Rozdział V

936 36 6
                                    

-  Co do tego więcej powie nam kapitan - powiedział Kaspian i pozwolił żeby ten staną między nim a mną.

Drinian oparł się jedną dłonią o stół, a drugą wskazał na nasze przybliżone położenie.

- Jesteśmy gdzieś tutaj - powiedział - Jeżeli nadal będziemy płynąć jak płyniemy, to znaczy bez sztormów i innych problemów. Najpóźniej za trzy dni zobaczymy pierwszy ląd z samotnych wysp.

Widziałam jak najmłodsza Pevensie błądzi wzrokiem po powierzchni mapy, nagle jej wzrok zmienił się na zaciekawiony.

- A co jest na wschód od nich? - zapytała , krążąc opuszkami palców po pergaminie

- Istna Biała plama - wtrącił Astor

- Rzeczy, których nikt nie jest w stanie dobie wyobrazić - dodał Drinian i wyprostował się - Słyszałem coś o wężach morskich

- Wężach morskich? - zapytał z niedowierzaniem Edmund

- No dobrze wystarczy tych żeglarskich legend kapitanie - wtrącił Kaspian, wyprostował się i wziął do ręki jabłko,

Drinian wyszedł z uśmiechem  na korytarz, a my poszliśmy jego śladem. Tak się złożyło że szłam akurat przed telmarem.

-  A z innymi to się  podzielisz? - zagadnęłam z uśmiechem

- A chcesz? - zapytał prześmiewczo  i wyciągnął do mnie dłoń z owocem

- A chcę - odpowiedziałam i zabrałam  go z jego dłoni - Dziękuję królu

Kaspian pokręcił głową z uśmiechem i objął mnie ramieniem, żeby zaraz znienacka potargać mi włosy. Ej, to było do przewidzenia.

- Na za dużo sobie  pozwalasz czasami wiesz? - stwierdził  z uśmiechem kiedy jakoś się wyzwoliłam z jego uścisku i patrzyłam na niego morderczym wzrokiem.

Za chwilę jednak przeszłam obok niego i siadłam na beczkach

- I kto to mówi - parsknęłam i rzuciłam swój miecz w stronę Edmunda

Ten zaskoczony złapał go w powietrzu i obaj królowie spojrzeli na mnie skołowani. Uśmiechnęłam się zadziornie i umościłam  się  wygodniej na beczkach, zapraszając też do siebie Łusię.

- Dawać panowie - powiedziałam i zjadłam kęs jabłka  - Pokażcie nam na co stać Narnijskich  królów.

Kaspian uśmiechnął się zadziornie i wyciągną miecz, żeby za moment założyć jedną rękę w tył, według tego jak go uczyłam, a drugą wymierzyć miecz w kierunku Edmunda, czekając na jego atak.

- Robi jak Piotrek.. - zauważyła Łucja i uśmiechnęła się do mnie - Uczyłaś go?

- Ktoś musiał go nauczyć poprawnej szermierki - powiedziałam z uśmiechem i spojrzałam jak Edmund podbiega do telmara i wymierza pierwsze cięcie

- Jak długo ćwiczyliście?

Wzięłam kolejny kęs kradzionego jabłka i zamyśliłam się na moment, patrząc na skupione rysy królewskiej twarzy. Uśmiechnęłam się mimowolnie kiedy na niego patrzyłam, coś w nim sprawiało, że od razu uśmiech chciał wpadać na moją twarz, a w sercu robiło się przyjemnie ciepło.

Przyjrzałam się jak zamachnął się, tak jak go uczyłam i prawie wybił Edmundowi miecz. Zawsze ćwiczyliśmy,  dzień w dzień trenowaliśmy , ucząc się od siebie nawzajem nowych rzeczy, nawet ostatnio wieczorami na statku.

- Będzie jakoś od dwóch miesięcy od waszego odejścia - powiedziałam a młoda Pevensie spojrzała na mnie niezrozumiale - Od tamtego czasu trenujemy codziennie.

- Nawet na statku?

- Nawet na statku

Nadal patrząc na pojedynek dwóch królów dokańczałam jeść jabłko i od razu patrząc widziałam to że Kaspian był bardziej wyćwiczony i stawiał na technikę, a Edmund korzystał z tego, że teraz miał o wiele więcej siły niż wcześniej.

Pojedynek oglądała cała załoga Wędrowca do Świtu i kibicowała swoim władcom. Widziałam jak Drinian z uśmiechem opiera się o balustradę od mostka i również przygląda się walce władców.

Ci zaskakiwali siebie nawzajem, co rusz kiedy jeden z nich myślał że jest na wygranej pozycji, drugi zdołał się wybronić i odbijał atak.

Uśmiechnęłam się do Kaspiana, kiedy ten odwrócony do mnie przodem napotkał mój wzrok, jak widać dodał mu otuchy, bo kiedy znowu powrócił do walki, obaj władcy przyłożyli sobie nawzajem miecze do gardeł.

Załoga zaczęła klaskać a obaj  zaczęli się śmiać.

- Nabrałeś krzepy przyjacielu  - powiedział Kaspian, kiedy podchodzili zpowrotem do nas i Edmund oddawał mi mój miecz.

- Na to wygląda - odpowiedział z uśmiechem dawny władca

- Przegapiłem pojedynek? - zapytał nagle Astor, który dopiero teraz wyszedł spod pokładu - Niech to. Kto wygrał?

Widziałam ten beztroski, dziecięcy uśmiech Kaspiana, kiedy siadł obok mnie na beczkach.

- Jak sądzisz? - zapytał znów obejmując mnie ramieniem

- Remis - powiedziałam i spojrzałam na wymownie uśmiechającego się Astora, przysięgam, kiedyś coś mu zrobię przez ten wymowny uśmiech

- I to jest dobry sędzia - wtrącił Edek z uśmiechem i oparł się o burtę

Poprawiłam się i oparłam się o ramię króla, szczerze? Mogłabym w nich już zostać.

- Lepszego byście nie znaleźli - odparowałam specjalnie powtarzając te same słowa co przed laty

Opowieści z Narnii : Zawiedzione SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz