viii

959 76 79
                                    


Piątkowy wieczór James spędzał na sprzątaniu mieszkania. Rozumiał przejęcie Regulusa, ale poprawianie łazienki piąty raz było zdecydowanie przesadą. Młodszy Black odesłał go tu znowu, tłumacząc, że nie starł dokładnie kurzu i narzekając pod nosem, że Potter nie umie nawet porządnie wytrzeć półek. Jego przyjaciele widzieli to mieszkanie w o wiele gorszych stanach i sprawdzanie czystości na pewno nie będzie ich głównym zajęciem. Nie gdy Regulus i Syriusz mają się pogodzić.

Gdy jego współlokator w końcu zaakceptował poziom wysprzątania łazienki, wzięli się za gotowanie. Uznali, że najlepiej będzie zacząć od ciasta. Gdyby nie wyszło mają dużo czasu by zrobić nowe, jak stwierdził Regulus i na co przewrócił oczami James. W rzeczywistości bardzo spodobała się mu wizja spędzenia całego wieczoru z Blackiem w kuchni. Nigdy nie był szczególnie dobry w gotowaniu, ale uwielbiał przy tym pomagać. Było to niezwykle komfortowe i przypominało mu o świątecznym gotowaniu z mamą. Wszystkie dekoracje, które już rozwiesili, dodatkowo nadawały tej chwili magii.

Black chyba stresował się odrobinę mniej, bo zakończył poprawianie każdego kawałka jabłka pokrojonego przez Jamesa. Włączyli nawet muzykę gdy niebo przybrało barwy ciemnego granatu. Ciszę umilała im aktualnie „Stand by Me". Oboje czuli się dobrze w swoim towarzystwie, więc nie trzeba było nic mówić. Cisza nie była niezręczna.

— Wsypiesz tu mąkę — łyżwiarz podał drugiemu chłopakowi papierową torbę. James, którego drugim imieniem było „największa niezdara" przez przypadek rozerwał opakowanie. W sekundę wszystko w okół stało się białe. Nie powinien się z tego cieszyć, ale ta sytuacja była całkiem zabawna. Odwrócił się do Regulusa, który zaskoczony parska by wypluć z ust mąkę i bardzo powoli odwraca głowę w stronę drugiego chłopaka. James uśmiecha się jeszcze szerzej.

— James Potter! — wrzeszczy gdy wyciera twarz w ścierkę. Dziwnym trafem Black został zdecydowanie bardziej skrzywdzony przez ten wypadek i to on ma na sobie więcej produktu. Jednak ku zaskoczeniu okularnika nie denerwuje się na niego. Wrzeszczy, oczywiście, ale oprócz tego sięga po paczkę, w której została całkiem spora ilość zawartości i bierze garść mąki. Następnie jak gdyby nigdy nic rzuca nią we współlokatora. To tak dziwne, ale Regulus Black w czarnej, za dużej koszulce i krótkich piżamowych spodenkach z rozczochranymi włosami i w dodatku teraz cały biały, sprawia, że serce Jamesa się rozpuszcza. Ich próby przygotowania deseru na jutro kończą się wielką kuchenną bitwą.

Wyrywają sobie nawzajem papierowe opakowanie i obrzucają się resztkami jakie w nim zostały. Zachowują się trochę jak dzieci, ale Regulus nawet nie wiedział jak tego potrzebował dopóki tego nie doświadczył. Może podświadomie tęsknił za dzieciństwem, którego nigdy nie dane mu było przeżyć, bo musiał dorosnąć zbyt szybko.

Śmieją się gdy kończą. Młodszy Black rozgląda się po polu bitwy i zaczyna żałować, że się obudził dzisiejszego poranka. Cokolwiek po sobie zostawili, nie dało się tego nazwać bałaganem. Było zdecydowanie gorzej. Prawie wszystko jest pokryte proszkiem. Całe szczęście niedokończone ciasto leży pod szafkami ściennymi i jest w miarę uratowane.

— Czy mamy jakieś zapasy? — mówi zrezygnowany
Reg gdy cała ich amunicja zostaje wyczerpana. W kuchni jest przerażający bałagan, a hokeista przygotowuje się mentalnie na wielkie sprzątanie. Jeżeli obsesja młodszego chłopaka jeszcze nie minęła to nie wyjdą stąd do rana.

— Nie, ale sklep na rogu powinien być otwarty. Zmienię ubrania i szybko tam skoczę — proponuje.

— Okej, ja zacznę sprzątać — odpowiada i od razu idzie do szafy w przedpokoju gdzie trzymają odkurzacz. James przebiera się w czyste rzeczy i wychodzi.

Bierze mąkę i już ma iść do kasy gdy jego uwagę zwraca lodówka. Widzi w niej najróżniejsze smaki lodów. Przygląda się wszystkim rodzajom, dla siebie wybiera smak ciasteczkowy, decyduje, że Regulusowi weźmie wiśniowy sorbet. Chłopak nie jest fanem cukru więc uznaje, że ta opcja będzie lepsza niż mleczne lody. Płaci za zakupy i wraca do mieszkania. Kuchnia jest już w miarę czysta, ale najprawdopodobniej przez kolejne dwa tygodnie w różnych zakamarkach będą odnajdywać resztki mąki.

flowers from r.a.b | jegulus [korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz