3

859 44 5
                                    

PEDRI

Poddałem sie. Nie zamierzałem błagać o wybaczenie. Starałem się ale to nie przynosiło skutku. Postanowiłem, że jeśli Gavi jest prawdziwym mężczyzną to przyjdzie i ze mną porozmawia, a jeśli nie to... Nie miałem pojęcia co sie wtedy stanie. Nie chciałem o tym myśleć. Nie chciałem kończyć naszej przyjaźni, ale nie chciałem też być jedyną osobą, która się stara. Nadmierne staranie się żeby nasza przyjaźń była jak najlepsza już mnie męczyło. Chciałbym zobaczyć chociaż troche wysiłku z drugiej strony. Wkurwia mnie to, że Gavi cały czas mnie ignoruje. Traktuje mnie jak powietrze. Mam wrażenie, że dla niego jest obojętne, że ta przyjaźn, to wszystko już nie istnieje. Zbyt pochłonęła go gra. Teraz stara się jak nikt inny. Nawet ja schowałem się w jego cieniu za co codziennie karce się w myślach. Byłem cholernie zazdrosny ale dobrze to ukrywałem. Postanowiłem, że sam skupie się na treningach bardziej niż wcześniej. Przecież przyda się to nam wszystkim, ponieważ już niedługo gramy bardzo ważny mecz z Realem Madryt i musimy go wygrać. Presja wywierana na nas wzrosła poza jakiekolwiek granice, a nam wszystkim coraz ciężej było maskować stres i zmęczenie, oprócz Gaviego. On zdawał się być obojętny. Dobrze dla niego. Lecz źle dla mnie, ponieważ dzięki swojemu uziemieniu stawał się lepszy ode mnie, a ja przysięgnąłem sobie, że tak sie nie stanie. Wiem, że brzmie w tym momencie jak skończony idiota, ponieważ powinienem cieszyć się jego osiągnięciami lecz ja już poprostu nie mogłem. Złość i wszystkie inne trzymane w sobie emocje brały góre a rozsądek staczał się na ostatnie miejsce. Tak cholernie chciałem mu pokazać kto tu rządzi, że kompletnie zapomniałem, że to tylko mój przyjaciel a nie najgorszy wróg.

***

Niechętnie kooperowałem z brunetem na treningu. Chciałem mu pokazać, że też jestem obojętny i też już odpuściłem ale nie wychodziło mi to za dobrze. W pewnym momencie gdy złapaliśmy krótki kontakt wzrokowy zaszkliły mi się oczy, lecz ja szybko odwróciłem wzrok. Miałem ogromną nadzieje, że nastolatek tego nie zauważył. Nie zauważył, że byłem słaby i dosłownie pękałem od zdecydowanego nadmiaru negatywnych emocji. Miałem ochotę kopnąć go piłką w twarz by zetrzeć ten jego arogancki uśmieszek z twarzy ale nie zrobiłem tego. Wiedziałem, że wtedy posunąłbym się za daleko i byłyby z tego poważne konsekwencje. Chciałem zrobić cokolwiek aby utrzeć mu nosa. To on był powodem mojego rozstania z Lindą. Co prawda nie byliśmy ze sobą długo, bo tylko 2 miesiące, ale to ona nauczyła mnie kochać. Nauczyła mnie być sobą. A przede wszystkim nauczyła mnie tego, że mam się nie poddawać. Przy naszym rozstaniu obiecałem jej, że się nie poddam i zostane najlepszy. Ciekawe jakby zareagowała gdyby dowiedziała się, że jednak sie poddałem. Napewno byłaby zawiedziona. Jak każdy. Zawiodłem każdego. Zawiodłem swoim spadkiem kondycji, słabym rozgrywkami i niepanowaniem nad złością, co było wizytówką Gaviego. Cholera jasna, Gaviego, a nie moją. W pewnych momentach byłem już sekundy od zrobienia sobie krzywdy, ale nie zrobiłem tego. Coś mnie powstrzymywało. Dziękowałem temu czemuś, ponieważ gdybym to zrobił to już nic by po mnie nie było. Rzuciłbym to wszystko. Lecz tego nie zrobiłem. Byłem na ostatkach sił ale nadal się starałem.

My Valentine | Gavi x PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz