Rozdział 7

1.1K 77 6
                                    

Tom wpatrywał się w szoku w czarodzieja leżącego na łóżku. Wydawał się być dziwnie silny, emanowała z niego niesamowita energia. Jednocześnie był bardzo słaby, nie mógł się ruszać, jego skóra była blada, wyglądał jakby był już martwy. Jego buzująca magia połączona z wyglądem dawała wyjątkowo przyciągający efekt. Tom chciał badać to zjawisko, zatopić się w tej cudownej mocy, pozwolić się jej rozwijać, odkryć wszystkie jej tajemnice. 
Dopiero po chwili zorientował się, że dźwięki wydobywające się z ust tej istoty, będącej jednocześnie czarodziejem i demonem, były słowami tworzącymi całkiem logiczne zdanie. Potrząsnął głową starając się tym samym uporządkować myśli. Dawno nie czuł się tak zagubiony i bezradny, tak przytłoczony czyjąś obecnością. I dawno nie czuł tak dużej potrzeby by w czyjejś obecności przebywać.
- Jaki kawałek duszy?...
Wykrzesał z siebie starając się połączyć fakty. Wydawało mu się, że słyszał od Belli o tym, iż Harry to trzy istoty - czarodziej, demon i horkruks. Ale skupił się na tej części z demonem i nie przywiązywał wagi do podzielonej duszy. Sama nazwa Horkruks nie robiła na nim wrażenia. Choć w dzisiejszych czasach znało się tylko jeden sposób na ich stworzenie, można było dotrzeć do starożytnych metod, rytuałów, które rozdzielały duszę na kilka części. Tom właśnie z nich skorzystał. Tylko jedna osoba zginęła bezpośrednio w procesie ich tworzenia. Ojciec, Tom Senior... Riddle w jego przypadku nie potrafił się powstrzymać.
- Twojej duszy... zabierz ją ... nie powinna u mnie być.
Riddle przez długą chwilę wpatrywał się w chłopca, prawdopodobnie wyglądając przy tym niesamowicie głupio. Nagle drgnął. Już wiedział kiedy mógł powstać Horkruks. Przez chwilę myślał o tym, że przy jego odrodzeniu część jego duszy skierowała się do najczystszej istoty w pobliżu. Jednak rytuał odrodzenia wymagałby bardziej powrotu skrawka duszy niż pozbycia się jej. A że Tom nie chciał tracić swoich artefaktów nie skorzystał z tego konkretnego sposobu odzyskiwania ciała. Przeszło mu przez myśl również to, że może jakiś fragment połączył się z Potterem gdy ten zniszczył Dziennik. Wtedy jednak cała ta dusza wróciła do niego, do Toma, co pozwoliło mu zbierać siły do rytuału. Musiało więc to nastąpić w momencie, gdy był u Potterów. W dniu śmierci rodziców chłopca. Co prawda to nie on wtedy rzucał zaklęcie uśmiercające, ale zaklęcie to trafiło w niego... a że jego dusza była osłabiona po wcześniejszym rytuale rozdzielenia, jej fragment powędrował do Harryego. To było chyba jedynie rozwiązanie. 
Podszedł powoli do dziecka, ostrożnie, mając wrażenie, że każdy jego ruch jest dokładnie analizowany. Coraz mocniej czuł to przytłoczenie. Czuł jak otacza go dziwna siła, której nigdy wcześniej nie spotkał.
- W jaki sposób mam ją zabrać?
Młody człowiek złapał rękę Toma i uśmiechnął się lekko, jakby z ulgą. Jakby to co robili miało skończyć w jakiś sposób jego cierpienie.
- Po prostu się nie ruszaj...
Cichy szept... tak cichy, że gdyby Tom nie był nagle tak blisko, nie usłyszałby go. Sam nie wiedział kiedy zaczął pochylać się nad nastolatkiem i dotykać palcami jego blizny. Zafascynowany wpatrywał się w zaszklone oczy, w których mieniły się różne kolory tworząc niesamowitą feerię barw. Nie wiedział jak długo tak stał zahipnotyzowany tym spojrzeniem. Ruszył się dopiero gdy ktoś szarpnął gwałtownie za jego ramię...

Bella weszła do pomieszczenia, w którym znajdował się jej przybrany syn i krzyknęła przerażona. Voldemort pochylał się nad jej dzieckiem z fanatycznym wyrazem twarzy, jakiego jeszcze u niego nie widziała. Dotykał blizny dziecka, z której wypływała dziwna substancja oplatająca palce Toma. Substancja ta wydawała się w pewnym momencie wnikać w skórę mężczyzny. Nie to jednak było przerażające. Żyła w świecie magii i chaosu, widziała już wiele naprawdę dziwnych zjawisk i takie działanie magii nie robiło na niej wrażenia. Chociaż przez chwilę myślała, że Tom próbuje ukraść dziecku jego demoniczną część. Wiedziała jednak, że nie było to możliwe w tym przypadku, a w innych wyglądało to inaczej. Dlatego ta myśl szybko ją opuściła. 
Przeraził ją wygląd Hadriana...Chłopiec już wcześniej był trupio blady. Severus jednak mówił, że to całkowicie normalne w momencie, gdy cała magia i wysiłek chłopca wkładany jest w leczenie obrażeń i regenerowanie sił. Nie miał prawa wyglądać zdrowo. A dodając do tego to, że demony-cienie zwykle miały bardzo jasną cerę, nie martwiła się tym tak bardzo. Teraz jednak skóra dzieciaka była prawie biała, przezroczysta. Wszystkie rany, które w ostatnim czasie zdawały się zaleczyć, otworzyły się, sprawiając tym samym, że całe działo dziecko pokrywało się krwią. Drgania magii również były niepokojące. Musiała działać. Musiała ratować swoje dziecko...
Szarpnęła za ramię Toma chcąc go rozproszyć i przerwać jego kontakt wzrokowy z Hadrianem. Ta dziwna substancja wyrwała się z ciała chłopca gwałtownie sprawiając tym samym, że wątłe ciało wygięło się w łuk, a z ust wydobył się okrzyk bólu.
Tom wpatrywał się w swoją dłoń nie rozumiejąc co się właśnie wydarzyło. Nie słysząc też lamentów Belli i nie widząc jej starań by zatamować krwawienie u chłopca. Poczuł jak kreci mu się w głowie. Upadł na podłogę obok łóżka, a Bellatriks nie miała zamiaru mu zbyt szybko pomagać. Uznała, że jej syn jest w tej chwili ważniejszy.
- Dziękuję, mamo...
Usłyszała i uśmiechnęła się lekko. Udało jej się zaklęciami zasklepić większość ran, resztę zatamowała innymi sposobami i gładziła włosy chłopca. Nie była pewna, która strona dziecka do niej teraz mówiła.. obstawiała, że odezwał się Al. Harry nie byłby w stanie tak szybko jej zaakceptować. 
- Podziękuj też Tomowi... Teraz ja i Harry możemy stać się jednością, a jego cząstka duszy zazna spokoju...
Mruknął chłopiec ostatkami sił i zasnął... Wydawać by się mogło, że po raz pierwszy prawdziwie zasnął.

Severus upił łyk alkoholu znajdującego się w jego szklance. To co się ostatnio działo przechodziło jego pojęcie. Nie znał takiej magii. Fascynowała go ona i przerażała. Najbardziej jednak przerażało go to, że tak naprawdę eksperymentował na żywej istocie... a żeby jeszcze było tego mało, na synu jego najlepszej przyjaciółki. Przyjaciółki, która od lat nie żyła, a której obiecał czuwać nad jej dzieckiem. 
Teraz ani on, ani Tom, ani Bella nie rozumieli co się w ostatnich dniach wydarzyło. Od kiedy Tom odzyskał część swojej duszy minęły trzy dni. W tym czasie Tomowi wrócił ludzki wygląd, jakby tylko tego mu brakowało do pełnego powrotu. Nie miał też w tych dniach żadnego bólu głowy, ale nie był pewien czy to zasługa powrotu tej zagubionej cząstki czy po prostu skupiał myśli na czymś innym i nawet nie zwracał na ból uwagi.
W tym czasie również stan Hadriana się poprawił. Magia chłopca się ustabilizowała, a wszystkie obrażenia zaczęły się samoistnie leczyć. Severus nadal podawał chłopcu różne eliksiry i smarował jego skórę maścią, ale zdawał sobie sprawę z tego, że jedynie wspiera działania silnej magii dziecka. Magii, której nadal nie rozumiał. 
Bella zaś była tak zmartwiona i przerażona, że w ciągu tych dni nie była w stanie badać natury syna. Czuwała nad nim dzień i noc, a ten wieczór był pierwszym momentem, w którym opuściła jego pokój. Przy czym skrzaty i Narcyza czuwały nad chłopcem. 
Musieli ochłonąć. Poukładać sobie to wszystko w głowie. A nie mieli dużo czasu... Biorąc pod uwagę stan chłopca, powinien się on niedługo ostatecznie wyleczyć i obudzić, a to oznaczało rozmowy i podjęcie pewnych decyzji oraz działań...Nie wiedzieli czy są na to gotowi... 

Ofiara losuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz