i. (nie) miły pan florysta

1.8K 99 105
                                    


James Potter prowadził proste życie skromnego studenta. Miał malutkie mieszkanko, kilkoro najbliższych przyjaciół, pracę, która narazie mu wystarczała i mnóstwo zaległości na uczelni. Grał w hokeja w lokalnej drużynie i nawet całkiem nieźle mu szło. Naprawdę lubił swoją rutynę. Do szczęścia brakowało mu tylko jednej osoby. Lily Evans.

Urocza, rudowłosa dziewczyna, która zawróciła mu w głowie już pierwszego dnia. James był nią absolutnie zauroczony i robił dosłownie wszystko, by tylko go zauważyła. Mówiąc dosłownie mam na myśli nawet napisanie beznadziejnego wiersza, bo pojęcia o poezji miał on niewiele. Ku jego wielkiemu nieszczęściu ciągle dostawał kosza. Aż do dzisiaj.

Co prawda gdy nazwał ich spotkanie randką szybko go poprawiła i powiedziała „wyjście na kawę z przyjacielem". Dodała również, że musi mu powiedzieć coś ważnego i zbyt optymistyczny James nastawił się na wyznanie miłości. Remus co prawda go wyśmiał i starał się mu wytłumaczyć, że skoro chciała tylko wyjść z kolegą na lunch to raczej nie mają tych samych oczekiwań. Syriusz był za to bardzo podekscytowany. Pomógł mu wybrać ubrania bo „tylko ja z naszej czwórki do cholery się na tym znam" i dał mnóstwo cennych według niego rad.

James miał wszystko zaplanowane. Dziesiątki razy przed zaśnięciem odwzorowywał scenariusz ich spotkania. Zostały tylko kwiaty. Uznał, że nie może przesadzić, ale jakiś skromny bukiet nie zaszkodzi. Nawet jeśli nazywa to „kawą z przyjacielem" może okazać swoje zainteresowanie, prawda? Tak na wszelki wypadek gdyby Lily jakimś cudem jeszcze nie zrozumiała intencji chłopaka.

Kiedy przyjechał do miasta studiować, ojciec pomógł mu zatrudnić się w kawiarni jego starego przyjaciela. Urocza miejscówka była usytuowana na przeciwko małej kwiaciarni. Uznał, że po pracy podejdzie tam i wybierze coś odpowiedniego żeby kwiaty były świeże. Cały dzień stał, więc za ladą i nerwowo spoglądał na zegarek. Godzinę przed wyjściem z pracy odwiedzili go przyjaciele.

— Co dzisiaj serwuje nasz barista?! — usłyszał głos, a może bardziej krzyk Syriusza, który zupełnie nie przejął się tym, że wszyscy go usłyszeli i stał się obiektem zainteresowania większości klientów. Patrzyli na niego jakby był wariatem.

James poznał Blacka i Lupina w drużynie. Z Remusem grali w niej od zawsze, a Łapa dołączył w wieku piętnastu lat. Wyprowadził się wtedy i zamieszkał z wujem. Rodzina była u niego trochę zakazanym tematem. Jedyne co zdradził Jamesowi kiedy przesadził z alkoholem na jakiejś domówce to, że jego rodzice byli naprawdę paskudnymi ludźmi. No i miał jeszcze brata, który przesiąknął ich chorymi poglądami i zapewne wyrośnie na równie zadufanego w sobie prawnika.

— Boże oni naprawdę karzą wam chodzić w takich fartuszkach! — ciemnowłosy nie mógł powstrzymać śmiechu. Remus pociągnął go za rękaw skórzanej kurtki, by ten się opanował. Poskutkowało. Tylko Lunatyk miał taki wpływ na Blacka i Potter miał wrażenie, że nie powiedzieli mu jeszcze czegoś ważnego. James co prawda bywał mało spostrzegawczy, ale nikt nie przeoczyłby tego jak flirtują na imprezach, lub tego w jak ciepły sposób na siebie spoglądają.

— Dla ciebie mam coś specjalnego. Kawa śmierci. Taka bardzo mocna. Sprawi, że stanie ci serce. Przez to, że narobiłeś mi takiego wstydu. Takie rozrywki tylko na zmianie Jamesa i dla wybranych klientów. Polecam się — wysyczał, ale w rzeczywistości wcale nie był na niego zły.

Syriusz bardzo szybko stał się najbliższym przyjacielem Jamesa. Połączyła ich spontaniczność, zamiłowanie do hokeja i nienawiść do nudy. Byli jak bracia. Dwupak. Jeżeli jeden był gdzieś zaproszony to drugi też się tam zjawiał i wiedziała to połowa uniwersytetu. Jeśli istniały platoniczne, bratnie dusze to oni byli najlepszym ich przykładem.

— Dajcie spokój. Jak przed spotkaniem z Evans? — uśmiechnął się Remus, który od dawna przyjaźnił się z dziewczyną. James uważał, że traktował go niesprawiedliwie, bo z pewnością plotkowali ze sobą, a ten nie chciał powiedzieć mu co tak naprawdę myśli o nim obiekt jego westchnień.

flowers from r.a.b | jegulus [korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz