xiv

765 61 55
                                    


— Dlaczego to zawsze Marlene wymyśla takie niedorzeczne miejsca na przyjęcia? Kto normalny robi urodziny w parku rozrywki? — narzeka Peter. Podzielili się na kilka samochodów. James wylądował z Pettigrewem, Lily, Mary i tajemniczą osobą, po którą właśnie jadą. Jego podejrzenia o cichej wielbicielce Petera się sprawdziły. Jednak imienia im jeszcze nie chciał zdradzić.

— Wszyscy wiemy, że po prostu nie lubisz rollercoasterów — podsumowuje brunetka, która kieruje auto. Oczywiście, że ma rację.

— Nieprawda — dąsa się ale temat zostaje zamknięty, bo właśnie wjechali na śliczne osiedle. James zazdrości tak cichej i ładnej okolicy. Czekają kilka chwil, a blondyn wystukuje coś na telefonie. W końcu z jednej klatki wychodzi do nich drobna dziewczyna z torbą przerzuconą przez ramię. Potter ją skądś kojarzy ale dopiero gdy jest blisko nich zauważa, że to ta sama osoba, która była z Regulusem w kwiaciarni.

— Ari — mówi jako pierwszy, a dziewczyna odrobinę zaskoczona kiwa głową.

— James od kawy — teraz to on potwierdza jej słowa i wymieniają się uśmiechami. Następnie siada na miejscu obok Pettigrewa.

— Wy się znacie? — pyta przyjaciel.

— No nie było zbyt dobrego początku. Mówiłam ci, że znalazłam pracę w kwiaciarni, a drugi chłopak, który tam jest to Regulus. James regularnie przynosi mu różne napoje z kawiarnii — tłumaczy brunetka. — Za pierwszym razem był zazdrosny i myślałam, że zabije mnie wzrokiem — okularnik niewinnie wzrusza ramionami.

— Dalej przynosisz Regulusowi kawę? — pyta zaskoczona Lily. Potter odrobinę się zawstydza, ale rudowłosa już więcej nic nie mówi. Peter przedstawia dziewczyny między sobą i resztę drogi spędzają na luźnych rozmowach i słuchaniu muzyki wybieranej przez okularnika, który uparł się na podłączenie telefonu do radia w samochodzie.

Docierają na miejsce jako drudzy. Specjalnie mieli być w parku rozrywki przed Dorcas, dla której wszystko jest niespodzianką, więc teraz muszą pół godziny czekać na ławkach. Potter mimowolnie uśmiecha się na widok Regulusa. Chłopak pije wodę i jeszcze nie zauważył okularnika, który zmierza w jego stronę.

— Hej — mówi. Nagle po ujrzeniu Jamesa jego zestresowana mina znika i młodszy Black się rozluźnia. Brunet myśli, że mógłby umrzeć dla uśmiechu Rega.

— Cześć. Jak minęła ci droga? Ilu kierowców Mary zdążyła obrazić? — jego rozmówca parska śmiechem.

— Wystarczająco dużo — odpowiada, bo jest pewien, że nawet nie zdołałby zliczyć tej ilości. — U was kierował Łapa prawda? — brakuje tylko Remusa i Marlene z Dorcas. James był odrobinę zaskoczony, że jego przyjaciel zgodził się zabrać Croucha. Nie wydawał się szczególnie za nim przepadać.

— Nie, Evan. Wspólnie uznaliśmy, że Syriusz i Barty w jednym samochodzie to wystarczające ryzyko.

— No tak. Wiesz, że dziewczyna, z którą umawia się Peter to Ari? — zaskoczony Regulus rozgląda się po reszcie i faktycznie zauważa koleżankę, która aktualnie rozmawia z Pandorą.

— Chodźmy się przywitać — mówi a następnie z rozpędu łapie nadgarstek drugiego chłopaka i prowadzi w stronę brunetki. Jedyne o czym może myśleć James to dłoń Regulusa. Gdy zatrzymują się przed dziewczynami, przyjaciel dalej ściska rękę okularnika. Jego przyjaciółka przelotnie zerka na ten gest i wtedy Reg zdaje sobie to uświadomić. — No tak — puszcza i posyła hokeiście przepraszające spojrzenie. Potter myśli, że wcale nie musi.

flowers from r.a.b | jegulus [korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz