Rozdzial 2

25 1 0
                                    

„...dryń, dryń...“ O 06:00 zadzwonił budzik więc leniwie otworzyłam oczy i go wyłączyłam.Nie chętnie wstałam z łóżka,zaspanym i leniwym krokiem poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.

Mama-dzień dobry,wyspana?

Ada- dzień dobry,można tak powiedzieć

Mama-ogarnij się szybko co pojedziemy do stajni

Ada-okej

Zrobiłam sobie kanapki z serem i szynką,do tego zrobiłam kawę aby lepiej się obudzić.Gdy zjadłam, poszłam po ciuchy do swojego pokoju,z szafy wyciągnęłam czarne jeansy z dziurami na kolanach,biały top i bieliznę.Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki, zrzuciłam z siebie ala piżamę i weszłam pod prysznic.Po skończeniu szybkiej kąpieli wyszłam i osuszyłam się ręcznikiem po czym ubrałam czarną koronkową bieliznę i ubrałam resztę rzeczy.Umyłam twarz,zęby i postawiłam na delikatny makijaż z kreskami.Poszłam do pokoju, włożyłam kosmetyczne i zamknęłam walizkę,zaścieliłam łóżko i wzięłam telefon aby włożyć go do tylnej kieszeni spodni,wzięłam ze sobą jeszcze jeansową kurtkę i chwyciłam za walizki.Chwilę się zastanawiałam czy na pewno wszystko mam po czym wyszłam z pokoju,zamykając drzwi za sobą.Na przedpokoju ubrałam swoje białe air forse i założyłam kurtkę po czym wyszłam z domu a mama za mną zamykając drzwi na klucz. Podeszłam do bagażnika i wsadziłam tam walizki,zamknęłam i wsiadłam do środka.W rozśpiewanej atmosferze ruszyliśmy do stajni po 20 minutach byliśmy na miejscu, wysiadłam i nie obyło się bez ochrzanu od mamy że ubrałam białe buty do stajni po czym pokierowałam się do siodlarni aby zabrać stamtąd pakę do której wsadziłam rzeczy z pod boksu czyli siodło,ogłowie z wytokiem i napierśnikiem,ochraniacze i jeden czaprak.Reszta była juz w pace po spakowaniu wszystkiego wzięłam kantar z uwiązem i poszłam na pastwisko po kobyłkę.Jak już dotarłam to ją zawołałam i po chwili radośnie przygalopowała do mnie,pogłaskałam ją na przywitanie i założyłam czarny kantar z futerkiem.Zaprowadziłam do boksu aby dać jej śniadanie a ja w tym czasie przygotowałam wszystko do transportu.Po około 20 minutach wyjęłam ją i zaczęłam czyścić, po tym ubrałam jej cieniutką derkę i ochraniacze transportowe.W tym czasie przyjechał już transport i mama wpakowała pakę a ja po chwili wpakowałam kobyłę.Była bardzo grzeczna,chyba wie gdzie zmierzamy.Poszłam do samochodu, Walentina pojechała pierwsza a ja z mamą do maka na shaka.Droga minęła nam super,śpiewałyśmy.Tak się super z mamą bawiłam,że nie zwróciłam uwagi że jesteśmy na miejscu.Wyszłam z samochodu i wypakowałam rudą a mama pakę i ruszyliśmy do stajni, wstawiłam rudą do boksu i sciągnełam jej derkę oraz ochraniacze.Położyłam to na pakę,która stała koło boksu, wróciliśmy do samochodu,wzięłam walizkę i pożegnałam się z mamą.Jak mama odjechała usłyszałam znajomy głos,to była Emilia!!!

Ada- Emilia!!! stęskniłam się za toba i tą stajnią

Emilia- hejka Aduś,jak ci minęła podróż? Też się za tobą stęskniłam

Ada- bardzo przyjemnie a właśnie dalej dziele łazienkę z Oliwerem?

Emilia- tak no chyba że chcesz z kimś innym

Ada- nie trzeba nie przeszkadza mi to

Emilia- okej

Gadałam z Emili jeszcze chwilę, idąc w stronę domu.Weszłyśmy do środka.Ona poszła do gabinetu a ja na górę do swojego pokoju.Na korytarzu słyszałam kłótnię Oliwera z prawdopodobnie jego kolegami a z drugiej strony śmiech dziewczyn. Weszłam do swojego pokoju,na biurko położyłam kubek po kawie, ściągnęłam buty i rozpakowałam się. Po tym wyszłam z pokoju i poszłam do dziewczyn bo nie chciałam przeszkadzać Oliwerowi.

Ada- siemka dziewczyny!!! Co tam robicie?!!

Julka-Chryste Panie nie strasz

Natasza- Jezus Maria, Ada nie strasz,oglądamy serial, chcesz z nami?

Wakacyjne przygody [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz