VII - rozmowa

44 3 1
                                    

Siedząc za ladą na fotelu czytałem książkę, kończąc właśnie swoje śniadanie, którym oczywiście był croissant czekoladowy.
W lokalu dziś było około 5 osób, a jak na małą kawiarnie był to całkiem niezły wynik.

Nagle zadzwonił dzwoneczek, a w drzwiach pojawiła się dziewczyna z kręconymi brązowymi włosami i ciemnymi oczami, którą dobrze znałem.
- Dzień dobry. - Powiedziałem pierwszy.
- Ta, dzień dobry. - odpowiedziała przewracając oczami i odrazu kierując się w stronę półki z literaturą.
Pokręciłem głową na boki po czym głęboko westchnąłem. Widocznie miała zły dzień, czy coś w tym stylu.
Po krótkim czasie podeszła do lady opierając się o nią dość zdenerwowana.
- Może Pan mi pomóc znaleźć książkę? - spytała.
- Jasne. - Uśmiechnąłem się, ale ona nie zdawała się być w najlepszym nastroju.
Podeszliśmy do skromnej biblioteczki.
- "Z tej strony sam" - Rzekła. - Tak się nazywa książka. - dodała.
- Mamy ją, ale czemu akurat ta? - Zapytałem z ciekawości.
- Dlaczego Pan pyta?
- Z czystej ciekawości. - odparłem.
- Jasne, mogę prosić o tę książkę? - Powtórzyła.
- Mhm. - Mruknąłem wyciągając dość kolorową okładkę przedstawiającą dwie osoby.
Podałem ją dziewczynie do ręki na co ta nawet nie podziękowała tylko odwróciła się na pięcie i usiadła przy swoim ulubionym stoliku, który dziś akurat był wolny.

Spoglądając na zaczytaną dziewczynę zza lady zastanawiałem się co się u niej zmieniło, że jest taka. Musiałem się dowiedzieć.
Wyszedłem z mojego miejsca biorąc ze sobą swój notes do zapisywania zamówień.
- Jakąś kawę? - Spytałem, a dziewczyna uniosła wzrok i spojrzała na mnie z pogardą.
- Nie, dzięki. - Powiedziała niechętnie po czym znowu wbiła swój wzrok w kartkę.

Stałem chwilę zastanawiając się czy z nią nie porozmawiać. Właśnie na taką opcję się skusiłem. Usiadłem na przeciwko niej przy stoliku i czekałem, aż na mnie spojrzy wpatrując się w jej czekoladowe oczy.
Gdy tylko złapaliśmy kontakt wzrokowy i zobaczyłem jak niezrozumiale na mnie patrzy, zacząłem:

- Co się dzieje? - Spytałem.
- Co ma Pan na myśli? - zmarszczyła brwi.
- Martwię się o Panią, nie przychodziła Pani długo do kawiarni chyba, że z tym [...] - Przerwałem, bo nie wiedziałem jak go nazwać.
- Z moim chłopakiem. - Dopowiedziała.
- No właśnie, tak z nim. - Powiedziałem.
- Martwi się Pan? - Prychnęła. - Nawet się nie znamy.
- Czy to takie ważne? - Uśmiechnąłem się.

"Hej, o tutaj jesteś!" - usłyszałem zza pleców.
- O jezu, wybacz nie usłyszałem dzwonka. - Powiedziałem zgodnie z prawdą widząc swoją dziewczynę, która nachyliła się i pocałowała mnie w policzek, po czym zmierzyła dziewczynę wzrokiem.
- A kto to? - spytała.
Zauważyłem, że szatynka spojrzała na mnie jakby będąc ciekawa co odpowiem.
- To klientka, zastanawiała się nad wyborem kawy i musiałem jej pomóc. - Odpowiedziałem, a gdy spojrzałem na dziewczynę zdawała się być rozczarowana moją odpowiedzią.
- W takim razie dziękuję za pomoc. - Uśmiechnęła się sztucznie, a jej oczy były skierowane na mnie.
Wziąłem Lavender za rękę i rozmawiałem z nią przy ladzie.
Musiałem ją wtedy okłamać, jest zazdrosna więc nie chciałem mieć problemów.

Po jakichś może czterdziestu minutach moja partnerka wyszła, a ja zacząłem iść w stronę szatynki. Usiadłem znów tak samo jak wcześniej.
- Możemy kontynuować?
- Dlatego, że pana dziewczyna wyszła? - oceniła mnie wzrokiem.
- Dobrze, zmieńmy temat. - Potrząsnąłem głową. - dlaczego jest pani taka smutna?
- Czemu miałabym się panu tłumaczyć? - Prychnęła.
- Nie tłumaczyć, tylko ze mną porozmawiać. - Stwierdziłem. - co się dzieje?
- Okej. - Odparła. - Zerwałam z Viktorem.
- Bardzo mi przykro. - powiedziałem. - dlaczego?
- Nie mam pojęcia. - Spojrzała na mnie.
- A czemu nie przychodziłaś do kawiarni?
- Właśnie przez niego. - Odpowiedziała. - kazał przychodzić mi tutaj tylko z nim.
- Z jakiej niby racji? - Spytałem oburzony.
- Naprawdę nie wiem. - Posmutniała.
- Może niech pani nie czyta takich książek. - Zaproponowałem. - Może coś weselszego?
- Może i ma Pan rację. - uśmiechnęła się.
- Napiję się Pani kawy? - zapytałem z uśmiechem.
- Jasne, poproszę Pumpkin Spice Latte. - Powiedziała.

W tamtym momencie serce zabiło mi trzy razy mocniej i nawet nie pamiętam kiedy kawa stała już gotowa na jej stoliku.

Jak zwykle wyglądając zza lady spoglądałem na dziewczynę, która poszła za moją propozycją i zmieniła książkę z "Finezja Uczuć" na "Flaw(less)". Przyglądałem się niej wycierając filiżankę od środka ściereczką, gdy nagle dzwoneczek zadzwonił, a do środka wszedł Harry.

Pozostałe godziny pracy minęły szybko i wreszcie mogłem wrócić do domu.

Kawiarnia Gryfonów - Romione, Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz