Jimin kurczowo zaciskał dłonie na materiale grubej, skórzanej kurtki motocyklowej Jungkook'a. Nie jechali może nie wiadomo jak szybko, ale za każdym razem, kiedy kierowca zaczynał gazować, Park z lekka panikował, nie chcąc spaść, czy w jakiekolwiek inny sposób zrobić sobie krzywdy. Nawet nie prowadził, to byłby naprawdę głupi powód śmierci.
Bał się jazdy motorem, bez względu na to, czy był to jakiś pierwszy lepszy, drogi ścigacz, czy - jak w przypadku fioletowowłosego - Harley. Wizualnie motocykl naprawdę mu się podobał, był to prawdopodobnie nowszy model, ale miał w sobie tą ukochaną, klasyczną estetykę, której Park szczerze nie mógł się oprzeć. Estetyka ta jednak całkowicie odeszła w niepamięć wraz z ogólną jazdą i poczuciem rzeczywistej prędkości, która tak często działała na niekorzyść spokojnego życia i pohybel nienaruszonym kościom.
To nie było dla niego. Nie znał się na markach, na modelach i szczerze niekoniecznie chciał się na tym znać. Sam jeździł w większości metrem, nie miał nawet własnego samochodu, a motoryzacja interesowała go tak mocno jak skoki narciarskie.
Oparł czoło o plecy starszego, wdychając spokojnie chłodne, wieczorne powietrze.
Nie wiedział czy dobrze robi, kiedy zgadzał się na propozycję Jungkook'a. Był mu wdzięczny, że ten chciał podwieźć go do domu i na to zgodziłby się bez żadnych wątpliwości, jednak kiedy w grę wchodziło podwiezienie go do apartamentu Yoongiego, delikatnie się stresował. Wiedział, że pytając się w sms-ach czy jest w domu, oczywistym było, że sam się tam niedługo pojawi. Jednak Jimin nadal miał opuchnięte od płaczu oczy i w ogóle nie miał ochoty na rozmowę z kimkolwiek.
Może Jin powiedział kiedyś Jeon'owi, aby nie zostawiać go samego? Może ten zwyczajnie wiedział, że samotność go dobija.
- Chodź, pomogę ci. - mruknął, raczej bez słyszalnej sympatii, a równocześnie z ukrywalnym zmartwieniem. Jako pierwszy zszedł z motocykla, stawiając go na metalowej stopce, po czym użyczył niższemu dłoń i pomógł mu zejść z pojazdu. Jimin zdjął czarny kask, oddając go w ręce wyższego.
- Jesteś pewny, że to dobry pomysł? - blondyn spojrzał na wysoki apartamentowiec, ręce chowając do kieszeni bluzy z pewną nieśmiałością. Budynek w niczym nie przypominał bloku, w którym mieszkał, co nieznacznie zaczynało go przytłaczać.
- Tak. Czemu nie? - wzruszył ramionami, popychając swojego znajomego nieco do przodu, widząc, że ten nie ma zamiaru ruszyć się z miejsca. - No dalej, pójdę z tobą. Nie masz się czym stresować.
A chłopak tylko skinął z przekąsem, zaczynając iść przed siebie.
Był tu tylko raz, swoją drogą dość niedawno, ale będąc tutaj po raz drugi nie był wcale mniej zestresowany. Właściwie, z każdym krokiem czuł bardziej intensywny, nieprzyjemny skurcz w żołądku, który sprawiał, że chęć zawrócenia i schowania się w swoim małym, bezpiecznym mieszkaniu nasilała się niemożliwie, tworząc w głowie niebezpieczną potrzebę samotności, ciszy i prywatnego smutku. Nucenie Jungkook'a względnie go uspokajało, ale ostateczne apogeum stresu dało o sobie znać w momencie, w którym Suga otworzył drzwi. Może to uczucia Jimin'a mąciły mu w zdrowej świadomości, ale ten mężczyzna wyglądał z każdym dniem jeszcze lepiej i Park naprawdę chciał wiedzieć, jak on to robi.
Ciemnowłosy nie był zdziwiony widokiem blondyna, jednak kiedy jego chłodne spojrzenie spotkało się z sarnimi, czekoladowymi oczami Jeon'a, zmarszczył lekko brwi w niezrozumieniu.
- Co jest? - spytał starszy, mrużąc oczy.
- Podwiozłem go. - wytłumaczył krótko, nie chcąc za bardzo usprawiedliwiać swojej obecności. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. Z początku obserwował nieco zestresowanego blondyna, ale po chwili westchnął cicho i wrócił spojrzeniem na swojego rozmówcę. - Miał ciężki dzień. Weź go nie wiem, przytul czy coś.
CZYTASZ
sekrety kawiarni dimple || yoonmin
FanfictionUkradkiem spogląda na niego podczas parzenia kawy. Nie zachowuje się jednak jakoś wyjątkowo; co jakiś czas tylko przez nieuwagę rozlewa na podłogę wrzątek, ale klienci wydają się tego nie zauważać. Seokjin natomiast za każdym razem zgrabnie podaje m...