Rozdział XXX

343 22 3
                                    

Kiedy pozostawioną dla nas szalupą wróciliśmy we trójkę na statek, od razu po wejściu dobiegła do nas Łucja, wypytując o to gdzie jest ich kuzyn. Ale tym razem już żaden z chłopaków nie odważył się podnieść wzroku i spojrzeć jej w oczy, nawet mimo tego, że ta usilnie szukała tego właśnie  kontaktu wzrokowego.

W tym wypadku tylko mnie udało się zachować fair i nie pójść w ich ślady, a w jej oczach wraz z momentem kiedy otwierałam usta, widziałam tylko jedno nieme pytanie i powolne uświadamianie sobie prawdy, spowodowane tą ciągle przedłużającą się ciszą.

Och, ironio ileż to razy widziałam taki wzrok kiedy sama, osobiście przekazywałam rodzinom moich poległych żołnierzy to, że Ci już nigdy nie przekroczą progu ich wspólnego domu. Kaspian ani Astor nigdy tego nie rozumieli, nie rozumieli po co sama fatygowałam się do tysięcy domów moich żołnierzy by widzieć jak ich żony, matki, córki i synowie przelewają łzy, bo nie potrafią w żadnym stopniu uwierzyć w śmierć męża, brata, syna czy ojca.

Kiedy król i doradca pytali, ja zawsze odpowiadałam im obydwu z jednym i tym samym potwierdzeniem w oczach, mianowicie zawsze chodziło mi o to, że może i nie znałam tego kogoś z imienia, ale ten również był człowiekiem i żołnierzem pod moją komendą, był moim człowiekiem, który zginął walcząc ze mną ramię w ramię, słuchając się mnie bez chodźby najmniejszego sprzeciwu, ufając mi bez granic i nie bojąc się tego, że   na skutek mojej jednej złej decyzji może już nigdy nie ujrzeć rodziny i swojego domu. Za tą właśnie gotowość w poświęceniu, każdemu należał się hołd, nawet od najwyższego władcy, bo to zwykli ludzie zawsze będą podstawą ogromnych, wielotysięcznych armii. Nie sami zamożni, nie królowie czy generałowie. Zwykli Ludzie.

Więc może dlatego, że widziałam ten ból już wiele razy, nie odwróciłam wzroku chodźby na moment od twarzy Łucji. Prawda musiała wybrzmieć, nie ważne z czyich ust.

- Nie naleźliśmy go Łucja. Jedynie jego postrzępione i zniszczone rzeczy. - powiedziałam spokojnym głosem, a dziewczyna w jednej chwili zacisnęła usta, widać było, że nie chciała płakać, ale gorzkich łez też nie mogła powstrzymać.

- Nie... - powiedziała i cofnęła się niemal wpadając na małą Gael, o której obecności zdałam sobie dopiero przed chwilą. - Nie on nie mógł...

Mała dziewczynka cofnęła się o krok od Łucji kiedy ona zacisnęła lekko pięść, postępując kolejny krok w tył. Dziewczynka była przestraszona a jej strach jakby stopniowo rósł, kiedy cofała się do ojca, który stał tuż za nią, gotowy by objąć ją swoim bezpiecznym dla niej ramieniem.

I przez jakiś moment, gdy zawiesiłam na niej wzrok, a nikt nie odważył się przerwać ciszy, zaczęłam widzieć w niej samą siebie... razem z moim ojcem.

Nawet nie zorientowałam się, kiedy zamiast Gael, na jej miejscu widziałam małą, zapłakaną dziewczynkę o białych włosach, która któregoś pamiętnego dnia przybiegła do ojca z płaczem przez to, że jej rówieśnicy wyśmiali jej wygląd. A którą ojciec przyciągną do swojej piersi jak największy skarb, który chciał pocieszyć oraz za wszelką cenę ochronić, niewiedząc, że za kolejne kilka godzin straci ją na zawsze.

Nieświadomie łzy chciały zawitać do oczu, ale nie mogły przyjść, nie mogły zostać puszczone, bo to nie był czas abym mogła to wspominać i tęsknić. Teraz każdy potrzebował Generała, nie tamtej małej dziewczynki..

Dlatego właśnie musiałam mrugnąć kilka razy aby wzrok się wyostrzył i abym miała szanse na odwrócenie  wzroku w kierunku Edmunda, który ciągle chylił głowę pod spojrzeniem swojej siostry, widać było, że czuł wstyd, a jednak w tej chwili to o wiele bardziej przypominało tchórzostwo.

Potem wzrok przerzuciłam na Astora, który staną tuż  za Kaspianem i w tamtej chwili musiałam przyznać, że się zaskoczyłam, obaj, chodź ten pierwszy nie musiał, nareszcie  zrozumieli moje podejście.

I jeden i drugi utrzymywał wzrok prosto aby dziewczyna mogła spojrzeć im w oczy po tym gdy nie znaleźliśmy jej kuzyna, mimo widocznej, odczuwanej przez nich winy, nie pozwolili aby to aby jej  spojrzenie pełne winy wygrało  i przejęło nad nimi kontrolę wywołując wstyd jak u Edmunda, tym razem obaj mierzyli się z problemem i pełną odpowiedzialnością, już nie uciekali.

Po chwili ciszy zauważyłam, że Kaspian chcąc  coś powiedzieć Łucji i do niej podejść, ruszył się z miejsca w jej kierunku, ale zdołał postąpić tylko jeden, jedyny krok.

Bo zamarł w momencie, kiedy głęboką, wszechobecną ciszę rozdarł przeraźliwy ryk. A zaraz po nim następny, głośniejszy.

***

Każdemu z nas serce na moment zamarło w piersi, kiedy odwróciliśmy się w kierunku wyspy, o której jeszcze chwilę temu chcieliśmy zapomnieć oraz już  się stopniowo oddalaliśmy. To właśnie stamtąd dobiegały tamte dźwięki, które teraz zastąpiło coraz to głośniejsze łoporanie strzydeł, współgrające z powarkiwaniem, a odpowiedź na to co to wywoływało pozostała jedna.

- Drinian, do broni - odpowiedział instynktownie Kaspian, kiedy ja wpatrywałam się w kierunku gołego lądu, szukając wzrokiem bestii, które znałam tylko i wyłącznie z opowieści 

Dopiero teraz zauważyliśmy czarny dym, który unosił się po zachodniej stronie wyspy, nawet tu, kilka kilometrów od brzegu, już czuć było, znany nam wszystkim jego iście drażniący zapach. Wyglądało to tak jakby w tym momencie coś wielkości niewielkiej osady stanęło w ogniu.

- Przecież wyspa była pusta - odezwała się nagle mysz, wskakując na ramię Astora, kiedy ludzie kapitana się zbroili i wykrzykiwali do siebie polecenia - Sprawdziliśmy wszystko...

Zaczęła mysz, nie kończąc i przerywając  wraz z momentem gdy je obie ujrzeliśmy.

- Przygotować się! - krzyknęłam, biorąc łuk i  kołczan z ręki jednego załoganta, kiedy wzrokiem napotkałam dwa, ciągle zbliżające się smoki  - Łucja zabierz Gael pod pokład!

Jeden z nich wydawał się młody, miał jeszcze  jasne łuski i w dodatku  nie zarysowane dokładnie kolce na głowie oraz całej linii kręgosłupa, które podobno zaostrzały się wraz z wiekiem. Widać było również, że dopiero niedawno nauczył się latać bo to jakby sprawiało mu trud, ale nawet mimo tego  wytrwale trzymał się w powietrzu.

Drugi zaś był tym prawdziwym problemem.

Opowieści z Narnii : Zawiedzione SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz