✯Za Kratami✯

72 11 17
                                    

!Maybe smutne?!

-Miękka cipa jesteś. - usłyszał głos swojego znienawidzonego więźnia. Znowu wyzywał swoich kolegów z celi.

-Witajcie. - przywitał się, to był już niezliczony przypadek gdy uznał mama za dobrze go wychowała jak na rozmowy z nimi. - Brudny, twój szczęśliwy dzień. Weź co masz swoje, pożegnaj się i idziesz za mną. - powiedział twardo z kamienną miną, mimo że w głębi duszy cieszył się, że nareszcie się go pozbywa. 6 pieprzonych lat dobiegło końca.

Pożegnanie nie trwało długo, bo po co się żegnać z kimś kogo nienawidzisz.

-Panie Kuteerr. - zagadał blondyn uwodzicielskim głosem. Rozkładając się na twardym łóżku. - Co dzisiaj na obiad? I o której pan przyjdzie? - zapytał.

Kuter musiał przychodzić do niego na co najmniej dwie godziny dziennie jako psycholog. Dlatego niebezpiecznie się do siebie zbliżyli, a Karol czuł, że sam zaczyna wariować od tego wszystkiego.

-No i co będziesz teraz robić? - zapytał, tego pozbawionego szacunku człowieka.

-Wezmę się za malowanie i postaram się wrócić do rodziny. W końcu wszystko co zrobiłem było dla nich. - powiedział ze łzą w oku.

Czas obiadu, ulubiona część dnia policjanta gdy połowa kryminalistów spokojnie sobie spożywa posiłek. A druga połowa się bije, planuje ucieczkę lub samobójstwo. W ostatnim czasie najwięcej samobójstw wśród dorosłych to właśnie ci którzy łamali prawo. W tych warunkach to nikt się nie dziwi, że nie ci ludzie nie wytrzymują.

-Wydra. - przywitał się, podchodząc do stołu gdzie siedział jego znienawidzony osadzony. Dłuższą chwilę mu się przyglądał jak bawi się widelcem na wpół pustym talerzu. - Idziemy na rozmowę?

Wszyscy więźniowie zazdrościli tym, którzy mają wizyty u Kutera. Podobno jego ostre spojrzenie to tylko pozory i obrona, a jak się z nim rozmawia to jest lepiej. Mimo, że byli prawie jak kumple to Karol i tak uważał, że Hubert jest najgorszy. Zawsze się zachowywał jak lekko odurzony, stara się z nim za bardzo spoufalać i takie tam.

Rozmowa minęła im dzisiaj bardzo szybko, zagadali się do tego stopnia, że Hubert ominął przerwę poobiednią oraz zajęcia. Za parę minut miał prace społeczne, które zwykle wykonywał na odwal, jednak tym razem się przyłożył. W zaskakująco krótkim czasie Karol zauważył poprawy w zachowaniu więźnia. Także w naturze psychicznej.

Coraz częściej na rozmowach Hubert przytulał policjanta-psychologa pod przykrywką słów "po prostu potrzebuje". Już na pierwszy rzut oka widać było, że więzień na za dużo sobie pozwala, jednak żadnemu z tej dwójki to nie przeszkadzało.

-Wiesz co panie Kuter? - zapytał blondyn w pewnym momencie ich codziennego spotkania

-Mów.

-Zabiłem obie te osoby, jednej upozorowałem samobójstwo a te głupie psy w to uwierzyły. - zaśmiał się

-Wiesz, że teraz muszę to powiedzieć mojemu przełożonemu? Jak to wezmą pod uwagę to będziesz miał dłuższy wyrok, ale przynajmniej będzie sprawiedliwość. - powiedział Karol, wstając z krzesła. Cichacz się cieszył w tego powodu, bo to oznacza, że będą mogli być tu dłużej, się spotykać.

-Poczekaj!

Hubert szybko wstał, zanim policjant wyszedł przytulił go.

-Przepraszam. - pomyślał Hubert, pocałował policjanta, brunet wyszedł nawet się nie patrząc na nic. Blondyn spojrzał na broń w swojej dłoni. - To albo dożywocie. - rzucił sobie do wyboru.

Został sam w pomieszczeniu. Wycelował. I strzelił. To wszystko było zaplanowane, no może poza zakochanym gliną.

✯✯✯✯✯
10.01.2023r.

Siema, krótki shocik.
Też się strzelę w łeb.

✯ DealereqxDoknes ✯ One Shots ✯Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz