NIESPODZIANKA! Jest mi teraz bardzo ciężko to pisać, bo ta książka była moim dosłownie wszystkim. Chciałam i sobie i wam sprawić przyjemność i wrócić do tej historii. Wybierzmy się wspólnie w już ostatnią podróż do życia Alany...
***
Kilka miesięcy później:
- Boże... - syknęłam z bólu, wsiadając do samochodu. Albo zaczęłam rodzić, albo to kolejne skurcze, które mnie nawiedziły. Kiedy dowiedziałam się o ciąży, nie myślałam o wszystkich tych bolesnych sytuacjach, lecz teraz nie było już odwrotu. Po mnie, z domu, wybiegła cała ferajna. Neymar spierał się z Raf, kto z nich ma prowadzić samochód.
- Nie będziesz prowadził, jesteś zbyt rozkojarzony. - oznajmiła mu Raf, jak zwykle dopinając swojego. Wyjęła kluczyki z jego dłoni, biegiem pędząc na miejsce kierowcy. - Kto by pomyślał, że co tydzień będziemy jeździć do szpitala z myślą, że rodzisz. - powiedziała do mnie, gdy już byliśmy w drodze. Miała absolutną rację. Mniej więcej co tydzień, lub dwa miałam skurcze. Zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić, ale za każdym razem jest ten mały stres, że może to jednak już teraz.
Nie mogłam się już doczekać, żeby wziąć na ręce moją małą dziewczynkę. Wspólnie z Neymarem wybieraliśmy imiona, przez bardzo długi czas, bo jemu nic się nie podobało. Nie dziwiłam się, bo chcieliśmy nadać imię, które będzie miało piękne znaczenie.
Skurcze zaczęły się nasilać, gdy już byliśmy pod szpitalem. Okazało się, że to już ten czas. Poczułam jak odeszły mi wody, a w oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia, nie bólu, albo smutku. Pojechałam na salę porodową, słuchając wywodów, które cały czas mówił mi Ney. Trajkotał nonstop na temat tego, że cały czas będzie obok, że będzie dobrze i, że nie może w to uwierzyć.
- Ney, ja rodzę, a nie umieram, więc przystopuj. - powiedziałam w końcu, między skurczami. Dojechaliśmy na salę. Raf cały czas biegła za nami, mówiąc na koniec, że musi zostać na korytarzu. Neymar dostał pozwolenie na to, żeby wejść ze mną na salę, co było mi teraz bardzo potrzebne. Tylko on jedyny wiedział jak mnie uspokoić.
Potem zaczęło robić się już poważnie. Położna zaczęła mnie instruować i mówić mi co mam robić. Swoją dłonią ściskałam Neymara, który cały czas stał obok mnie.
- Dajesz, słoneczko, pokaż im co potrafisz. - wyszeptał po chwili do mojego ucha, sprawiając, że moją skórę obeszła gęsia skórka. Zaczęłam mocniej przeć, mimo że brakło mi już sił. - Jeszcze raz, dobrze? Jest już blisko... - wyszeptał znowu brunet, co po raz kolejny zmotywowało mnie do parcia. Nie docierały do mnie żadne słowa, kiedy ból ustał i usłyszałam płacz. Moje dziecko. Znowu zaczęłam płakać. Znowu ze szczęścia.
- Gratulacje, pani Alano. Urodziła pani zdrową dziewczynkę. - powiedziała z radością położna, podając mi rozpłakane dziecko w ramiona. Zaśmiałam się zadowolona, patrząc na moją córkę. Potem od razu spojrzałam na mojego mężczyznę. On też płakał.
- Ney... - powiedziałam krótko. Chłopak w odpowiedzi złożył mi długi pocałunek. - Masz córkę. - dodałam po chwili, widząc reakcję chłopaka.
- Mam, ale... - powiedział, robiąc przerwę między zdaniami, tak jakby chciał zbudować napięcie. - Chciałbym mieć też żonę. - Zrobiłam wielkie oczy, będąc przerażona tym co właśnie się stało. Neymar klęknął przy łóżku.
- Boże, Neymar... Wyglądam okropnie. - odpowiedziałam szybko zanim chłopak zdążył coś powiedzieć.
- Wiesz, że dla mnie zawsze będziesz wyglądać cudownie. - powiedział szybko. - Bardziej idealnego momentu nie będzie. Alano Ines Fernandes, czy uczynisz mi ten honor i zostaniesz moją żoną? - zapytał, chodź dobrze znał odpowiedź na swoje pytanie.
- Tak! - powiedziałam uśmiechnięta, wciąż trzymając dziecko w ramionach. Neymar wstał z podłogi z złożył mi na ustach długi pocałunek. Już kolejny dzisiaj...
Trzy lata później:
Earlina Abigail Santos. Tak ostatecznie nazwaliśmy naszą córkę trzy lata temu. Imię Earlina oznacza szlachetna, a Abigail to imię, które wywodzi się z Biblii i dlatego je wybraliśmy.
Miała brązowe włosy i piękne zielone oczy, które odziedziczyła z pewnością po tacie. W tylu rzeczach była do niego podobna... Aż czasem sama się dziwiłam, czy to dziecko ma po mnie jakieś cechy. Okazało się, że ma, kiedy wybuchła histerycznym płaczem, bo nie puściłam jej ulubionej bajki. Niedawno nauczyła się już chodzić i mówić. Teoretycznie powinnam być z niej dumna, ale z drugiej strony wiedziałam, że te czasy, kiedy była malutkim kłębuszkiem już nigdy nie wrócą. Nie pozostało mi więc nic innego jak bycie przy niej w jej najważniejszych momentach i robienie to czego moi rodzice nigdy nie postanowili mi zapewnić. Spokój i komfort. Byłam matką, która chciała ochronić swoje dziecko od wszystkich złych rzeczy, które ją spotykają. Neymar wcale nie był lepszy. Córcia szybko potrafiła go udobruchać, a ledwo co zaczęła płynnie mówić.
Ostatecznie osiedliśmy w Brazylii, czyli tam gdzie powinniśmy być od początku. Mamy tu całą nasza rodzinę i czujemy sie tu najlepiej, a razem z moim mężem chcemy, żeby nasze dziecko było świadome piękności kraju, z którego pochodzi. Czasem udawało nam się też oderwać od rzeczywistości i polecieć do Hiszpanii, gdyż Earlina również tam ma swoje korzenie, z mojej strony.
Niedawno wróciłam też do piłki nożnej po bardzo długiej przerwie. Byłam bardzo szczęśliwa, że mogę znowu wrócić do mojego ukochanego sportu. Było ciężko wrócić do formy sprzed tych kilku straconych lat, ale dzięki mojej ciągłej pracy w końcu się udało. Cóż nie mogłam przestać żałować sobie tych trzech lat spędzonych poza boiskiem, przez swoją własną głupotę. Ale przecież udało się. Miałam kochającą rodzinę, o której zawsze marzyłam. Męża, córkę, wiele przyjaciół i piłkę nożną. Mam wymarzone życie. Dosłownie.
Niektóre historie kończą się szybko, nasza była i jeszcze będzie długa. Udało mi się wyjść ze wszystkich ślepych zaułków. W końcu, przede mną była już tylko prosta droga. To właśnie te pokręcone mnie tu zaprowadziły. W życiu byłam na wielu drogach. Każda z nich prowadziła mnie do ciebie. Twoje drogi zaprowadziły cię do mnie. Proszę, już nigdy z nich nie zbaczajmy.
CZYTASZ
Paris - the city of love [Football fanfiction]
Fanfiction"Bywa, że pierwszej miłości nigdy się nie zapomina, ale ona zawsze się kończy" Kylian Mbappe i Neymar Jr fanfiction