☯️Rozdział 1

619 44 8
                                    

Biegnę. Pot spływa mi z czoła. Czuję drętwienie dolnych kończyn. Przystaję na chwilę, by napić się wody i zerknąć w jej okna. Jak co rano odsłania rolety, a potem się przebiera. Przyglądam się uważnie włosom, które kaskadami opadają na idealne plecy.

Przełykam ślinę. Skup się, zdaje się warczeć mój mózg. Kręcę głową i ponownie zaczynam biec. Skręcam przecznicę dalej, by dotrzeć w końcu do swojego domu. Tam ściągam przepocony dres, a potem idę pod prysznic.

Puszczam ciepłą wodę, pozwalając napiętym mięśniom się rozluźnić. Moje myśli płyną jednak gdzieś indziej. Wyobrażam sobie jej małe dłonie, które dotykają mnie z pasją i czułością. Przytula mnie od tyłu, uśmiecha się, widząc moje podniecenie... Tak działasz, maleńka... Odchylam głowę, zaciskając pięści. To nierealne.

Otrząsam się i z rozmachem zakręcam wodę. Od niechcenia też sprawdzam godzinę, by nie spóźnić się do szkoły. Choć wszyscy mają mnie za typową bad girl, to nie mogę opuszczać lekcji, jeśli chcę nadal zostać w drużynie piłkarskiej. Trenerka wyraziła się aż nadto.

Kiedy trzydzieści pięć minut później docieram na parking szkolny, moja paczka już tam czeka. Dołączam do nich, z każdym przybijając żółwika. Lucy wygląda na niezadowoloną, jakby liczyła na coś więcej. Zayn chichocze i poklepuje mnie po plecach.

- No, no. Przyszła nasza najlepsza pani kapitan. Jauregui, poprawicie wyniki w tym roku, jak Cabello zakręci wielkim tyłkiem przed waszymi nosami?

- Co? – zastygam w miejscu. Żołądek niemal podchodzi mi do gardła. Chłopcy ewidentnie się nabijają, aż Dinah Jane Hansen, moja najlepsza przyjaciółka od dobrych dziesięciu lat, przerywa im głośnym chrząknięciem.

- Ta kujonka dostała się do zespołu cheerleaderek – wyjaśnia Malik, znowu mnie klepiąc. Ta informacja zwala mnie z nóg, choć nie daję tego po sobie poznać. Przybieram maskę zimnej suki, uśmiechając się złośliwie do chłopaka.

- Jasne, Zayn. Zostawimy Nowy York w kawałkach na naszym stadionie, za to ty nie zaruchasz do czterdziestki – mówię miękko, zgarniając ze sobą przyjaciółkę, kiedy ruszam w stronę wejścia do budynku.

Nigdy nie przepadałam za czarnowłosym, ale trzymam się z nim tylko przez Lucy. Dziewczyna wkręciła go do naszej paczki, gdy zaczął grać w drużynie męskiej. Swoją drogą próbowała mi się tym przypodobać, lecz nie zwracałam na nią uwagi. Wiem, że crushuje mnie od pierwszej liceum i wcale się z tym nie kryła. Nie ma jednak pojęcia, że moje serce już do kogoś należy.

- Wyluzuj, Jaguar – blondynka ściska moje ramię. Wyrywam jej się i ruszam dalej przed siebie. – I nie zachowuj się jak dziecko. Malik to kutas. Próbuje się odegrać na tobie za to, że Vives jest zapatrzona tylko w ciebie.

- Nie musi w to wszystko mieszać Camili – warczę. DJ jako jedyna wie o moich uczuciach do brunetki. Zresztą, czyta ze mnie jak z otwartej książki. Jej radar działa na najwyższych obrotach.

- Już, spokojnie – poklepuje mnie po plecach i popycha lekko w stronę klasy. Wzdycham ciężko, zerkając na przyjaciółkę. Koniec końców daję za wygraną. Z posępną miną zajmuję miejsce w ławce.

Nauczyciel od niechcenia zaczyna prowadzić lekcję. Rozdaje nam karty pracy i tłumaczy coś, na czym nie potrafię się skupić. Jego głos za bardzo mnie usypia, ale staram się chociaż patrzeć na zegarek, żeby nie zasnąć. Dinah obok niemal chrapie z głową na plecaku, śliniąc się przy tym.

Piętnaście minut po dzwonku do sali wpada zadyszana Cabello. Od razu prostuję się na jej widok, przełykając ciężko ślinę. Włosy ma w nieładzie, a ubranie lekko wymięte. Jest takim nerdem, że to aż do niej niepodobne. Wyobrażam sobie, że tak właśnie wygląda po seksie, lecz szybko odpędzam od siebie tę myśl. Skupiam się na podziwianiu jej pełnych bioder odzianych w czarną dopasowaną spódniczkę. Na górę zarzuciła biały top z nadrukiem banana. Oblizuję usta, próbując nie wyobrazić sobie innej sytuacji.

Labirynt miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz