Rok później - Dwudziesty pierwszy lipca.
Eileen
- Ała Judy uważaj trochę! - krzyknęłam, gdy siostra po raz kolejny wbiła mi wsuwkę w głowę.
- To się nie wierć, jakbyś miała owsiki w dupie!
- Mam ci przypomnieć jak dwa lata temu panikowałaś przed ślubem? Moje kręcenie się to przy tym nic. - brunetka przewróciła oczami, ale skończyła mocować wsuwki.
- Pójdę do toalety i możemy ruszać - powiedziała i poszła do pomieszczenia znajdującego się obok. Ja w tym czasie podeszłam do lustra i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Wyglądałam dokładnie tak, jak tego chciałam. Moje długie brązowe włosy zostały pofalowane i swobodnie opadały do połowy pleców. Za pomocą wsuwek Judy przymocowała do nich wianek z polnych kwiatów. Moją twarz zdobił makijaż w odcieniach brązu i delikatnego różu, nie zabrakło również rozświetlacza. Szyję ozdobiłam naszyjnikiem od babci, a na nadgarstku umieściłam połyskującą, pasującą do niego bransoletkę, która była prezentem od Laurenta. Moja suknia miała kształt litery A, a jej dekolt był kwadratowy. Muślin, z którego została wykonana, był w białym kolorze. Na jej gorsecie można było zauważyć drobny haft kwiatowy.
- Prawie zapomniałam - powiedziała Judy i podała mi niewielkie pudełko. - Laurent prosił mnie, żebym ci to podała. - Wzięłam ciemnozielone opakowanie i podniosłam jego wieko. W środku na ciemnej poduszce leżały kolczyki wykonane z białego złota. Ich wzór podobny było do tego znajdującego się na pierścionku zaręczynowym, czyli szmaragdowa łezka w otoczeniu diamentowych listków. Ciepło rozlało się po moim ciele. Fakt, że Laurent zwracał uwagę na takie drobne rzeczy, których nikt inny by nie zauważył, bardzo mnie rozczulił. Oprócz kolczyków znalazłam również karteczkę, na której było napisane " Kocham Cię. Czekam przed ołtarzem" . Zmotywowana tą informacją w okamgnieniu założyłam kolczyki i znalazłam się obok drzwi.
- Dalej Judy, ja tu mam ślub do wzięcia - siostra przewróciła oczami, ale podążyła za mną. Po wyjściu na taras ujęła mnie pod ramię.
- Nie wierzę, że moja mała siostrzyczka tak urosła! - szepnęła. Gdy zbliżyłyśmy się do zakrętu, za którym postawiony został kwietny ołtarz, rozbrzmiała wersja instrumentalna utworu Sign of the Times wykonana przez Steve'a Hornera. Najpierw zobaczyłam moją córkę, która podobnie jak ja ubrana została w biel, a na głowie miała wianek, będący mniejszą wersją tego należącego do mnie. Moja teściowa, która kilka tygodni temu przyleciała z Australii, w odpowiednim momencie podała Maisie koszyk z kwiatkami. Córka rozpoczęła nieudolne sypanie kwiatów, które w moich oczach było jednym z najsłodszych widoków. W pewnym momencie mała szatynka zatrzymała się. Na jej twarzyczce było widać zagubienie, jednak zniknęło ono, gdy zobaczyła Laurenta, który ukucnął, rozszerzając ramiona. Mai podbiegła do ojca wtulając się w niego. Laurent podniósł spojrzenie i w końcu nasze oczy się spotkały. Gdy podeszłam do bruneta, Judy natychmiastowo przejęła od niego małą. Stanęliśmy twarzą w twarz. Brązowooki ujął moją twarz pomiędzy swoje palce, a następnie złożył pocałunek na moich wargach.
- Cześć piękna - powiedział.- Cześć - odparłam rozanielona. Miałam nogi jak z waty. Znaliśmy się już dwa lata, a ten mężczyzna dalej robił na mnie piorunujące wrażenie. Ubrany był w bezowy garnitur, pod którym założoną miał białą koszulę. Pierwsze dwa guziki koszuli były odpięte, a w butonierce trzymał takie same kwiaty, jakie znajdowały się w moim bukiecie. Włosy miał ułożone w artystyczny nieład, w dalszym ciągu jednak były one zakręcone.
- To jak, bierzemy ślub? - zagadnął.
- Bierzemy - powiedziałam pewnie, po czym oboje odwróciliśmy się w stronę urzędnika.
CZYTASZ
A Whole New World +18
RomansaJedno wydarzenie pociąga za sobą szereg innych, a dotychczasowo ułożone życie dwudziestotrzyletniej Eileen zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni. Podczas wieczoru panieńskiego siostry, młoda kobieta ulega namowom i decyduje się zaszaleć. W końcu i...