Rozdział 14

975 46 20
                                    

Na wstępie chciałabym wam coś ogłosić: Założyłam, jakiś czas temu, Instagrama który "należy" do Alany. Pomaga mi to bardziej wczuć się w jej postać, a wy jeżeli chcecie, również będziecie mogli się wczuć w jej życie. Nazwa tego konta to alanaifernandes. A teraz zapraszam was na dzisiejszy rozdział, który jest trochę dłuższy niż za zwyczaj. 

***

Ostatnie kilka dni minęły mi bardzo szybko. Spędzałam je głównie z rodziną, czyli z Raf, Neymarem, Caroliną i Davim. Tak bardzo zatraciłam się w dobrej zabawie, że z głowy totalnie umknęła mi myśl o dziwnej wiadomości, którą dostałam 3 dni temu. w normalnych okolicznościach, pewnie myślałabym o tym cały czas, ale strach, że Carolina lub, co gorsza, Davi zobaczą jak jestem smutna wystarczająco mnie przytłaczał. Stwierdziłam, że mogę chociaż spróbować zostawić wszystkie złe emocje za mną. Przynajmniej dopóki mamy ważnych gości. Na razie całkiem dobrze mi to szło. Okazało się, że Carol z Davim przyjechali na kolejne dwa tygodnie, co oznaczało, że jeszcze przez jakiś czas będę w stanie zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Na pewno wiedziałam tylko jedno - mam jeszcze dwa tygodnie na beztroską zabawę, a dopiero potem będę się martwić.

Beztroska zabawa tak doszczętnie zawróciła mi w głowie, że totalnie zapomniałam o własnych urodzinach. Obudziłam się i dopiero kiedy spojrzałam w telefon, który był przepełniony wiadomościami, przypomniałam sobie o swoim własnym święcie. Radość automatycznie wypełniła moje żyły, nie pozwalając mi myśleć o niczym innym jak urodzinach. Pamiętam tylko urodziny, które obchodziłam w domu dziecka. Zazwyczaj wtedy przyjeżdżali do mnie Raf i Neymar z rodziną, bo opiekunowie nie pozwalali im zabrać mnie gdzieś, nawet na kilka godzin. Przyjeżdżali wówczas z tortem i prezentami, mimo że nie byłam nawet ich córką. Kilka razy podjęli próbę adopcji, lecz za każdym razem, z dziwnego powodu, nie dostali pozwolenia. Nawet dom dziecka nie mógł ich zatrzymać, dlatego to oni kupowali mi nowe ubrania, zabawki, czy wyprawki szkolne. Oni, w jakiś sposób, zorganizowali mi moją 18, na której i tak nie było wiele ludzi, bo nie miałam przyjaciół poza nimi. Byli dla mnie rodziną, nawet jeżeli w papierach wciąż byłam córką Miriam i Samuela Fernandes.

Założyłam swoje kapcie, zauważając, że dochodzi już godzina 8. Było wcześnie, ale spodziewałam się, że przynajmniej 1 osoba. Nie czekając długo, podniosłam się z łóżka, łapiąc szybko telefon. Poszłam prosto do szafy, z której wyjęłam ubrania. Zdjęłam swoją piżamę i włożyłam granatowy top, sięgający prawie do pępka i białe spodnie z niskim stanem. Moje, całe życie, proste włosy tylko lekko przeczesałam. Zdecydowałam, że nie będę teraz robić makijażu. Przejrzałam się w lustrze po raz ostatni i wyszłam z pokoju z nadzieją, że będzie chociaż jedna, żywa osoba w tym domu, o tej godzinie.

Chyba trochę się przeliczyłam, bo już ze schodów widziałam pustkę, jaką świecił parter. Nie poddałam się jednak i poszłam do kuchni. Miałam ochotę z kimś porozmawiać. Nie chodzi o moje urodziny, ale energia, jaką dziś emanowałam była naprawdę zbyt wielka. I to było naprawdę dziwne. Nie przywiązując do tego większej uwagi, wyjęłam sobie z szafki szklankę i nalałam do niej wody. Ze szklanką w dłoni, skierowałam się do salonu, gdzie położyłam się na kanapie, odsapując tak, jakbym wcale dopiero co nie wstała z łóżka. Złapałam pilota w rękę i włączyłam telewizor, by zabić nudę, która aż wisiała w powietrzu. Rozłożyłam się wygodniej, by oglądać telewizję, lecz i tak po chwili wylądowałam z telefonem, odpisując na życzenia od ludzi, którzy obserwowali mnie na Instagramie. Niektóre faneczki Neymara obserwują mnie i każdy mój krok, że aż zastanawiam się, czyimi naprawdę są fankami. Z drugiej strony było to miłe, bo niektórzy ludzie zrobili mi takie słodkie edity. Kilka z nich obejrzałam, dziękując w komentarzach. Odłożyłam telefon obok, mając jeszcze szerszy uśmiech niż wcześniej. Swoją uwagę skupiłam na filmie, który leciał na jakimś z kanałów. Okazało się, że była to komedia, co doszczętnie zrujnowało złe emocje w moim organizmie.

Paris - the city of love [Football fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz