Rozdział 19

1.7K 56 5
                                    


Przetarłam zmęczone oczy, kiedy przewracałam kolejną kartkę książki. Minęło kilka dni od mojej rozmowy z bratem. Od tamtej pory siedziałam w domu, głównie zamknięta w pokoju. To nie tak, że zerwałam wszelki kontakt ze światem. Zwyczajnie bałam się spojrzeć Rafe'owi w twarz, po tym czego się dowiedziałam.

Pisałam od czasu do czasu z Kie, ale nie miałam odwagi przyznać jej się dlaczego tak na prawdę nie chce wychodzić z domu. Ziewnęłam krótko, zamykając książkę z delikatnym trzaskiem. Odłożyłam ją na szafkę nocną i upiłam duszkiem zawartość szklanki. Usłyszałam nagle lekki trzask ze strony okna. Starałam się to zignorować, ale dźwięk nie ustawał.

Zeszłam ostrożnie z łóżka, podchodząc powoli do okna. Było ciemno, więc trudno było mi się dopatrzeć czegokolwiek. Po krótkiej chwili postanowiłam uchylić okno i dokładnie się przyjrzeć.

- Rafe? - niemal krzyknęłam na widok chłopaka. Szybko się opanowałam i zakryłam dłonią usta. - Co ty tu robisz?

Byłam spanikowana. Nie spodziewałam się widoku chłopaka i to jeszcze pod moim oknem.

- Martwiłem się. - przyznał, patrząc w górę. - Wpuścisz mnie?

Zwilżyłam usta, czując jak stres ogarnia moje ciało. Kiwnęłam delikatnie głową, każąc chłopakowi wejść cicho do domu. Zeszłam szybko po schodach, podchodząc do drzwi. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam je, ukazując posturę szatyna.

- Wszystko okej? - zapytał, a na dźwięk jego głosu, przeszedł mnie dreszcz.

Bałam się go. Na prawdę się go bałam. Chciałam zapytać czy to, co powiedział Aaron to prawda, ale nie chciałam żeby się wściekł.

- Tak. - odpowiedziałam krótko. - Chodź na górę.

Weszliśmy oboje po schodach do mojego pokoju i zamknęłam za nami drzwi. Rozejrzałam się szybko wokół, nie wiedząc jak się zachować. Usiadłam na łożku, skubiąc skórki przy paznokciach.

- Maddie pytam poważnie, co się stało? - zaczął.

Podszedł do mnie, łapiąc za moje ramię. Wzdrygnęłam się delikatnie, ale wciąż miałam spuszczony wzrok. Złapał za moją brodę i delikatnie uniósł do góry.

- Nic, już mówiłam.

- Jak nic, skoro siedzisz zamknięta i nikt nie wie co się z tobą dzieje! - uniósł się, a ja spanikowana położyłam dłoń na jego ustach. Uspokoił się i zdjął ją, trzymając w swoich. - Na prawdę się o ciebie martwię.

Zagryzłam niepewnie wargę, spoglądając na szatyna. Nie zamierzałam wyjawiać mu prawdziwego powodu. Chciałam dowiedzieć się prawdy sama. Wytłumaczyłam się pierwszą lepszą wymówką i gdy już zdołałam przekonać chłopaka, siedzieliśmy na łożku, patrząc na siebie nawzajem.

Dłoń szatyna błądziła delikatnie między kosmykami moich włosów, co jakiś czas delikatnie szarpiąc. Kiedy poczułam dotyk na swoim policzku, moje ciało oblała fala przyjemnego gorąca. Przesuwał powoli ręką wzdłuż mojej szyi, strącając ramiączko mojej bluzki. Przysunęłam się bliżej chłopaka, a nasze twarze dzieliły milimetry.

Rafe wplątał rękę w moje włosy, przyciągając mnie do siebie. Wpił się w moje usta, niemal od razu wpychając do środka swój język. Nie protestowałam. Pogłębiłam pocałunek, zarzucając ręce na chłopaka. Złapałam za końcówki jego włosów, delikatnie za nie pociągając.

Dłonie szatyna zeszły na moje pośladki, delikatnie je ściskając. Podniósł mnie, a ja owinęłam go nogami w pasie. Zaprowadził nas do łazienki, zapalając na oślep światło w pomieszczeniu. Postawił mnie na zimne kafelki i włączył strumień ciepłej wody. Spojrzałam na niego spragnionym wzrokiem. Tęskniłam za nim i jego dotykiem.

Szybko pozbyliśmy się swoich ubrań i już za chwilę staliśmy nadzy pod prysznicem, a nasze ciała ściskały się ze sobą. Wpiłam się w jego usta, wplątując dłonie w jego zmoczone włosy. Rafe odwrócił mnie tak, że stałam teraz przyciśnięta jego ciężkim ciałem do zimnej ściany prysznica. Rozchylił moje nogi, dotykając upragnione miejsce zimną dłonią.

Siedziałam razem z Kiarą na plaży, obserwując jak słońce zachodzi za horyzont. Przechyliłam szklaną butelkę, aż poczułam alkohol w moich ustach.

- Nie wiem co o tym myśleć Kie. - przyznałam po chwili.

- Po prostu się o ciebie martwi.

Zwierzyłam się dziewczynie z tego, co powiedział mój brat. Jakaś część mnie faktycznie w to wierzyła.

- A co u Sarah? - zapytałam, spoglądając w końcu na brunetkę.

- No cóż, jest trochę zła. - przerwała, biorąc łyk piwa. - ale w końcu jej przejdzie, wiesz jaka jest Sarah.

Dalej się nie odezwała. Wiedziałam, że jest zła, ale nie rozumiałam dlaczego. W końcu ona zostawiła Toppera dla Johna B.

- Mam taką nadzieje.

Jak na zawołanie, na plaży pojawiła się cała grupa płotek. Śmiali się między sobą, zawzięcie o czymś rozmawiając. Uśmiechnęłam się słabo pod nosem, widząc Sarah. Była szczęśliwa. Na pewno bardziej, niż kiedy była z Topperem. Kiedy w końcu przeniosła swój wzrok na mnie, jej uśmiech zniknął, zamiast tego na jej twarzy pojawiło się zmieszanie.

- Hej Kie, idziemy później surfować, idziesz? - zapytał Pope.

Wszyscy mieli zmieszanie wymalowane na twarzy. Nie ukrywam, też byłam zakłopotana tą sytuacją.

- Dzisiaj jestem z Maddie. - odpowiedziała patrząc na przyjaciół.

- Niech też przyjdzie. - odpowiedział po krótkiej chwili ciemnoskóry.

Zdziwienie pojawiło się na mojej twarzy, tak samo jak u pozostałych. Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Krępującą ciszę przerwał głośny śmiech JJ'a.

- Chyba sobie kurwa żartujesz. - zadrwił blondyn.

accident • rafe cameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz