Zbiór Oneshotów

NINE

uvo dla miko

Białowłosy westchnął ciężko, odkładając długopis na biurko. Wreszcie skończył rozwiązywać zadanie, nad którym ślęczał o wiele dłużej, niż by chciał. Całki trygonometryczne, kto to wymyślił... Rozejrzał się wokół, krzywiąc się, widząc porozrzucane, puste butelki po wodzie i kubki po kawie. Będzie musiał to ogarnąć... A mówili, że studia są przyjemne...

Seria głośnych odgłosów dobiegających zza okna, zwróciła uwagę młodego mężczyzny. Ivo zmarszczył brwi, widząc jakiś ciemny kształt, który z uporem maniaka walił w szybę. Przez ciemność zimowego wieczoru, nie był w stanie zobaczyć wiele więcej. Po chwili wahania, Carbonara uchylił nieco okno, próbując zrozumieć co się do niego dobija.

— Blush?! — Białowłosy wybałuszył oczy na niższego bruneta, który w międzyczasie wpełzł do środka i pozbył się maski.

— To ja! — Key uśmiechnął się przepraszająco.

— Mieszkam na szóstym piętrze — wymamrotał Ivo. — Jak... Chociaż, w sumie chyba wolę nie wiedzieć jak. Dlaczego tu przyjechałeś? — w końcu zapytał, zaciekawiony.

— A chciałem cię zobaczyć. — Brunet uśmiechnął się uroczo, przytulając starszego. — Przywiozłem komiksy! Te, o których ostatnio gadaliśmy. Jutro rano muszę wrócić do Los Santos, ale mamy całą noc! Mówiłeś, że jutro nie masz zajęć rano. Możemy w coś pograć, poczytać, pogadać...

Ivo uśmiechnął się szeroko, słysząc entuzjazm chłopaka.

— Dlaczego musisz jutro wyjeżdżać? Nie możesz chwilę zostać? — zapytał piwnooki prosząco.

— Labo mnie zawiózł — przyznał Blush. — I jutro wyjeżdża. Podobno miał odebrać stąd... no jak on ma... ten Carl.. Ches.. Czyk...

— Charles?

— Tak! No, to ma go odebrać stąd i jutro wracają. Przepraszam Ivo...

— Nie masz za co przepraszać. Niedługo przeprowadzę się do Los Santos na stałe! — zapewnił młody Carbonara. — Wtedy już zawsze będziemy razem. A w międzyczasie... wykorzystajmy ten czas dobrze — dodał, całując bruneta w policzek i pociągając go wraz z torbą komiksów na łóżko.