prolog

270 12 4
                                    

Dźwięk dzwonka wiszącego nad drzwiami małej kawiarni Dimple odbijał się echem w głowie szczupłego, czarnowłosego chłopaka, pomimo tego, że przez tłok w środku otwieranie drzwi było niemal niesłyszalne. Yoongi po wejściu do kawiarii szybko zajął jedno z wolnych miejsc, które może nie cechowało się najkorzystniejszym położeniem, ale było najkorzystniejsze dla samego pisanisty. To, co czyniło je najkorzystniejszym, był bowiem brak ludzi.
Może od dobrych kilku lat nie wpadał już w nagłą panikę, nie stresował się aż tak i jego głowy nie zajmowały nieprzyjemne scenariusze, jednak nadal uznawał samotność za swoją dobrą przyjaciółkę.

Ciemne oczy wodziły z lekkim zmęczeniem po pomieszczeniu, uporczywie zliczając stoliki, aby - dowiadując się, ile było ich w pomieszczeniu - niekontrolowanie znowu wrócić do liczenia. Podczas tego jednak zdążył swobodnie ułożyć czarną torbę na swoich udach i wyjąć cienki zeszyt w pięciolinie, przesuwając białe jak śnieg kartki między smukłymi palcami dużych, bladych dłoni.

Suga był człowiekiem z natury spokojnym. Nie był w żaden sposób wycofany ani przelęknięty, jednak jego cechy składały się w dużym stopniu na zbiór całkiem introwertyczny. Patrząc na niego z boku, przed oczami miało się osobę, która dawała wrażenie inteligentnej i na swój sposób chłodnej, do której nie łatwo było dotrzeć; Czarny płaszcz zawieszony był na oparciu krzesła obok, na którym również leżała średniej wielkości torba na jedno ramię, z malutką przywieszką piegowatego ciastka przy jej lewej kieszeni.
Nachylając się nad w połowie zapisaną kartką papieru, proste kosmyki przydługich, czarnych włosów zakrywały mu niemal całe czoło, kontrastując przy tym z połyskującą, blado białą skórą. W ciepłym świetle ledowych żarówek można było zauważyć, jak pojedyncze kolczyki kolejno mienią się i odznaczają na płatku ucha dwudziestoośmiolatka.

Ciężko było zauważyć jego twarz przez luźno opadające na nią pasma włosów, jednak i tak jedna informacja o całkiem nowym w tym otoczeniu chłopaku była na wyciągnięcie ręki; był on cholernie zmęczony. Trwając w nieustannym skupieniu i nieco zgarbionej pozycji, nawet nie zauważył, kiedy zaczął mrugać coraz to wolniej, marszcząc przy tym brwi i zwilżając co jakiś czas usta.
Rozchylił spokojnie wargi i z lekkim rozdrażnieniem wypuscił drżący oddech, a ciemne, kocie oczy uniósł na niemal pusty już lokal.

Na zewnątrz jedynym oświetleniem, które zapewniało zapracowanym Koreańczykom bezpieczny powrót do mieszkań i domów były lampy, szyldy i światła przebijające się z wnętrza lokali i sklepów całodobowych.

Min Yoongi wyraźnie się ociągając spakował rzeczy, które wcześniej bezczynnie zajmowały miejsce na stoliku, po czym nie zwracając na siebie zbyt wiele uwagi, założył płaszcz i narzucił ciemny, skórzany pas torby na lewe ramię. Wyszedł, zostawiając na blacie pieniądze za wcześniej zamówioną kawę, nie mając tyle siły i determinacji aby podejść do masywnej, ładnie udekorowanej lady i nawiązać jakikolwiek kontakt z obcym mu baristą.

Po opuszczeniu przez niego kawiarni Dimple, siedzący na wysokim, barowym krześle blondyn głęboko westchnął, opierając twarz na stosunkowo drobnej dłoni.

- Myślisz, że pojawi się jeszcze kiedyś? - spytał rozczarowanym tonem, patrząc na wyższego baristę, który nawet nie uniósł na niego wzroku podczas wycierania jednej ze szklanek.

- Biorąc pod uwagę, że to Ty robiłeś kawę, jestem pewny, że więcej go tu nie zobaczymy.

Ale czarnowłosy chłopak pojawił się w kawiarnii na następny dzień. Dzień po następnym dniu za to zajął miejsce przy innym stoliku, a cztery dni po tym usiadł od strony okna, obserwując gęsto opadający deszcz. W trzeci dzień drugiego tygodnia czytał "Jung's Map of the Soul", a drugi dzień czwartego, "Demian".

Jimin natomiast przyglądał się mu skromnie, zastanawiając się, jak wygląda świat przez kocie oczy.


sekrety kawiarni dimple || yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz