Rozdział 2. Niespodzianka urodzinowa.

12.8K 505 21
                                    

Choć od wesela Judy i Jamesa minęło już kilka dobrych tygodni, ja w dalszym ciągu nie mogłam zapomnieć o wieczorze panieńskim, a raczej o Renie, mężczyźnie, który niczym toksyna od tamtej nocy krąży po mojej głowie. Z jednej strony jest mi przykro, że nie zabrałam od niego numeru, ale z drugiej strony wiem, że i tak nic by z tego nie było. Muszę wziąć się w garść i zapomnieć o jego pięknych oczach, silnych rękach i wielkim penisie.

Po dobrych kilkunastu minutach od pobudki wygrzebałam się z łóżka i podeszłam do okna. Patrząc na pogodę w Miami, bardzo ciężko było określić panującą tam porę roku. Drzewa nigdy nie robiły się brązowe, a trawa zawsze była intensywnie zielona. Gdyby nie to, że w okresie jesienno- zimowym było chłodniej o kilka stopni, rozróżnienia pór roku byłoby kompletnie niemożliwe. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi - zdziwiłam się. Nie spodziewałam się nikogo, moja siostra mieszka w Kalifornii, a ja nie posiadam tu zbyt wielu znajomych. Zarzuciłam na siebie szlafrok i udałam się w stronę drzwi wejściowych. Od kiedy wynajęłam to mieszkanie, Bardzo przeszkadza mi fakt, że drzwi pozbawione są wizjera, i żeby zobaczyć kto przyszedł, muszę je otworzyć. Ostrożnie uchyliłam drzwi, usłyszałam głośne „Wszystkiego najlepszego!" Zdezorientowana spojrzałam wprost w twarz siostry, która szczerząc się od ucha do ucha stała na klatce schodowej z tortem.

-Judy? - spytałam kompletnie zaskoczona. Czyżby dzisiaj był 17 września, inaczej znany jako moje urodziny?

-Tak to ja, a czy teraz z łaski swojej mogłabyś zastanowić się nad życzeniem i zdmuchnąć te świeczki, bo ręce mi cierpną - odparła ze śmiechem, a ja się zreflektowałam i zdmuchnęłam dwadzieścia trzy świeczki. Co ciekawe, pierwszą rzeczą, a raczej osobą, o której pomyślałam, był Ren, mężczyzna z klubu z którym spędziłam noc. Przesunęłam się i wpuściłam siostrę do mieszkania.

- Co ty tu robisz? - spytałam Judy, gdy już zdążyła się rozebrać.

- No przecież nie mogłam przegapić kolejnych urodzin mojej siostrzyczki! - fakt, rok temu niestety nie świętowałyśmy ich razem, ponieważ Judy i James byli na zasłużonym urlopie, a dwa lata wcześniej był pogrzeb babci, i nikt nie był w nastroju, by świętować. - Nie cieszysz się, że mnie widzisz?

-No oczywiście, że się cieszę! - odparłam szybko - po prostu kompletnie zapomniałam, jaka dziś data. Na jak długo przyleciałaś? - spytałam, zamierzając się do ukrojenia tortu. Usiadłam na kanapie obok siostry i natychmiast poczułam intensywny zapach jej perfum, co niesamowicie mnie zemdliło. Chwyciłam ciasto z zamiarem zjedzenia go, lecz w tym momencie moje mdłości się nasiliły. Pędem ruszyłam w kierunku do toalety, gdzie zwymiotowałam. Zaraz za mną przyszła siostra i podała mi szklankę wody. Gdy skończyłam się oporządzać, wróciłam do salonu.

- Co się stało, zjadłaś coś nieświeżego ?- spytała zatroskana siostra.

-Prawdopodobnie mam jakąś grypę jelitową. Wczoraj było to samo.

-Może powinnaś udać się do lekarza? - zasugerowała, widziałam, że zaczęła się stresować.

-Nie przesadzajmy, może przejdzie mi do jutra. - Judy posłała mi wymowne spojrzenie - Jeżeli nie to wtedy pójdę do lekarza. - uzupełniłam, na co siostra skinęła głową, wyraźnie się rozluźniając. W pewnym momencie naszej rozmowy Judy zapytała się mnie, czy mam może tampony, bo nie zdążyła ich kupić, gdyż po wyjściu z lotniska zmierzała prosto w moją stronę. Pokiwałam twierdząco głową i przyniosłam siostrze opakowanie. Wręczając je jej, zapaliła mi się w głowie lampka alarmowa. Nie pamiętam, czy miałam w zeszłym miesiącu miesiączkę. Otworzyłam aplikację w telefonie i dosłownie zmroziło mnie. Ostatni okres miałam w lipcu tuż przed wieczorem panieńskim. Moje ciało napięło się, a w głowie zaczęły przelatywać mi setki myśli "czy aby na pewno nie miałam miesiąc temu okresu? Czy mogę być w ciąży? Czy my się zabezpieczaliśmy?" - po ostatniej myśli olśniło mnie, przypomniałam sobie, że po seksie z Renem pierwsze co zrobiłam, to wykąpanie się, bo miałam jego spermę między nogami. Dlaczego ja wtedy o tym nie pomyślałam? Kurwa mać, przecież ja nie mogę być w ciąży! Nie dam sobie rady! - czułam, jak rozpoczyna mi się atak paniki. W mojej głowie jedna negatywna myśl goniła drugą. Tak cholernie bałam się, że sobie nie poradzę w roli samotnej mamy. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, oddech stał się ciężki i nieregularny, im bardziej próbowałam złapać powietrze, tym bardziej płuca zaciskały się, uniemożliwiając mi to. Całe moje ciało się trzęsło, obrazy dookoła mnie zaczęły zlewać się w jedno, każdy najmniejszy dźwięk powodował, że moje ciało spinało się bardziej. W mojej głowie panował ogromny harmider, marzyłam o tym, by to już się skończyło. Poczułam, jak na moje ramiona opada coś mokrego. Był to zmoczony ręcznik. Po śmierci mamy, gdy miewałam ataki paniki, moja terapeutka poleciła mi ten sposób na złagodzenie ataku. Siostra usiadła obok mnie i chwyciła mnie delikatnie za dłoń.

A Whole New World +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz