Johnny. Bestia po raz drugi

88 11 8
                                    

Od czasu wizyty Rosy w Hell Origin nasze stosunki pogorszyły się. Dziewczyna unikała mojego towarzystwa. Zdawałem sobie sprawę, że potraktowałem ją paskudnie. Nie mogłem jednak postąpić inaczej. Nie chciałem, by wchodziła w mój świat szczególnie teraz, gdy zacząłem realizować swój plan. Wprawdzie zamierzałem ją przeprosić, ale ostatnio nie mieliśmy możliwości, żeby porozmawiać sam na sam, więc musiałem poczekać na odpowiednią chwilę. Okazja nadarzyła się szybciej niż myślałem. Leon, nasz kolega z klasy, zaprosił wszystkich na swoje osiemnaste urodziny. Impreza miała odbyć się w jego posiadłości, w jedną z ciepłych majowych nocy. Zaciągnąłem Marka ze sobą i wspólnie wybraliśmy się do Leona.

Musiałem przyznać, że urodziny zostały przygotowane z rozmachem. W ogrodzie rozstawiono przestronne namioty, umieszczono w nich gustowne kanapy i dekoracje współgrające z kwitnącym ogrodem. Całość dopełniało oświetlenie, które zjawiskowo rozświetlało obszar przeznaczony na zabawę. Nie zabrakło także bufetu, napojów z procentami, dużej sceny tanecznej i głośnej muzyki.

- Najlepszego, bracie - odezwałem się do Leona, gdy tylko dopchałem się do niego.

- Johnny, Mark, super, że wpadliście - odpowiedział nad wyraz wesołym tonem, po czym ścisnął nas po męsku.

Od razu poczułem silną woń alkoholu. Chłopak wydawał się być zbyt mocno zalany, biorąc pod uwagę fakt, że zabawa dopiero się rozpoczęła. Leon przedstawił nas kilku osobom, oprowadził po posiadłości i zniknął. 

Porozmawiałem chwilę z Markiem, a potem postanowiłem poszukać Rosy. Dostrzegłem ją przy alei z lampionami. Poprawiłem kołnierzyk przy koszuli, ponieważ zrobiło mi się gorąco. Dziewczyna wyglądała obłędnie. Rozpromienioną buzię otaczały bujne loki, które wiły się po zgrabnych plecach. Natomiast zmysłowa czerwona sukienka ujmująco podkreślała wszystkie walory kobiecości i przyprawiała o szybsze bicie serca.

Rosa spojrzała na mnie. Pomachałem jej. Odmachnęła, jednak wróciła do rozmowy, którą prowadziła z Inką i innymi dziewczynami z klasy. Wtedy zorientowałem się, że nie tylko ja zwróciłem na nią uwagę. Zigi przyglądał jej się pożądliwie. Nie spodobało mi się to. Ruszyłem w jego stronę. Przepchnąłem się przez tłum pokaźnych rozmiarów, po czym mocno trąciłem go barkiem. Od razu spiął się cały, jednak nic nie powiedział. Popatrzył tylko na mnie wrogo, po czym odszedł.

Poczułem, że ktoś klepie mnie po plecach. Obróciłem się i zobaczyłem koleżanki Rity. Plotki, które rozsiewała sprawiły, że dziewczyny w szkole zaczęły postrzegać mnie inaczej. Szukały mojego towarzystwa, zaczepiały i podpytywały o walki w Hell Origin. 

- Johnny, słyszałam, że ćwiczysz od piątej rano - zagadnęła mnie jedna z nich.

- Tak, to prawda. Mam bezcenną korzyść z treningów tuż o wschodzie słońca.

- Jaką? - Zainteresowała się.

- Tego dnia już nic gorszego nie może mnie spotkać.

Dziewczyny zaśmiały się. 

Rozejrzałem się i spostrzegłem, że straciłem Rosę z oczu. Postanowiłem ją odszukać. Obszedłem wszystkie namioty i cały ogród. Znalazłem ją dopiero przy altanie. Stała samotnie i wpatrywała się w Księżyc. Podszedłem bliżej.

- Niesamowite, że Księżyc nie wytwarza własnego światła, tylko odbija blask Słońca - zagadnąłem ją.

Obróciła się w moją stronę i obdarzyła jednym ze swoich ujmujących uśmiechów.

- Czyż to nie cudowne, że Słońce swym blaskiem oświetla wszystko wokół? - Zapytała romantycznym tonem.

- To zupełnie tak jak ty - zasugerowałem.

Johnny i RosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz