XIX - znajomi

39 0 0
                                    

- Co wy na to, żebyśmy się spotkali wszyscy? - Zaproponowała Ginny.
- Jak wszyscy? - Zmarszczył brwi Harry.
- Zaprosili byśmy starych znajomych. - Powiedziała. - Wszystkich znajomych! - dodała szybko.
- Lavender zaprośmy. - Wybuchnął śmiechem.
- Boże zamkniesz się w końcu? - Przewróciła oczami rudowłosa.
- Dobra, dobra.
- Wiesz, Ginny... - Westchnąłem. - "Wszyscy" znajomi zajęli by nam całe mieszkanie...
- Harry ma duże mieszkanie. - Spojrzała na niego zadowolona.
- Co?! - krzyknął. - Nie ma szans!
- Oj daj spokój. - Zarzuciła ręce na jego szyje.
Wpatrywał się w nią chwilę, po czym powiedział:
- No dobra... - Westchnął. - Ale teraz mnie puść.
- Dzięki Harry! - krzyknęła radośnie. - Jesteś najlepszy!
- Ta jasne. - Prychnął. - Szkoda, że mówisz to kiedy coś chcesz.

Minął tydzień i właśnie siedzieliśmy u Harry'ego słuchając jak Ginny obdzwania naszych znajomych zapraszając ich na "imprezę".
- Zaproś Cedrica i Cho! - krzyknął Harry.
- Bo co, dalej Ci się podoba? - Prychnąłem.
- Przecież Cedric to jej chłopak, pajacu. - Powiedział.
Ginny tylko przewróciła oczami wybierając numer do Cedrica.
- Myślisz, że dalej są razem? - Spytał ciszej, tak aby nie było słychać tego w słuchawce na wypadek gdyby odebrał.
- Nie wiem, ale jeżeli nie są to nie możemy zaprosić Cho. - Stwierdziłem.
- Masz rację. - Szepnął słysząc halo? w telefonie.

- Mówi, że przyjdą razem z Cho. - Uśmiechnęła się.
- No i świetnie. - Powiedział szczęśliwy Harry.
- Do kogo teraz? - Zwróciła się do mnie.
- Hmmm... - Mruknąłem. - Może zaprosimy Neville'a i Oliviera? - Zaproponowałem.
- Masz na myśli Oliviera Wooda? - Odezwał się Harry.
- Tak.
- W sumie czemu nie. - Powiedziała Ginny wybierając numer.

Kolejny tydzień później szykowaliśmy się do imprezy, która miała rozpocząć się za zaledwie cztery godziny.
Ubrałem szara koszulę i czarne szersze spodnie, Harry białą koszulę i szare spodnie, a Ginny za to ubrała czarną sukienkę.

Goście mieli zacząć przychodzić za godzinę, ale już teraz usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Kiedy Ginny je otworzyła usłyszeliśmy radosne rozmowy, a zaraz po tym do salonu weszła dziewczyna ubrana w przylegającą szara bluzkę oraz czarna spódniczkę. Oczywiście była to Hermiona.
- Hejka, Harry! - przywitała się z nim uściskiem. - Ronald, jak miło cię widzieć! - uśmiechnęła się w moją stronę i pomachała do mnie.
- Tak, też miło cię widzieć. - Odpowiedziałem również odmachując jej delikatnie ręką.
- Dalej jestem ci dłużna za ten nocleg, Ronaldzie. - Uśmiechnęła się do mnie kładąc swoją torebkę na szafce.
- Nie przesadzaj. - Machnąłem ręką.
- Hermiona, chodź szybko coś ci pokażę! - krzyknęła Ginny, a podekscytowana dziewczyna pobiegła tam za nią.
- Czemu Ciebie przytuliła, a mnie nie? - Zapytałem niemalże szeptem.
- Nie mam pojęcia, stary! - odpowiedział Harry.
- Przecież ona cię praktycznie nie zna... - Westchnąłem.
Nic już nie odpowiedział, tylko pokręcił głową.
- No, jesteśmy. - Powiedziała rudowłosa. - Jak tam, chłopaki?
- Świetnie. - Odpowiedziałem sarkastycznie.
- Ej, co cię ugryzło, Ron? - Zapytała marszcząc brwi.
- Nic.
- Nie no, serio Ro... - Przerwało jej pukanie do drzwi.
Hermiona popatrzyła na mnie i usiadła obok na kanapie.
Chwilę po tym do pokoju weszła Luna, stara przyjaciółka Ginny ze szkoły. Drobna blondynka z szaro-niebieskimi oczyma.
- Witajcie. - Powiedziała uśmiechając się lekko.
- Kto to jest? - Szepnęła do mnie ciemnowłosa.
- Luna Lovegood, koleżanka ze szkoły Ginny. - Odszepnąłem. - Hej, Luna. - Przywitałem się z nią po czym wstałem, żeby ją przytulić.
- Cześć, jestem Hermiona. - Wyciągnęła do niej rękę.
- Oh, miło mi cię poznać. - Powiedziała spokojnym tonem głosu. - Jestem Luna.
- Również mi miło. - Uśmiechnęła się do niej po czym wróciła razem ze mną na kanapę.

Razem z Hermioną obserwowaliśmy przychodzących gości i tłumaczyłem jej kto jest kim.
- To jest Cormac, mój kolega ze szkoły średniej. - Wskazałem na wchodzącego do mieszkania blondyna o ciemnych oczach.
- Ron, kupę lat! - krzyknął biorąc mnie natychmiast w uściski klepiąc po plecach.
- Co tam u ciebie, stary? - spytałem.
- Jakoś leci... - Nagle podeszła do nas Hermiona.
- Hejka, mam na imię Hermiona. - Powiedziała w jego stronę, na co on zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu.
- Cormac, Cormac Mclaggen. - Odpowiedział wpatrzony w nią jak w obrazek.
Ta tylko uśmiechnęła się i wróciła na kanapę, najwyraźniej czekając na mnie.
- Skąd ją znasz? - Zapytał.
- Poznaliśmy się w kawiarni. - Odparłem.
- Jasne, dzięki. - Powiedział. - Lecę pogadać z Ginny, dawno jej nie widziałem. - Dodał wskazując na dziewczynę, która rozmawiała z Luną oraz Nevillem.
Wróciłem na kanapę, na której siedziała dziewczyna.
- Jak ci się podoba Cormac? - Zapytałem.
- Nie mam zdania. - Odpowiedziała. - Wydaję się sympatyczny. - Zerknęła na mnie.
- Mhm. - Mruknąłem.
- Ktoś jeszcze przyjdzie? - Zapytała.
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz? - Zmarszczyła brwi.
- To Ginny zapraszała większość. - Spojrzałem w jej ciemne oczy.
- Rozumiem. - Powiedziała urywając kontakt wzrokowy.
- O, właśnie przyszli Cedric i Cho. - Oznajmiłem.
- Czekaj, kto? - Spytała.
- Widzisz tą dziewczynę z czarnymi włosami i brązowymi oczami?
- Eee...
- Stoi obok chłopaka z brązowymi włosami i szarymi oczami. - Oświadczyłem.
- A, tak! - Powiedziała. - Widze... Właściwie, jak z takiej odległości widzisz kolory ich oczu, Ronald? - Spytała.
- No widzisz, talent. - Uśmiechnąłem się, a ta się zaśmiała.
- Cho kiedyś podobała się Harry'emu. - Przyznałem.
- Jest naprawdę piękna. - Stwierdziła, a ja odwróciłem się i spojrzałem na nią marszcząc brwi. - No co? - Zapytała.
- Nie, nic takiego. - Odpowiedziałem odwracając się z powrotem do Harry'ego, który witał się z Cedric'kiem.

W porównaniu do Ciebie, jest mocno przeciętna.

Kawiarnia Gryfonów - Romione, Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz