vasgory dla hyoudii
Vasquez jechał Great Ocean Highway z Paleto do centrum miasta, przy akompaniamencie płaczliwych jęków postrzelonego policjanta. Gregory jednak nie cierpiał z bólu, a jedynie ubolewał nad utratą Corvetty.
— Grzegorz — westchnął w końcu Sindacco. — Odzyskasz ją.
— Nie wiesz jak to jest stracić samochód! — huknął Montanha.
— To akurat prawda — brunet się wyszczerzył. — Zawsze wam ucieknę. Ale chyba już powinieneś się przyzwyczaić? Ciągle ci ją kradną — zauważył.
— Tak, ale nie zawsze nią wjeżdżają do wody! — wrzasnął brązowooki. — Jebany Carbonara... Wy jesteście sadystami jakimiś!
— Grzegorz, odholujesz ją, naprawisz, i będzie jak nowa.
— Moja Vecia... — chlipnął szatyn, ignorując sensowne słowa młodszego.
Niebieskooki westchnął, widząc że ta rozmowa prowadzi do nikąd. Postanowił siedzieć cicho i pozwolić Gregory'emu się wyżalić, poskarżyć na swój los i wściec się na Zakshot. Chcieli urozmaicić jakoś święta i ktoś wpadł na genialny pomysł porwania policjanta. Padło na Montanhę i jego Vettę, którą uśmiechnięty Nicollo zatopił w oceanie. Od tego momentu, lamenty szatyna stały się nie do zniesienia, aż w końcu Erwin wybłagał Vasqueza o odwiezienie brązowookiego na szpital. W końcu podczas porwania został draśnięty kulą.
Sam Gregory nawet nie zwrócił uwagi na ból, skupiając się na aucie, a raczej jego braku. Cierpliwość Sindacco została wystawiona na potężną próbę. Był pewien, że ktokolwiek inny na jego miejscu po prostu wyrzucił by rannego policjanta na pobocze, pewnie nawet nie racząc zadzwonić po karetkę. Jednak Vasquez postanowił wykazać się szczególną wyrozumiałością i siłą woli, dzięki czemu po kilkunastu minutach, mężczyźni wreszcie dotarli na Pillbox.
Powstrzymując resztkami sił chęci, by jakoś uciszyć Montanhę, brunet przerzucił go sobie przez ramię i zaniósł do jednej z sal, nim ten zdążył zaoponować, że przecież nie ma dostępnych medyków. Vasquez przełożył starszego na łóżko, jedną ręką pisząc szybkiego SMSa do znajomego lekarza.
— Przecież tu nikogo nie ma — zauważył Gregory, na chwile zapominając o Corvettcie.
— Lubella jest w drodze — mruknął niebieskooki, odkładając telefon do kieszeni. — Co cię boli?
— Klatka piersiowa, bo dostałem w kamzę, policzek, bo mnie jakiś brutal uderzył i serduszko — westchnął policjant.
Wyższy zerknął na policzek rannego. Faktycznie, formował się na nim niewielki siniak. Uśmiechnął się nieznacznie i płynnym ruchem przybliżył się do szatyna. Pocałował lekko zaczerwieniony policzek i chwile potem się odsunął. Brązowe oczy rozszerzyły się w zdumieniu, a usta od razu zamknęły. Nie tego się spodziewał.
— Na przyszłość nie zrzędź tyle — poradził mu zadowolony z siebie Vasquez. — Nie wszyscy są tak cierpliwi jak ja.
— Za... co to? — wydukał Montanha.
— Na ból. Chyba działa, bo się wreszcie zamknąłeś — roześmiał się, widząc skamieniałą twarz towarzysza. — Będę leciał. Jak chcesz więcej, to pisz — mrugnął i wyszedł z sali.
Oszołomiony Gregory oparł głowę o poduszkę, zastanawiając się, dlaczego niebieskooki zrobił coś takiego i dlaczego ból faktycznie zmalał. Postanowił, że będzie musiał przeprowadzić osobistą inwestygację, czy pocałunki Vasqueza Sindacco mają jakąś moc leczenia. Tak, zdecydowanie będzie musiał się tym zająć. Dla nauki, oczywiście.
CZYTASZ
Zbiór Oneshotów
ФанфикOneshoty na święta (nie wszystkie są świąteczne!) dedykowane dla różnych osób. Różne style, różne shipy. Enjoy! Poprawione przez cudowną @alemqa a parę przejrzanych przez @_Smokae_ i @panna_cookie <33 love you all