dobrze i--

— Dante, ja się pytam dlaczego przepraszasz — uśmiechnął się Wayne. — Masz prawo przecież, wiadomo, nie chcieć ruchania. Przecież cię nie zmuszę — roześmiał się. Dante uśmiechnął się słabo. Wierzył mu, ufał mu, choć wewnątrz nadal czuł nutkę niepokoju, spowodowaną przeszłością. — Ale skoro już zacząłeś... to dlaczego? — zapytał zaciekawiony.

— Jestem aseksualny — wymamrotał cicho czarnowłosy, chowając się nieudolnie za opadającą grzywką.

— A to oznacza?

— Według czystej definicji, oznacza to, że nie odczuwam pociągu seksualnego w stosunku do kogokolwiek — wyrecytował. — A przetłumaczone na twój, to nie chcę... zbliżeń. Praktycznie nigdy i... wątpię, że się to zmieni — wyszeptał.

— Dante — zaczął Xander niezadowolonym tonem. — Dlaczego do kurwy mówisz mi o tym dopiero teraz? Przepraszam za, wiesz, wszystko... Ale jeśli coś jest nie tak to mów! W domyślaniu się jestem...

— ...chujowy?

— Bardziej chciałem powiedzieć, że nowicjuszem — mruknął Xander, w głębi ciesząc się, że atmosfera przestała być aż tak napięta.

— Wiesz... — Dante zaczął po chwili wahania. — Nie wszyscy są wyrozumiali... Miałem partnerów, którzy gdy dowiedzieli się o tym, uznali że nie mogą tak, i odchodzili, a nie chciałem znowu ryzykować.

— Nie zrobiłbym tego — zaoponował starszy. — Przecież dla mnie się liczysz ty, a nie to, czy mogę się ruchać czy nie.

— Wiem, ale trudno mi było się przemóc — westchnął wyższy. — No i też wiadomo, jak się prezentujesz na mieście...

— Aha? — oburzył się niebieskowłosy. Po chwili jednak spoważniał, zastanawiając się uporczywie nad czymś. — Czy wprowadzałem cię cały czas w dyskomfort? — dopytał po chwili milczenia.

— Nie — odparł szczerze Capela. — Z żartami nie mam problemu, sam je często ciągnę, nie? Lubię cię całować, więc w lżejszych gestach też nic złego nie ma. Po prostu źle się czuję z czymś więcej — wytłumaczył.

— Rozumiem. W takim razie, skoryguję swoje zachowanie. Chcę, żebyś czuł się przy mnie bezpiecznie i spokojnie — postanowił starszy.

— Nie musisz... — mruknął Dante, wbrew sobie.

— Ale chcę. Dla ciebie zawsze.

Zapadła długa cisza, ale nie była ona niezręczna. Niższy z mężczyzn nadal przetwarzał otrzymane informacje, a wyższy cieszył się zrozumieniem ze strony partnera. Nie chciał go ograniczać przez swoje preferencje, ale jeśli on nie ma z tym problemu, to chętnie to zaakceptuje. Czuł się wreszcie dobrze i bezpiecznie w związku, nie martwiąc się podświadomie o własny dyskomfort czy odejście partnera.

— No to co... — zaczął nieśmiało czarnowłosy. — Wracamy do filmu? — zapytał, wskazując na ekran, który oboje ignorowali przez dobre pół godziny.

— Pod warunkiem, że nadal będziesz moją poduszką — rzekł poważnie Xander.

Dante roześmiał się i nachylił się do ust swojego chłopaka.

— Dla ciebie zawsze — szepnął i pocałował go w usta.

Zbiór OneshotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz