Xavier jesienią w Nevermore marzł i nic nie można było z tym zrobić poza napchaniem szafy niezliczonymi swetrami i noszeniem dodatkowych rzeczy, gdy wymagała tego pogoda. Chociaż wiele jego swetrów jest w kolorze niebieskim Nevermore, zawsze ma pod ręką kilka w różnych kolorach.
To był jeden z najzimniejszych dni w całym semestrze i wszystko, czego Xavier chciał, to wrócić do swojego akademika i wymienić szkolną marynarkę na swoją ulubioną miękką, za dużą czarną bluzę z kapturem. Miał najdłuższy dzień. Obudził się późno i musiał spieszyć się na zajęcia bez śniadania, a jego przyjaciele byli wyjątkowo irytujący na zajęciach, zawsze kręcąc się wokół jego ramion i domagając się jego uwagi, kiedy wszystko, czego chciał, to przetrwać lekcję z nienaruszonym zdrowiem psychicznym.
Związek Xaviera ze Wednesdayem zaskoczył szkołę po ich powrocie do Nevermore, ale żadnego z nich to nie obchodziło. Przez większość dni Xavier i Wednesday chodzili razem między zajęciami, czasami trzymając się za ręce, ale zwykle po prostu szli obok siebie, i często można ich było znaleźć siedzących razem w bibliotece lub na dziedzińcu, kiedy ich wolny czas się zgadzał. Xavier nigdy nie miał dość towarzystwa środy. Zawsze miała ostrą odpowiedź lub dowcipną ripostę na każdą uwagę, którą mógł jej rzucić, co zawsze wywoływało uśmiech na twarzy Xaviera.
Było coś uzależniającego w sposobie, w jaki powoli zaczynał odczytywać drobne zmiany w jej wyrazie twarzy. Mógł odróżnić zirytowane przewracanie oczami od zirytowanego przewracania oczami. Mógł teraz stwierdzić, kiedy zmarszczka między jej brwiami wynikała raczej ze stresu niż ze skupienia. W końcu pozwolono mu naprawdę ją zobaczyć i miał obsesję.
Dziś jednak Wednesday nie było nigdzie poza zajęciami i była to kolejna rzecz, która psuła mu humor. Bez względu na to, jak bardzo była kapryśna lub zamknięta w sobie, jego dziewczyna zawsze była w stanie rozjaśnić mu dzień i uwolnić część napięcia, które go nękało.
Było coś pocieszającego w ustawieniu jej ramion i sposobie, w jaki potrafiła patrzeć z góry na otaczających ją ludzi, mimo że była znacznie niższa niż większość z nich. Jej pewność siebie była zaraźliwa i zawsze czuł się lepiej w jej obecności.
Przyjdź później?
Brakowało mi Ciebie dzisiaj :(SMS-y zostały wysłane szybko, zanim zaczęły się jego ostatnie zajęcia, i miał tylko nadzieję, że w ciągu następnej godziny spojrzy na swój telefon. Bezceremonialnie wrzucił telefon do torby, naciągnął rękawy swetra na dłonie i spróbował skupić się na swojej klasie.
Godzina szósta.
Zwięzła odpowiedź wywołała u niego uśmiech i wypuścił oddech, którego wstrzymywania nie był nawet świadomy. Opuścił zajęcia czując się lepiej niż przez cały dzień.
Wracając do swojego akademika, Xavier skierował się prosto do swojej komody i przeszukał bluzy w poszukiwaniu swojej ulubionej czarnej.
To nie było kurwa tam.
Fantastyczny. Właśnie to, czego potrzebował. Zgubić swoją najcieplejszą bluzę z kapturem, gdy pogoda zbliżała się do najzimniejszego.
Zdecydował się na jeden ze swoich innych swetrów, tym razem w głębokim bordowym kolorze. Chwycił swój koc i zwinął się w kłębek na krześle przy biurku, żeby naszkicować godzinę, którą miał do momentu, gdy Wednesday zgodził się się z nim spotkać.
Xavier był pochłonięty szkicem, który rysował, przedstawiając widok dachu szkoły przez okno, kiedy Wednesday wszedł przez drzwi. Często zdarzało się, że Wednesday po cichu wchodziła do jego łóżka i siadała na jego łóżku, aby pracować nad powieścią lub pracą domową bez choćby „cześć”, więc dopiero gdy jego rysunek był gotowy, odwrócił się, by ją powitać.
Jakiekolwiek powitanie, które Xavier zaplanował, zniknęło, kiedy na nią spojrzał. Sposób, w jaki siedziała wyprostowana na jego łóżku z maszyną do pisania na kolanach, nie była dla niego niczym niezwykłym po prawie 7 miesiącach randkowania. Nowością był dla niego zapierający dech w piersiach widok jej w jego ubraniu.
"Wednesday." Oddychał. Jego umysł szczerze kręcił się na widok przed sobą. Jak można było oczekiwać, że będzie dalej żył, nie mówiąc już o mówieniu, w takich warunkach?
„Xavier”. Nawet nie podniosła wzroku znad powieści. Jakby nie miała najmniejszego pojęcia, co mu robi.
„Wednesday, masz na sobie moją bluzę z kapturem?” Xavier jest prawie pewien, że nie wziął oddechu, odkąd się odwrócił, a jego ciało nagle stało się niezdolne do wykonywania swoich automatycznych funkcji.
Jej oczy przenoszą się na jego twarz, jakby właśnie zdała sobie sprawę, że zwróciła na siebie jego uwagę. Zamrugała trzy razy w krótkim odstępie czasu, co Xavier uświadomił sobie, że było to jej reakcją na zdenerwowanie. Nie mógł powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy, gdy zrzucił koc z ramion i przeszedł przez pokój, by stanąć przed nią.
Prychnęła na przesadną różnicę wzrostu i szybko wstała, by stanąć na jego łóżku. Jego bluza z kapturem, już na niego za duża, była na niej absurdalnie duża, sięgając jej do kolan. Rzadko zdarzało się, żeby miała przewagę wzrostu nad Xavierem. Spojrzenie na niego z góry dało jej poczucie kontroli, które powstrzymywało ją od ugrzęźnięcia w jej skądinąd wrażliwym stanie. Wiedziała, że założenie jego bluzy z kapturem tej nocy uczyniłoby go szczęśliwszym niż cokolwiek innego, ale oczywiście nigdy by się do tego nie przyznała. To było po prostu niezwykle wygodne. To wszystko.
"To jest." Stwierdziła rzeczowo. Nie patrzyła mu w oczy, raczej wyglądała przez okno ponad jego ramieniem. Xavier zmniejszył pozostałą odległość między nimi, delikatnie kładąc dłoń na jej talii. Wziął głęboki wdech, kładąc drugą rękę na jej policzku, by skierować jej wzrok na niego i odwrócić się od sceny, którą Xavier rysował zaledwie kilka minut temu.
"Jesteś piękna." Powiedział to tak, jakby to była jedyna rzecz, jakiej kiedykolwiek był pewien, i to sprawia, że Wednesday przechodzi dreszczem po plecach.
Osoba, która poświęciła mniej czasu na obserwowanie Wednesdaya Addamsa, nie zauważyłaby lekkiego drgnięcia kącików jej ust ani sposobu, w jaki jej oczy zamykały się dłużej niż zwykle. Na szczęście dla Xaviera był biegły we wszystkich jej drobnych manierach. Pociągnął lekko materiał zwinięty pod lewą ręką, by delikatnie położyć ją, by usiadła obok niego.
Wednesday rzadko pozwalała na nieuzasadnione okazywanie fizycznych uczuć, ale kiedy Xavier pociągnął ją sobie na kolana, zrobiła to chętnie. Pozwoliła sobie poczuć fale zadowolenia, które zdawały się promieniować z dotyku Xaviera.
Jego ramiona okrążyły jej talię, a jego głowa opadła w wygodne miejsce w zgięciu jej szyi. Wednesday nie mógł się nadziwić temu, jak całe ciało Xaviera zdawało się wtapiać w nią, gdy napięcie zniknęło. Nigdy nie przestanie jej zadziwiać, że mogła być dla niego przyczyną tak natychmiastowej ulgi.
"Długi dzień?" – zapytała Wednesday, kiedy zaczęła bawić się delikatnymi kosmykami włosów u nasady jego szyi. Xavier poczuł nad sobą jej uśmiech, gdy westchnął w jej szyję.
„Tęskniłem za tobą”, odpowiedział, nie zadając sobie trudu, by odpowiedzieć na jej właściwe pytanie. Wiedział, że ma już odpowiedź. Złożył lekki jak piórko pocałunek na jej szyi i odsunął się, by znów na nią spojrzeć. Trzymała ręce na jego szyi, gdy nieznacznie się od siebie odsunęli, utrzymując fizyczny kontakt, którego tak desperacko pragnął.
Zsunęła się z jego kolan i tylko potrząsnęła głową na jego niezadowolone prychnięcie, pociągając go w dół, by położył się obok niej. Oparła głowę na jego piersi w jeszcze rzadszym okazaniu uczucia. Złożył delikatny pocałunek na jej czole i pozwolił, by jego palce rysowały leniwe linie wzdłuż jej ramienia i ramienia.
Po raz kolejny uderzyło go to, jak bardzo był wdzięczny za to, że jako jedyny mógł zobaczyć, poczuć i pokochać Wednesday w tym stanie, a słodka bezbronność tylko dodała kolejną warstwę do wielu rzeczy, które w niej kochał.
„Zatrzymaj bluzę”. Jego szeptane słowa wywołały parsknięcie śmiechem jego dziewczyny, a on w odpowiedzi się uśmiechnął.
Pomyślał, że może to być jego ulubiona wersja Wednesday. Zatopiony w swojej bluzie z kapturem i zwinięty w kłębek na jego klatce piersiowej, naprawdę pozwalając Xavierowi zobaczyć ją taką, jaka jest.
CZYTASZ
Dzienniczek panny Addams
General FictionZbiór krótkich opowiadań o Wednesday Addams @Bulka_Jaster ~ okładka