XI- wyjątkowa

42 3 0
                                    

Rano obudziłem się o trzynastej była to późna godzina, ale musiałem odespać.
Nie wiedziałem właściwie co ze sobą zrobić, pierwszy raz nie byłem o tej godzinie w pracy...
Po prostu ubrałem stary troche za duży sweter od mamy, który dostałem na święta. Miał na środku literę R i oczywiście musiał być koloru  kasztanowego. Nie wiem dlaczego robi mi zawsze sweter w takim kolorze wiedząc, że go nienawidzę, ale mniejsza, za to był przytulny i sentymentalny. Zrobiłem sobie herbaty i siadłem przed telewizorem grając na konsoli.

Kilka godzin później niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi.
Wstałem z kanapy z myślą otworzenia ich, ale osoba pukająca weszła do mojego mieszkania przed tym jak otworzyłem jej drzwi. Była to Ginny.
- Ron, dlaczego mi nie powiedziałeś! - krzyknęła zmartwiona.
- Ale czego? - Spojrzałem na nią niezrozumiale.
- Zwolnili cię!
- Czekaj, skąd wiesz? - wybałuszyłem oczy.
- Hermiona mi powiedziała. - Odpowiedziała, a ja nie mogłem w to uwierzyć. - Wiesz przecież, że mogłeś zadzwonić. - dodała po chwili widząc moją minę, po której chyba uznała, że i tak nic nie odpowiem.
- Tak, chyba wiem. - Podrapałem się po karku.
- Chyba? - Zmarszczyła brwi.
- Chyba. - powtórzyłem.
- Ron... - Podeszła do mnie i złapała za dłonie. - Jesteś moim ulubionym starszym bratem. - Powiedziała, a mi zrobiło się ciepło na sercu po usłyszeniu tego.
- Dziękuję. - Powiedziałem uśmiechając się do niej.

Rudowłosa puściła moje dłonie i skierowała się do przedpokoju, a wracając przyniosła siatkę z czymś w środku.
- Zrobiłam Ci zakupy. - Oświadczyła kładąc torbę na stole.
- Ginny, no co ty! - Rzekłem oburzony.
- Daj spokój, drobiazg. - uśmiechała się, a ja czułem się coraz bardziej głupio.

Dziewczyna zaczęła pokazywać mi co kupiła, robiła mi coś w stylu haulu spożywczego.
Ugotowaliśmy spaghetti, bo mieliśmy potrzebne składniki.
- Może zaprosimy kogoś? - Spytała spoglądając na mnie.
- Kogo? - Zapytałem ścierając ser na tartce.
- Na przykład Hermionę. - Posłała mi chytry uśmiech.
- Nie, lepiej nie. - Odpowiedziałem wzdychając.
- Dlaczego? - zmarszczyła brwi. - coś się między wami stało? Przecież mówiłeś, że ostatnio się widzieliście. No właśnie, opowiedz mi o tym!
- Widzieliśmy. - Wróciłem do ścierania nabiału. - Powiedziała mi, że "Mam ładne oczy" i że "mają podobny odcień, co niebo". - Uśmiechnąłem się.
- Hermiona tak powiedziała? - Zdziwiła się.
- Tak.
- To dziwne, nie spodziewała bym się tego po niej. - Stwierdziła.
- Wiesz, to nie pierwsze takie porównanie. - Spojrzałem na nią. - Kiedyś, kiedy jeszcze nie znałem jej imienia, jeszcze przed tym kiedy nie była ze swoim chłopakiem...
- Krumem? - Przewróciła oczami przerywając mi.
- Co?
- Viktor Krum. - Powiedziała. - Nie znoszę go.
- Co, dlaczego? - Zapytałem zdumiony.
- Strasznie ja zranił... - westchnęła. - Był dość starszy, cały czas mówił jej co ma robić, a potem Hermiona dowiedziała się, że ja zdradzał. - Oznajmiła.
- Naprawdę? - Byłem w szoku.
Dziewczyna jednak pokiwała tylko głową.
- Mówiła mi co innego.. - Powiedziałem.
- Co ci mówiła?
- Że zerwała z nim. - Oświadczyłem. - Dosłownie tyle.
- W sumie to się jej nie dziwie, ale dobra mów dalej. - Odpowiedziała mieszając sos pomidorowy.
- A, no tak. - Zaśmiałem się. - To wtedy kiedy jeszcze z nim nie była przychodziła do kawiarni bardzo często (to pewnie już wiesz) i kiedy nie wiedziała jaką zamówić kawę zaproponowałem jej Pumpkin Spice Latte. - Uśmiechnąłem się niekontrolowanie na samo to wspomnienie. - Kiedy już jej je podałem, powiedziała cytuję:

"Ładny kolor. - Powiedziała obracając filiżankę tak jakby podziwiając kawę, ale nagle jej wzrok skierowany był na mnie. - Podobny do koloru Pana włosów. - Stwierdziła patrząc raz na nie, a raz na napój. Nieco się zakłopotałem, a dziewczyna chyba to zauważyła. - Znaczy, niech mnie Pan nie zrozumie źle. - dodała. - już dawno chciałam to Panu powiedzieć, ale jakoś nie było okazji...

Ma Pan przepiękny odcień włosów, taki inny." - Opisałem dokładnie całą sytuację.

- Chyba lubi porównywać twoje cechy do innych rzeczy. - Zaśmiała się.
- Właśnie o tym myślałem! - krzyknąłem śmiejąc się.
- Hermiona zawsze była inna. - Mówiła dalej śmiejąc się.
- Wyjątkowa. - Powiedziałem ciszej.
- Co? - Zmarszczyła brwi. - Nie usłyszałam.
- Nic, nic. - Uśmiechnąłem się.

Bardzo wyjątkowa.

Kawiarnia Gryfonów - Romione, Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz