Rozdział XI

647 38 14
                                    

Po paru metrach, mężczyzna zrzucił mnie ze swojego ramienia, i postawił na ziemi. Jak grom poczułam jak rana otwiera się jeszcze bardziej, czerwona krew wypływa jeszcze obficiej, a nogi odmawiają posłuszeństwa.

Świat nagle zaczął się rozmazywać, a ja padłam do tyłu, czułam jak po woli słabnę i już czekałam na zderzenie się z ziemią. Na moje szczęście fałn, stojący do tej pory za mną, pomógł mi i podtrzymał mnie od tyłu.

Wymusiłam się na uśmiech w jego kierunku  i podpierając się na ramieniu Eustachego starałam się utrzymać równowagę, co przy straceniu tylu litrów krwi i bolących mięśniach , nie było w cale takie łatwe.

- No więc panie i panowie zaczynamy licytację! - krzyknął głośniej jakiś mężczyzna, a ja skrzywiłam się słysząc jego donośny głos, który zagrzmiał mi echem w głowie

Mimo wszystko rozejrzałam się po okolicy i zauważyłam, ilu ludzi stoi przed nami za sceną. Westchnęłam przerażona i dopiero zdałam sobie sprawę, że to już koniec.

Samotna łza pociekła mi po policzku , a myśli w jakiś sposób uciekały jedynie do bezpieczeństwa Kaspiana i Edmunda, którzy  mieli szanse na ucieczkę, w ogóle nie liczyło się, że za parę chwil mogę albo zginąć, albo zostać zlicytowana, to nie było ważne dopóki mogłam wierzyć że oni byli bezpieczni, teraz może się dziać co chce.

Główny handlarz w tym czasie udawał zamyślenie i po chwili wskazał palcem na przerażoną Łucję, która po wymienieniu ze mną spojrzenia udała się na podest. A krzyki wypełniły cały rynek.

- Daję sześćdziesiąt! - zaczął ktoś,

- Ja osiemdziesiąt! - krzyknął drugi

- Okrągłe sto za tą ślicznotkę!

- Ja daje sto dwadzieścia!

- Sto pięćdziesiąt!

Kiedy nikt nie chciał już licytować, jeden z ludzi obejrzał się i pojrzał na przywódcę. Ten  uśmiechnął się jedynie chytrze i spojrzał na przerażoną Łucję.

- Sprzedana. Jazda!

Zacisnęłam zęby, żeby tylko nie zasłabnąć z wycieńczenia i patrzyłam jak Łucji nawieszają na szyję jakąś tabliczkę i sprowadzają ze sceny. Tym razem zadowolony mężczyzna westchnął i wskazał na mnie, dlatego kiedy ktoś pociągnął mnie nagle do siebie, wymieniłam ostatnie spojrzenie z Eustachym i chwiejnie podeszłam stając na podest, powodując, że wokół nas zapadła cisza.

- Kto zacznie? - pytał ten sam człowiek - No kto? Dziewczyna może i ranna, ale pod tym brudem, kryje się kawał niezłej dziewuchy! Wystarczy dobrze w nią zainwestować!

- Dwieście! - zaczął jakiś brodaty dziadek

- Dwieście osiemdziesiąt  za nią! - krzyknął ktoś

- Ja dam trzysta!

- To ja czterysta!

- Pięćset!

- Sprzedana!

Z tymi słowami , jakiś człowiek zawiesił mi na szyję , taką samą tabliczkę jaką miała Łucja i  odprowadzili mnie w to samo miejsce gdzie ona stała. A na scenę  wprowadzili Eustachego.

Czułam jak ledwie powstrzymuje się przed upadkiem, czułam jak słabnę i po woli tracę świadomość...

Nagle odwróciłam się za siebie, czując obok siebie jakaś obecność, dlatego rozchyliłam do tej pory zamknięte powieki, dostrzegając jakiegoś mężczyznę. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to chyba ten który mnie kupił..

Opowieści z Narnii : Zawiedzione SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz