3O

97 13 29
                                    

- ...hyung.

- Hm?

- Nie śpij.

Różowowłosy chłopak uporczywie wpatrywał się w białe, nieco dziwnie ukształtowane kasetony, czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony starszego.

Jakiego rozczarowania doświadczył, kiedy ciche ni to chrapanie, ni to mruknięcie okazało się jedyną "słowną" reakcją. Właściwie mógł się tego spodziewać. Nie powinien oczekiwać niczego więcej, szczególnie, gdy po kilku raczej-nie-motylich pocałunkach, ze względu na dość wczesną godzinę wspólnie zdecydowali o krótkiej drzemce. Drzemka dla Jimin'a trwa maksymalnie godzinę, chociaż bardziej pół; niestety w tej kwestii się z Yoongim nie zrozumieli.

Ciemnowłosy leżąc wygodnie między nogami młodszego, skromnie wtulał się w jego podbrzusze i od czasu do czasu przesuwał dłonią po cienkim materiale spodni jiminowej piżamy, doprowadzając tym drobniejszego do przyjemnych dreszczy.

- Yoongi.

- Hm? - cichy mamrot dotarł do uszu Jimin'a jeszcze mniej wyraźnie, niż został w rzeczywistości wypowiedziany. Stłumiony przez materiał koszulki i fragment pościeli wydawał się ospały, ale w porównaniu do tego wcześniejszego, można było wyczuć w nim pewien upór. Jakgdyby jeszcze nie zaczynając tematu już wiedział, jaki będzie jego koniec i mimo to nadal definitywnie się z nim nie zgadzał.

- Jest jedenasta. - mruknął cicho w odpowiedzi, ciągle wpatrując się ospale w sufit. Dłonią delikatnie przeczesywał przydługie, czarne pasma włosów starszego, który już godzinę temu wtulił się w jego talię, położył głowę na jego podbrzuszu i wygodnie ułożył się na nim, jak to już koty mają w zwyczaju.

Uśmiechnął się pod nosem.

Min naprawdę przypominał mu dachowca. Pełnego gracji i zbytecznej dumy kocura, który mimo swojego zagubienia nieustannie udawał, że ma wszystko pod kontrolą. Że tak mu dobrze i że wcale nie potrzebuje kochanego ciepła, wsparcia, domu, czy bezpieczeństwa.

- To źle? - kolejne, nie do końca wyraźne mruknięcie uleciało z bladych ust bruneta, który rozkoszując się ciepłem drugiej osoby naprawdę dzielnie walczył z ogarniającą go sennością. Wsłuchiwał się w spokojny oddech różowowłosego jak w najlepszą melodię, skupiał się na jego dłoni, która tak czule przeczesywała ciemne pasma i pławił w uczuciu, że wreszcie ucałował te śliczne, malinowe usta.

- Nie. - zaśmiał się cicho, urokliwie kręcąc przy tym głową. - Po prostu musimy już wstawać. - odszepnął czule.

- Po co? - starszy przekrzywił nieco głowę, starając się skraść choć jedno spojrzenie od młodego baristy. Jedno zupełnie wystarczyło, aby uspokoić złamaną duszę i rozpętać burzę w sercu. - Przecież teraz jest tak dobrze.

Park uśmiechnął się delikatnie.
Pierwszy raz widział Yoongiego w takim stanie i musiał przyznać, że to dość ciekawy widok. To, jak delikatnie obejmował jego talię, jak mamrotał czułe słówka w jego koszulkę, rozczulało młodszego i pozostawiało słodki jak miód posmak przyjemnych wspomnień.
Te czarne, kompletnie roztrzepane włosy, duże, blade dłonie otulające jego ciało. Te ciemne rzęsy, ciekawsko spoglądających na niego kocich oczu.

Sam podejrzewał, że też będzie zachowywał się inaczej po wspólnym zbliżeniu. Znał siebie i wiedział, że pomimo ekscytacji, czy tego przyjemnego dreszczu przechodzącego przez całe ciało, gdzieś tam kryje się obawa i jeszcze głębiej skrywany stres.

Stres, że po wszystkim będzie bardziej skrępowany, bardziej zamknięty w sobie, że speszy się bliskością ze starszym i przez ten stres nie ruszy się z miejsca, nie odwzajemni pocałunku. Że nie będzie wystarczający.

sekrety kawiarni dimple || yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz