13. Zaufanie

66 8 23
                                    

Biegł przed siebie nie zwracając uwagi na świat wokół. Musiał być szybszy. Musiał biec szybciej. Musiał zignorować protest swoich nóg i przyspieszyć.

Mówią, że związki opierają się na miłości, czułości, na prawdzie, szczerości i na zaufaniu. Ale to ostatnie zdecydowanie było najważniejsze. Zaufanie. Zaufanie to nieodłączny element każdej znajomości. Nieodłączny element każdej chwili spędzonej z jakąś osobą. Zaufanie to podstawa każdej relacji.

A jeśli go zabraknie? Jeśli zabraknie zaufania?

Lub jeśli będzie go zbyt wiele dla osoby, która na nie nie zasługuje?

Mówią, że nie można kłamać komuś, kto ci ufa, i że nigdy nie powinieneś ufać osobie, która cię okłamała.

Ale jeśli to osoba jest całym twoim światem? Jeśli ta osoba tak naprawdę okłamywała cię w wielu sprawach, zawsze z taką pewnością, jakby to była prawda? Ale to osoba robiła to... właśnie, po co? Bo było mu wstyd? Bo chciał cię chronić? A może zwyczajnie chciał ukryć swoją głupotę i nieodpowiedzialność?
Wszystkie odpowiedzi mogły być dobre. Ale ta jedna była najgorsza. Nie ufał ci. Nie ufał ci na tyle, żeby powiedzieć prawdę.

– Dream, kurwa, zwolnij! – Usłyszał za sobą zdyszany krzyk George'a. Blondyn uśmiechnął się pod nosem, ale nie zatrzymał się.

– Kurwa!

Dopiero teraz słysząc przeklinanie bruneta, obejrzał się za siebie i gwałtownie zatrzymał, a jego uśmiech lekko zbladł. Z niemałą zadyszką, patrzył jak niższy chłopak próbuje złapać oddech.

– Twoja forma leży i kwiczy – zaśmiał się, ale George to zignorował. Posłał mu morderczy wzrok.

– Jesteś skurwielem, Clayton – warknął.

– Jestem twoim skurwielem. – Cały czas walcząc o złapanie oddechu, podszedł do niego.

– Wmawiaj sobie – wydyszał brunet i oparł się o jakiś znak.

– Przestań, ranisz mnie w ten sposób – powiedział z udawanym smutkiem, choć kiedy wciąż łapał oddech, brzmiało to zabawnie.

– I dobrze. Nie wiem za jakie grzechy, ze wszystkich ludzi na świecie, trafiłem na akurat ciebie, idioto.

– Tak dla twojej wiedzy – uśmiechał się złośliwie i podszedł do George'a, po czym kontynuował – Ten idiota to twój chłopak. Po drugie, ten idiota nazywa się Dream, bo idiota nie lubi swojego imienia. Po trzecie, chłopak idioty jest cholernie nie miły dla swojego idioty, a po czwarte – mówił na jednym wdechu, dopiero teraz na chwilę się zatrzymał żeby złapać oddech. – Wygrałem, słońce. – Szybko pocałował go w usta.

– Odwal się i oddaj mi mój telefon – jęknął. Odepchnął się od metalowego znaku przystanku autobusowego i stanął na palcach w nieudolnej próbie odzyskania swojego telefonu.

Dream roześmiał się, gdy starszy brunet próbował złapać swoją własność. Próbował, bezskutecznie. I może, gdyby George był o kilkanaście centymetrów wyższy, nie byłby to problem. Ale George to tylko George, który zawsze będzie niższy od swojego ukochanego.

Westchnął poddając się. Oparł żałośnie głowę o jego klatkę piersiową. Blondyn uśmiechnął się zwycięsko.

– Poproś, Gogy. I przyznaj, że jestem najwspanialszą, najprzystojniejszą i najmądrzejszą osobą na świecie. – Uśmiechnął się zadziornie.

– Nie – odpowiedział bez chwili namysłu.

– George – tym razem jego głos był stanowczy, ale cały czas było w nim coś zabawnego. – Po prostu to powiedz, a odzyskasz telefon.

Zniszczeni życiem // DSMP/Karlnap //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz