-Będę leciał się jeszcze chwilę przespać.- powiedział Nick pijąc ostatni łyk kawy.
~ochyda~ pomyślał.
-Jasne. - Jego mama uśmiechnęła się.Karl wstał około 10. Poszedł posprzątać salon po ich przesiadywaniu w nim, i umył naczynia. Jego drzwi otworzyły się i usłyszał ten znienawidzony głos jego matki.
-Jest ojciec w domu?- zapytała nie mówiąc nawet czesc.-Nie ma, jest w pracy jeszcze. - Odpowiedział Karl.
- Pewnie szlaja się po barach a tobie tylko takie bajeczki wciska. Ale to nic tak właściwie chciałam porozmawiać z tobą.
Karl wzdrygnal się i zakręcił wodę.
-O czym?-Jak już zapewne powiedział ci James, rozwodzimy się.
-To wiem. I co dalej? Jeśli pytasz się o moje odczucia z tym, to się cieszę.
- Chciałam się zapytać czy po naszym rozowdzie nie chciałbyś zamieszkać ze mną?
Karl po tym zdaniu zamknął oczy i przez jego głowę przepłynęło milion mysli.
-Nie, nie chciałbym.-odpowiedział stanowczo.
-Karl, to ja cię urodziłam, wychowywałam, płaciłam za ciebie, utrzymywałam cię przez większość twojego życia, chyba należy mi się coś wzamian i chciałabym żebyś ze mną zamieszkał. Nie przyjmuję odmowy. Zastanów się nad tym.
-Nie chcę z tobą mieszkać. Nie wychowałaś mnie. Nie nazwę cie nigdy więcej moją matką. Nigdy cię przy mnie nie było kiedy tego potrzebowałem.
- Twojego ojca tez nie było.
-Ale on w porównaniu do ciebie chce się zmienić.
-I ty w to wierzysz? Pierwsza porażka, załamanie i wróci do poprzedniego stanu.
-I tak będzie lepszy od matki, która cię niszczy.- Karl powstrzymywał łzy. Nie chciał pokazać kobiecie, że przejmuje się ich rozmową.
Kobieta zmierzyła go wzrokiem.
-Zastanów się chłopcze. Masz czas do jutra. Jeśli zamieszkasz z James'em, a on się nie zmieni nie przychodź do mnie z płaczem. - Powiedziala po czym wyszła z domu trzaskając za sobą drzwiami.Karl wyjął z tylnej kieszeni telefon i od razu i jego palce w mgnieniu oka wpisały numer do Armstronga.
-Nick.- Karl załkał się łzami, które spływały po jego policzlkach jak wodospad.
-Kochanie co się dzieje?- zmartwiony Nick. Na głos Nicholasa szatyn zaczynał spokojniej oddychać.
-Przyjdź do mnie. Proszę.- Powiedział zapłakany i się rozłączył. Karl zsunął się na podłogę i oparł o drzwiczki szafki kuchennej, oparł ręce o kolana, położył głowę między łokcie i pozwolił łzą spływać po policzkach.
-Mamo lecę do Karla.
Wybiegł z domu i złapał pierwszy autobus i pojechał.-Karl?!- wtargnął do domu chłopaka jak do swojego. - Karl.- podbiegł do niego i objął go. - Co się stało skarbie?
Karl głośno szlochnął i zaciągnął nosem.
-Okej, nie mów nic.- Powiedział Nick- Chodź pójdziesz się położyć.- Wstał i podał mu rękę. Karl ani drgnął.- Okej sam tego chciałeś. - podniósł go, a Karl zacisnął ręce wokół szyi Nicka.
Weszli do pokoju Karla i położył go na łóżku, odgarnął włosy z czoła Karla. - Hej, powiesz mi co się stało? - zapytał głosem, którego karl nigdy wcześniej nie słyszał, był tak spokojny i kojący.-Moja matka.- wyszlochał Karl.- Była u mnie.
Twarz Nicka momentalnie przeszła ze spokojnego wyrazu na zdenerwowanie.
-Co chciała?-Żeby po ich rozwodzie ja zamieszkał z nią.
-Nie. Nie bedziesz mieszkać ani z ojcem ani tymbardziej z nią. Idziesz do mnie na jakiś czas żeby upewnić się ze zmianą twojego ojca jest prawdziwa.
-Nick, nie chce cie obciążać. A mój tata ostatnio na prawdę jest okej.
-Kiedy ostatnio go widziałeś?
-Wczoraj.
Nick w odpwoeidzi mruknął cicho.
-Zamieszkasz u mnie. Na tydzień. Albo dwa.
Karl nie opierał się bo wiedział że nie doprowadzi to do niczego.
-----
Koniec.