Rozdział 23

830 36 3
                                    


Uwielbiała spoglądać w jego stronę i przyciągać go wzrokiem. A szczególnie w momencie gdy siedzieli całą czwórką w biurze.

Od ostatniej sytuacji minęło parę dni. Parę dni, które były dla nich przełomowe. Nie ukrywali się. No może odrobinę. Jednak oboje podjęli decyzje, że powiedzą swojemu rodzeństwu na kolacji.

Kolacja minęła im w spokoju i opanowaniu, na które mieli nadzieje. Śmiali się, tańczyli, rozmawiali, a przede wszystkim stali się wszyscy jednością. Fallon miała nadzieje, że tak się ułoży jednak, jej myśli zawsze krążyły nie po właściwych torach. Wszystko, czym się aktualnie otaczała, wydawało się jej, że była w bajce lub w śnie. Że to jej wyobraźnia. Ale tak nie było i dopiero tamtego wieczoru gdy wszyscy usiedli i spojrzeli sobie w oczy, zrozumiała, że nie było odwrotu. To działo się na prawdę.

Marzenia stały się rzeczywistością. Miała szanse na dobre, spokojne i ustawione życie. Jednak coś ją męczyło. Nie potrafiła opisać tego uczucia. Jakby miała coś jeszcze do zrobienia. Tylko co? O czym zapomniała?

– Tu macie ostatnie statystyki naszej firmy. Dziś i miesiąc temu. – Do jej uszu dotarł Alexa głos. Podniosła głowę, aby na niego spojrzeć. W dłoniach trzymał teczkę, już otwartą i ruszył wprost do wielkiego stołu, aby rozdać każdemu papiery. – Jak widzicie, bankiet, który został zorganizowany, dodał nam dużo zainteresowanych. Niektórzy chcieli nawet z nami współpracować, łączyć firmy albo po prostu być w naszym zespole.

Bankier. Słowo, który wywołuje w Fallon multum emocji, a jednocześnie spokoju.

Nerwowo spojrzała na kartkę i przejeżdżając wzrokiem po tekście, kompletnie nie potrafiła się skupić. Dziś był dzień, którego nie lubiła. Dzień, który w każdym kalendarzu świecił dla niej złą datą. Urodziny.

Nie lubiła ich obchodzić. Zawsze pragnęła spędzać je w pokoju, gdzie mogła pobyć sama ze sobą i z ciszą którą tak bardzo pragnęła. Gdy ten dzień nadchodził, próbowała go jak najszybciej zakończyć. I możliwe, że dla większości jest to wyczekiwana chwila w roku, dla niej była wielką udręką. Tak jak nikt nigdy normalnie nie odezwał się czy nie napisał tak w ten dzień jakby ich oświeciło. Wtedy przychodzi im wiadomość na telefonie i myślą, czy to odpowiedni moment, aby napisać. Czy złożyć te bezsensowne życzenia, które i tak dla nich będą przymusem, bo tak wypada. Ale ona o tym wiedziała. Dlatego w ten dzień wyłączała telefon. Nie chciała czytać i co chwile dostawać wiadomości. Chciała spokoju.

– Od tamtego wieczoru nasza firma w końcu ożyła i jak pokazuje ranking, jesteśmy drudzy. – Ciągnął dalej Alex, odchodząc od biurka i podchodząc do wielkiej tablicy, na której znajdował się wykres.

– Jak to drudzy? Kto zajmuje pierwsze? – Spojrzała na Williego który ze zmarszczonymi brwiami oparty o stół, zgniatał lewą dłonią papier.

Następnie spojrzała na osobę, obok która zajmowała kolejne krzesło. Gabriel skupiony na informacjach, o których podzielił się jego brat, zamierzał zebrać jak najwięcej asów. Asów, których pragnął wykorzystać, aby zajść daleko i być na pierwszym miejscu.

– Firma Hollis – Wróciła wzrokiem do Alexa. Skrzyżował ręce na piersi i w jednej dłoni przerzucał pilotem. – A teraz zapraszam was do mojego pomysłu na kolejną kampanię. – Kliknął czerwony przycisk, a za nim na wielkim ekranie pojawił się wstęp to prezentacji. Odsunął się na bok i spojrzał na wszystkich po kolei. – Pomyślałem, że powinniśmy coś zmienić i dodać nowych ludzi, którzy będą chcieli z nami współpracować. To wyjdzie wszystkim na plus, przez co klienci dostaną od nas coś kompletnie innego.

– Nowa era? –Rzuciła brunetka.

– Nowe możliwości i powiększenie naszych horyzontów. – Klasną z podekscytowania na ten pomysł i przeklikał kolejne slajdy, aby pokazać, o co dokładnie będzie toczyła się wojna na rynku.

Evil wins [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz