Rozdział 7

3.1K 105 65
                                    


W tym samym momencie, w którym mężczyzna wypowiedział ostatnie zdanie, Fallon czuła się jakby straciła na chwile świadomość.

Patrzyła na niego w osłupieniu.

– Dzień dobry panno Moore.

Od kiedy wyszli z windy poznany chwile temu mężczyzna zaprowadził ją do odpowiedniej sali. Jednak gdy przekroczyli jej próg już za biurkiem siedział jej cel. Gabriel skupiony na pracy miał wzrok wbity w ekran laptopu. Gdy dotarł do niego dźwięk tupania i zamykania drzwi podniósł swoje spojrzenie w tamtym kierunku.

Podchodząc bliżej poczuła jak jej brzuch robi fikołka. Dosłownie. Nie wiedziała, gdzie na początku utkwić wzrok. Poczuła na swoim ramieniu dłoń. Powoli odchyli głowę w tamtym kierunku.

– Zapraszam do biurka.

Był to jego cholerny brat, o którym nie miała pojęcia.

Na samą myśl, że jest sama z nimi w pomieszczeniu robiło jej się gorąco.

Zamknęła na chwile oczy, aby po chwili je otworzyć gotowa na dzisiejszy dzień. Musiała wziąć się w garść. Pokazać się z dobrej strony.

Ruszyła w kierunku gotowego dla niej biurka. Miał już przygotowany laptop obok kartki do zapisywania różnych rzeczy a po drugiej stronie kubek z długopisami. Od razu usiadła na czarnym fotelu.

– Lekkie spóźnienie. – Odezwał się. Spojrzała na niego i zauważyła w jego oczach pewien błysk, którego nie potrafiła zrozumieć. – Wykorzystam to kiedyś.

Oderwała od niego wzrok, aby pokierować go na jego brata. Alex stał oparty o framugę drzwi. Wyglądał na spokojnego i wyluzowanego, że aż mu tego zazdrościła.

Jednak zwróciła uwagę na ich wygląd. Byli niemal identyczni. Każdy zarys lub postawa była niemal taka sama. Styl ubierania też niczym się nie różnił. I żadnego nie znała, ale ciekawość wygrywała z nią i wiedziała, że musi ich znać niemal całych.

Musiała zyskać ich zaufanie.

Alex ruszył w stronę swojego brata. Miał kamienny wyraz twarzy. Fallon nie mogła oderwać od niego wzroku dlatego każdy jego krok czy zdanie, który wypowiedział, chłonęła. Poprawił swoją marynarkę i gdy zbliżał się do biurka zatrzymał się w jednej chwili i spojrzał na nią. Zmarszczył brwi.

– Będzie pani siedziała w płaszczu? Przynieść kawę, herbatę? – Zapytał ją.

Na początku nie wiedziała, co odpowiedzieć.

– Herbatę poproszę.

Spojrzała na drugiego mężczyznę, który nie odrywał od niej wzroku. Trochę ją to zaniepokoiło i z trudem przełknęła ślinę.

– Dobrze. Zaraz przyniosę. – Odpowiedział jej z uśmiechem Alex, a po chwili zniknął z pomieszczenia.

Mierzyli się spojrzeniami. Ani jedno, ani drugie nie chciało odpuścić. Żadne też nie odezwało się ani słowem, po prostu siedzieli w ciszy.

Zjechała wzrokiem na jego ubiór. Biała koszula opinała jego górną część do tego marynarka w tym samym kolorze co brata.

Gdy jej wzrok odnalazł jego mężczyzna całą swoją uwagę poświecił jej. Na jego twarzy za widniał chytry uśmiech.

– Nie mogę pani rozgryźć. – Przerwał cisze, która aż obijała się o ich uszy. Zauważyła jak odsuwa się od biurka, a następnie wstaje i kieruje się w jej kierunku. Nie urywa kontaktu wzrokowego tylko bardziej z zaciekawieniem próbuje rozgryźć mężczyznę. – Jest pani jak czerń. Dosłownie, przez co nie potrafię spojrzeć na panią inaczej.

Evil wins [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz