Dziewczyna z satysfakcją podziwiała swoje dzieło. Nic bardziej nie cieszy oczu niż krew mieszająca się z wodą i kapiąca do zlewu. W każdym razie – jej nic bardziej nie cieszy. Może nie jest to mądre i bezpieczne... no dobra, na pewno nie jest. Ale jeśli to daje ukojenie? Swojego rodzaju spokój? Są różne rodzaje walki ze stresem. Nikita bez wątpienia wybrała jeden z gorszych.
Właściwie dlaczego to zrobiła? Sama nie do końca wiedziała. Lubiła widok własnej krwi na przedramieniu i piekące uczucie bólu.
Nie było to chyba normalne.
W sumie kto normalny się okalecza? I to dlaczego? Dla zabawy? Z przyzwyczajenia?
Nie raz obiecała sobie, że z tym skończy. Ale obietnice to tylko puste słowa rzucane na wiatr. Puste i nic nie znaczące słowa, które są wypowiadane jako kłamstwo, żeby kogoś pocieszyć. W tym wypadku chodziło o Minx – dziewczyna jest jej jedyną i najlepszą przyjaciółką, która równocześnie była jej jak siostra.Blondynka zakręciła wodę i mocno przetarła ciemnym ręcznikiem krew, a w drobnych nacięciach ponownie zaczęła powoli zbierać się jasnoczerwona krew.
Przysłoniła przedramię czarnym rękawem trochę za dużego swetra. Poprawiła słuchawki i wzięła wcześniej odłożony telefon, żeby zmienić muzykę. Padło na Blood in the wather od grandson'a. W końcu, dlaczego nie?Sprawdziła jeszcze godzinę i wyszła z łazienki kierując się w stronę swojego pokoju.
Wzięła jakąś lekką kurteczkę, przecież nie jest zimno...
No, przynajmniej tak się zdawało. Poza tym, nawet jeśli jest zimno, nie miała zamiaru zakładać czegoś grubszego. Zawsze postawiła na swoim, zwłaszcza jeśli to było dla niej szkodliwe. Trochę dziwny paradoks. Wiedziała co jest złe, jednak to wybierała.
No cóż, o gustach się nie dyskutuje, nie każdemu zależy na życiu i zdrowiu.Założyła buty i wyszła z domu, mówiąc jeszcze szybkie "wychodzę", zanim trzasnęła drzwiami.
Będąc na klatce schodowej minęła swoją sąsiadkę. Uśmiechnęła się leciutko i powiedziała coś w stylu "dzień dobry", jednak starsza kobieta nie usłyszała.
Okularnica wywróciła oczami, a uśmiech znikł z jej twarzy. Wyszła z bloku i ze znudzoną, a może nawet lekko smutną miną ponownie wróciła myślami do swojego światła. Teraz była sama, więc nie było sensu w udawaniu grzecznej dziewczynki. Niestety pozory to tylko pozory. Muzyka, telefon i żyletka stały się jedynym czego potrzebowała.
Nie było z nią dobrze, ale nie było też tak źle jak pół roku temu. Gdyby wtedy Rebecca nie pociągnęła jej za język, to różnie by się mogło skończyć. Równie dobrze teraz Niki mogłaby wąchać kwiatki od spodu.Jednak żyje – jakkolwiek miałoby to dla niej być pocieszające.
Żyje tu i teraz, więc trzeba się na tym skupić. Może nie jest idealnie, ale jest lepiej, to najważniejsze. Mimo to nie wszystkie problemy da się rozwiązać...Czas powoli mijał tak jak droga i muzyka w słuchawkach, a nastolatka zatrzymała się dopiero na środku mostu.
Spojrzała przed siebie. Spokojna tafla rzeki, marszcząca się lekko od wiatru, oddalone o wiele kilometrów budynki w centrum miasta. Mocno ruchliwe drogi i spokojne, niegdyś zielone, a teraz prawie bezlistne parki.
Im dłużej tu stała, tym bardziej zdawała sobie sprawę, jak to wszystko pędzi. Cały czas świat biegnie do przodu, a ona od długiego czasu stoi w miejscu. Stoi w miejscu i patrzy na to wszystko z założonymi rękami. Ale co można zrobić? Albo starać się o lepsze jutro, albo zignorować. Jednak jaki sens mają starania? Starania w świecie, który jest pełen kłamców i pustych ludzi?
– Niki! – Lekko podskoczyła przestraszona, czując jak od tyłu przytula ją przyjaciółka. Zachichotała cicho oddając przytulasa, a drugą ręką zdjęła słuchawki.
CZYTASZ
Zniszczeni życiem // DSMP/Karlnap //
FanfictionPrawda jest taka, że żyjemy w świecie, gdzie nikt nie zwróci uwagi na grupkę nastolatków ze zbytnio zrytą psychiką... A może to nie do końca jest tak, jak nam się wydaje? Przecież za każdą przyszłością stoi przeszłość, której nie można zmienić ani z...