Rozdział IX

804 34 3
                                    

Już bez kolejnych problemów weszliśmy do miasta i przeszliśmy jego pustymi ulicami. Dosłownie wszystko w nim sprawiało , jakby faktycznie już od wielu lat było opuszczone i zapomniane. Jednak mieliśmy jakieś poczucie, że to imitacja.

Przeszliśmy przez kolejną uliczkę i wyszliśmy na coś w stylu małego rynku. Widząc, jak Eustachy bez celu chodzi za nami kiedy zaglądaliśmy do zabitych deskami okien domów, mieczem wskazałam, żeby też się na coś przydał i też zajrzał do jakiegoś okna z tyłu, co ten niezwykle szybko wykonał.

- Co to za budynek? - zaciekawiła się Łucja i wskazała na jakiś wyższą budowlę na końcu ulicy.

- Sprawdźmy to - rzucił Kaspian i z załadowaną kuszą podszedł pierwszy, bez wahania stanęłam obok

- Może ja wejdę pierwsza? - spytałam szeptem, jednak zaraz ten spojrzał mi w oczy z uśmiechem.

- Daj teraz mi się ponarażać - rzucił patrząc mi z troską w oczy

Odwzajemniłam lekko jego uśmiech, jednak nie cofnęłam się do tyłu i nadal szłam tuż obok telmara. Mieliśmy otwierać drzwi, kiedy usłyszeliśmy głos Eustachego.

- Tam też pusto - przyznał, a my odwróciliśmy się do tyłu

Mieliśmy nic nie odpowiedzieć, jednak kiedy znów się odwróciliśmy, czuliśmy na sobie wyczekujący wzrok chłopaka.

Spojrzałam Kaspianowi w oczy, a ten równie zrezygnowany pokiwał mi głową. Właśnie dlatego westchnęłam ciężko i wysunęłam spod rękawa jeden z moich długich sztyletów i podeszłam do chłopaka, z niechcenia pokazując mu trzymanie.

- Masz - powiedziałam podając mu nóż - Celuj najbardziej w brzuch i klatkę piersiową. Osłaniaj tyły.

Chłopak z lekko drżącą dłonią wziął broń, potem napiął się i spojrzał mi hardo w oczy.

- D...dobrze, spokojna głowa, osłaniam was! - wyjąkał głośniej, kiedy wracałam do drzwi i razem z Kaspianem je lekko uchyliłam

Weszliśmy do środka i tak jak w całym mieście, powitała nas pustka, chociaż to pomieszczenie sprawiało dziwne wrażenie niebezpiecznego i sama czułam się tu jeszcze bardziej nieswojo niż kiedykolwiek, gdziekolwiek wcześniej.

- Tu mi się szczególnie nie podoba - mruknęłam do Kaspiana, a ten jednie na moment się na mnie obejrzał

- Spokojnie - szepnął cicho na moment ściskając znów moja dłoń - Jestem obok

Przez ten gest zrobiło mi się nieco raźniej, jednak nadal coś było nie w porządku.

Przeszliśmy przez ciemny korytarz, po którego obu stronach stały różnorakie posągi, rzeźby czy  inne ścienne zdobienia. Ale to na samym środku na podwyższeniu stało coś chyba najbardziej interesującego dla nas wszystkich.

Kiedy doszliśmy w tamto miejsce, moje przeczucia zaczynały stawać się coraz bardziej realne ale i mocniejsze. Ewidentnie wydawało mi się, że coś zaraz się stanie i jedynym co pchało mnie, żeby iść dalej, była obecność przyjaciół i Kaspiana.

Wreszcie na równi z telmarem i resztą stanęliśmy przy ramiennej kolumnie, na której leżała otwarta księga obitą w czarną skórę, a obok niej pióro zamoczone w atramencie.

- Co to jest? - zapytał skołowany Edmund i przyjrzał się krzywym literom.

- Chodziło chyba o jakieś opłaty.. - zamyśliła się Łucja

Sama przez pierwsze chwilę stałam w ciszy i nawet nie odrywałam wzroku od kartek. Nie liczyło się to, że czułam na sobie wzrok reszty przyjaciół, jak otępiała wpatrywałam się w notatki, a wystarczyła tylko jedna linijka, żeby wiedzieć o co chodziło.

Opowieści z Narnii : Zawiedzione SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz