11

849 44 20
                                    

PEDRI

Cieszyłem się, że Gavi znalazł sobie kogoś, kogo darzy uczuciem. Byłem odrobine zazdrosny ale nie przyznawałem tego. Nie chciałem zrujnować jego szczęścia.

***

Chłopak po treningach często się wymykał. Wiedziałem, że pewnie do niej. Lub niego. Miałem nadzieje, że rzeczywiście dogadują się tak jak mówił. Zastanawiałem się co kupi jej na prezent. Gavi to kreatywny chłopak, więc napewno coś wymyślił. Ciekawiło mnie co. W przerwie w treningu podszedłem do niego jak zwykle i zagadałem.
- Masz już prezent dla swojej kochanki?
- Tak jakby. Mam pomysł i materiały ale jeszcze go nie skończyłem.
- Materiały? To co zamierzasz jej wręczyć?
- Nie moge Ci powiedzieć. To tajemnica - zaśmiał mi sie w twarz.
- Bardzo śmieszne. Licze, że bedziecie szczęśliwi.
- Ja też. To kobieta moich marzeń.
- Jesteś słodki gdy jesteś zakochany.
- Oh, przestań. Wracaj do treningu - na co ja tylko zaśmiałem sie, zmierzwiłem mu włosy i wróciłem na boisko. Bardzo się cieszyłem z tego, że Gavi jest naprawde szczęśliwy.

***

Popołudnie i wieczór spędziliśmy u mnie w pokoju. Graliśmy na konsoli, oglądaliśmy filmy i odpoczywaliśmy przed kolejnym ważnym meczem. Widziałem jak Pablo na mnie patrzy. Inaczej niż zwykle. Wydawało mi się, że chce mi coś powiedzieć, więc postanowiłem go o to zapytać.
- Gavi? - zapauzowałem film przez co brunet zwrócił na mnie pełną uwage.
- Tak?
- Masz mi coś do powiedzenia?
- Nie. Czemu pytasz?
- Wydaje mi sie, że jednak masz. Dziwnie sie zachowujesz, jakoś inaczej.
- Pedri, błagam cie. Znowu przemyślasz jakieś drobiazgi. Daj sobie spokój - brunet delikatnie podniósł się z kanapy i spowrotem włączył film a między nami zapadła niezręczna cisza.
- Naprawde przemyślam jakieś pierdoły? - zapytałem znikąd. Byłem ciekawy jego odpowiedzi.
- Będe z tobą szczery. Tak. Najmniejsze głupoty, cały czas. Czasami mam wrażenie, że to ty potrzebujesz pomocy a nie ja - na co ja tylko cicho zaśmiałem się pod nosem.
- Oh. Okej - Opadłem głębiej w siedzenie. Czasami bolało mnie to, jak był ze mną szczery. Potrafił powiedzieć za dużo. Tym razem zrobił to samo.
- Ej, nie obrażaj sie.
- Ja wcale sie nie obrażam.
- No błagam. A ja jestem liderem Barcelony. Widać po tobie.
- Wal sie.
- Przepraszam.
- Ok.
Gavi głośno westchnął.
- Cholernie jesteś naburmuszony ostatnio. Co sie dzieje?
- Ja? Naburmuszony? A to ciekawe - prychnąłem pod nosem.
- Pedri, nie zaczynaj. Błagam Cie.
Zamilkłem. Nie miałem ochoty sie kłócić. Reszte wieczora spędziliśmy w nieprzyjemnej ciszy.

***

Po północy usłyszałem trzask kanapy więc wywnioskowałem, że brunet zamierzał wrócić do swojego pokoju.
- Idziesz już? - zapytałem z lekko nadzieją, że odpowie sprzecznie.
- A musze? - uśmiechnąłem się.
- Nie. Chodź tutaj - oplotłem go ramieniem i po chwili zasnąłem. Miałem nadzieje, że nie wyczuł jak szybko zaczęło bić mi serce i przyśpieszył oddech w tamtym momencie.

***

- Gdzie idziesz? - zapytałem czując Gavi powoli podnosi sie z kanapy.
- Na trening a gdzie. Wstawaj bo dostaniesz taką kare, że nigdy sie z niej nie wyciągniesz.
- To już czas?! - wstałem jak poparzony.
- Nie. Jeszcze 20 minut ale ja lubie być przed czasem. Nie wiem jak ty - ostatnią część mruknął pod nosem jakby liczył, że go nie usłysze. Ale ja usłyszałem wszystko.
- Bardzo śmieszne. Poczekasz na mnie chwile?
- Mhm.

***

Po treningu Gavi stwierdził, że chce mnie zabrać w jedno miejsce. Podobno było zjawiskowe. Pomimo tego, że trening wykończył mnie poza granice mojej tolerancji zgodziłem sie. Nie mogłem mu odmówić. Droga zajęła nam sporo czasu. Gdy wkońcu doszliśmy tam, gdzie zdaniem Pabla powinniśmy miałem nogi jak z waty.
- Pięknie tutaj. Czyż nie? - brunet zapytał siadając na ziemi i opierając sie o pień drzewa.
- Tak. Jest tu naprawde wyjątkowo - odpowiedziałem siadając obok niego. Wiał delikatny wiatr, słychać było szelest liści a niebo mieniło się w kolorach pomarańczy, czerwieni i różu.
- Wiesz co dam na prezent Hallie?
- Tej twojej kochance?
- Tak, słuchaj tego.
- Słucham.
- To może zabrzmieć troche głupio, ale postanowiłem, że zrobie nam branzoletki z imionami i do tego dorzuce list i butelke szampana. Co myślisz?
- Myśle, że powinna się ucieszyć. Dziewczyny przecież raczej lubią takie rzeczy.
- Mam nadzieje, że jej sie spodoba. Nieźle się napracowałem próbując to wymyślić.
- Napewno się spodoba. Uwierz mi.
- Wierze Ci, Pedri.
- Nie powinniśmy już wracać? Zrobiło się już ciemno i troche chłodno, nie sądzisz?
- Ja tu mógłbym siedzieć do rana. Oczarowało mnie to miejsce.
- Nie filozofuj tylko wstawaj. Jeszcze brakuje nam tego, żebyś sie przeziębił.

My Valentine | Gavi x PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz