Johnny. MMA Kung-fu pajaca!

173 19 33
                                    


Zobaczyłem dziś anioła w diabelskiej postaci i muszę przyznać, że dziewczyna zdecydowanie wpadła mi w oko. Najpierw odepchnęła mnie od drzwi, jakby grała w lidze amerykańskiego football' a, potem wskoczyła do transportera niczym torpeda. Do tego gapiła się na moją szpetną twarz bez najmniejszego skrępowania. Na koniec wcisnęła mi całkiem smaczny napój czekoladowy i obrzuciła ponętnym spojrzeniem. WOW!

Właściwie to, że patrzyła na moją zdeformowaną gębę wcale mi nie przeszkadzało. Normalnie wściekam się na takich ciekawskich kretynów. Tym razem było inaczej. Chciałem, by ktoś tak piękny jak ona zwrócił na mnie uwagę. Podobał mi się jej przenikliwy wzrok. Do tego koralowe usta kusiły niczym zakazany owoc.

Na razie miałem inne priorytety. Odłożyłem zatem myśli o ślicznej nieznajomej na bok i pospiesznie spakowałem swój tyłek do kolejnego transportera. Pojechałem w stronę północnej części Poznania, gdzie znajdowało się jedno z najlepszych liceów w kraju. Uczęszczały do niego ,,tęgie głowy" albo wyjątkowo zamożna młodzież. Rodzice tych ostatnich chętnie wspierali placówkę. To właśnie dzięki nim szkoła uchodziła za nowoczesną i w pełni zautomatyzowaną. Poza tym cieszyła się niebywałą popularnością, ponieważ jej absolwenci często robili międzynarodowe kariery. Walczyłem kilka lat, by zostać przyjętym. Gdy wygrałem ogólnopolski projekt z nauk humanistycznych, dyrektor liceum zainteresował się mną. Po krótkiej rozmowie okazało się, że znał mojego zmarłego ojca, stąd zaakceptował moje podanie bez wahania.

W końcu dotarłem pod mury szkoły. Obrzuciłem okazały gmach przelotnym spojrzeniem, po czym pewnym krokiem wszedłem do środka. System bezpieczeństwa zeskanował moją postać, następnie załączył się cichy alarm.

- Czego tutaj szukasz, gówniarzu?

Ktoś, kto stanął za moimi plecami, ryknął na mnie znienacka. Obróciłem się błyskawicznie. Przed sobą ujrzałem przygarbionego starca w uniformie woźnego. 

- Jestem nowym uczniem - odpowiedziałem spokojnie. 

- Ty? - Zdziwił się. Popatrzył podejrzliwie na moje ubranie, zawiesił wzrok na twarzy, a potem warknął: - Pokarz skierowanie.

Odblokowałem komunikator i przysłałem mu potrzebne dane. Przejrzał dokumenty, a potem podrapał się po głowie.

- Wybacz młody, ale ostatnio kręci się tu dużo podejrzanych typów - usprawiedliwił się. Był wyraźnie zakłopotany. - Stąd dyrekcja każe kontrolować wszystkich wchodzących.

Skinąłem głową w geście zrozumienia i spojrzałem na komunikator. System zarządzania szkołą oznajmił koniec przerwy. Stwierdziłem, że nie wypada spóźnić się na pierwszą lekcję, więc pożegnałem się. Nie miałem już czasu na pobranie obowiązkowego mundurka szkolnego, dlatego przy pomocy komunikatora ruszyłem na poszukiwania sali lekcyjnej. W końcu odnalazłem właściwy sektor i wszedłem pewnie do klasy pełnej krzykliwych siedemnastolatków. Rozejrzałem się. Gdy uczniowie dostrzegli moją postać, gwar natychmiast ucichł. Uśmiechnąłem się krzywo, po czym obrzuciłem obecnych wyzywającym spojrzeniem. Wtedy zobaczyłem ją - dziewczynę z przystanku. Miss Gorącej Czekolady siedziała w trzeciej ławce pod oknem. Miała bardzo zdziwioną minę. Urzekała rumianymi policzkami i burzą ciemnych kręconych włosów. Spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi niebieskimi oczami i zrozumiałem, że przepadłem.

Piękna - pomyślałem z zachwytem.

Zadrżałem na samą myśl, że będę mógł przebywać w jej pobliżu, oddychać powietrzem, którym ona oddycha i smakować przy niej życie. Nawet z tą otwartą buzią roznosiła wokół siebie magnetyczną aurę. Po prostu przyciągała niczym ziemska grawitacja. Jeden z jej ciemnych kosmyków opadł na policzek. Kusiło mnie, by podejść i wsunąć go za ucho. Powstrzymałem się jednak. Potem ruszyłem w stronę wolnej ławki, która znajdowała się dokładnie za jej plecami. Usiadłem na krześle i natychmiast podłączyłem swój komunikator. W tym momencie do klasy wbiegł jeszcze jeden spóźnialski, i to dokładnie ten na którego czekałem. Potężny drab o kruczoczarnych włosach i kanciastej twarzy zrobił kwaśną minę, po czym ruszył w moim kierunku. Stanął przy mojej ławce i wyglądało na to, że zamierzał mnie przestraszyć.

Johnny i RosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz