VII: puchar poe + ogłoszenie

69 3 1
                                    

Witajcie wszyscy, jeśli podobają wam się te oneshoty to miło by mi było, gdybyście mnie zaobserwowali, wtedy szybciej też dostalibyście powiadomienia o nowych rozdziałach.

Chciałabym też zabrać się za pisanie kolejne oneshoty, ale nie związane z Wednesday, tylko w klimatach post apokaliptycznych. Czytalibyscie? A może wolelibyście z czegoś innego jak tak to z czego? Propozycje możecie składać w komentarzach tego rozdziału.

…Dobra, już dobra nie zabieram wam więcej czasu i zapraszam was na dzisiejszy Oneshot.
______

Dzień przed pucharem Poe, a Wednesday wciąż rozważała wzięcie w nim udziału. Z jednej strony musiałaby angażować się w zajęcia pozalekcyjne z innymi ludźmi, którzy byli tym zbyt podekscytowani. Z drugiej, mogłaby skopać Biance kilka kołków. To było wystarczająco przekonujące na środę i zdecydowała się dołączyć.

Enid powiedziała jej, że będą musieli się przebrać na tę okazję, środa nie była z tego powodu szczególnie zachwycona, ale przeżyje. Ufnie.

Nuda uderzyła w Wednesday i miała niewiele opcji, aby to naprawić. Porozmawiać z Enidem? Podawać. Pisać? Nie wydarzyło się nic szczególnego, o czym warto, by pisać. Odwiedzić przerażającą szopę z dziełami sztuki Xaviera? Wybrała to drugie.

Wednesday zdołała wymknąć się sokolim oczom weemów i wędrownych studentów.

Na spacerze zaczęło padać. Perfekcyjna pogoda. Wednesday zawsze kochała deszcz. Mogło to wywołać smutek u innych uczniów, ale to był jedyny raz, kiedy środa nie wydawała się całkowicie pusta.

Gdy zbliżyła się do drzwi, usłyszała zirytowane przekleństwa dochodzące ze środka. Więc Xavier już tu był. Wahała się przed wejściem. Fajnie było przeszkadzać porywczemu chłopakowi, ale nie miała też wymówki, by pojawiać się bez zapowiedzi. Xavier bez wątpienia byłby zdezorientowany, zadając jej zbyt wiele pytań, dlaczego tu jest. Naprawdę nie miała powodu, żeby tu być, poza czystą nudą.

Obgryzając paznokieć, środa chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi.

Głowa Xaviera zwróciła się w jej stronę, a ona się wpatrywała. Jego twarz była słabo pomalowana na biało, a oczy otaczała czerń. Teraz była jej kolej na zmieszanie.

„Dlaczego malujesz się jak duch? Jeśli o to ci chodzi, nie jest to zbyt dokładne”. Przerwała ciszę, spoglądając na jego twarz. Sapnął, obracając się na krześle obrotowym, by być w pełni twarzą do niej. „Nie, nie jestem duchem. Ćwiczę mój makijaż do pucharu Poe. Temat naszych grup jest jak błazen czy coś w tym stylu”. Pauza. „Dlaczego tu jesteś?” tam było. Kwestia godziny.

"Nuda. Nie wyglądasz na błazna. Nie miałeś być artystą? Spodziewałem się czegoś lepszego po tobie, Xavier. Podchodząc do niego, aby lepiej zbadać jego umiejętności makijażu.

„To dlatego, że to nie jest zrobione. Muszę dodać czerwoną szminkę, ale uch, nie mam żadnej. Bianca robiła to dla mnie w zeszłym roku, ale nie rozmawiamy już ze sobą, więc jestem zagubiony. – wyjaśnił Xavier, bawiąc się palcami, jego nerwowy nawyk, który podchwyciła. Dlaczego był zdenerwowany, nie wiedziała?

„Może mam trochę. Enid lubi przemycać rzeczy do mojej torby bez mojej wiedzy. Środa stawia swoją torbę na stole, grzebiąc w niej. I zgodnie z oczekiwaniami, enid schowała w swojej torbie produkty do makijażu. Robiła subtelne wskazówki, mówiąc o tym, jak „ładnie wyglądałaby” z odrobiną makijażu.

Wednesday wyciąga szminkę, używała jej już wcześniej. To jedyna rzecz, której naprawdę kiedykolwiek użyje.

„Tutaj. Możesz to wykorzystać”. Wręcza mu to, on to bierze, ale to wszystko. Nie zaczyna go stosować, po prostu trzyma go w dłoni i patrzy na niego.” Co? To nie jest jeden z tych paralizatorów szminki. Chociaż może właśnie to powinienem był przynieść… byłoby fajniej”.

Dzienniczek panny AddamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz