-----------------------------------------------
Mętlik w głowie. Niedobór snu. Irytacja.
Te trzy terminy najlepiej opisują jej ostatni tydzień. Stara się żyć normalnie i jakoś wyprzeć z głowy ten incydent. Chodzi więc do pracy, bierze dodatkowe zlecenia, spotyka się ze znajomymi kiedy tylko może i nawet częściej telefonuje do Christiny. To jednak nic nie daje. Gdy tylko wraca do domu i jest w nim sama z Gal, zaczyna się zastanawiać, co się właściwie dzieje, za drzwiami na przeciwko jej mieszkania. Albo może raczej czy w ogóle coś tam się dzieje?
Bucky od kiedy tylko opuścić ją tamtej nocy bez słowa, zmienił się w ducha. Nie odpowiada, gdy puka w jego drzwi, nie odpisuje na jej SMS-y, ani nie odbiera od niej telefonów. Zaczyna powoli myśleć, że być może go sobie tylko zmyśliła i tak naprawdę nigdy nie istniał. Może nawet była by skłonna uwierzyć w tą wersję zdarzeń, gdyby pożółkły już ślad po siniaku, będący odbiciem jego dłoni na jej ramieniu.
O tym w szczególności nie może przestać myśleć. Nie ma mu za złe, że ją skrzywdził. Wie że to był przypadek. Chodzi o to, że dotykała wtedy jego ręki i albo w chwili stresu jego mięśnie napięły się tak bardzo, że przypominały twardością metal pod jej palcami, albo jego ręka naprawdę jest w metalu.
Dlatego zawsze nosi rękawiczki, prawda?
To nie tak, że w dzisiejszych czasach, przy coraz to większym rozpowszechnieniu nowych technologii Starka i tych z Wakandy, jest w tym coś dziwnego. A on jest w końcu wojskowym. W wypadku straty kończyn są im refundowane najnowszego typu protezy. To by miało sens.
Jednak w głębi duszy, wie że jest w tym coś więcej. Zaczyna łączyć fakty i szczerze mówiąc boi się wpisać w internet pewne frazy, bo wie że znajdzie wtedy potwierdzenie swoich hipotez. Nie ma bladego pojęcia co powinna zrobić, gdyby okazały się prawdą, więc na razie woli żyć w niepewności.
Po za tym, to nie tak że ma pewność iż kiedykolwiek jeszcze go spotka. Może się stąd po prostu wyniósł. Jeśli jej domysły są zgodne z prawdą, jest to bardziej niż prawdopodobne.
— Bujacz w obłokach?
Głos Jacoba przywołuje ją do rzeczywistości. Jest w pracy. Siedzi przy swoim biurku, z kubkiem w ręku. Słucha jak opowiada jej o tym, jak bardzo ma dość remontu w swoim rodzinnym domu i ciągłych nowych wymysłów swojej matki, jednocześnie obrabiając zdjęcia z wczoraj. Słucha go, lub raczej miała go słuchać.
— Skąd ten wniosek? — pyta rumieniąc się zawstydzona.
— Bo od jakichś — zerka na zegarek na nadgarstku — dziesięciu minut, nie upiłaś ani jednego łyku swojej herbaty, tylko nieustanie mieszasz ją łyżeczką. Już ci pewnie wystygła.
CZYTASZ
TERAPEUTKA - "Nigdy Więcej Zimy" / Fanfiction: Avengers
Fanfiction- Skarbie... Wiesz że to nie prawda. Jestem nikim Abby. Pustą skorupą rozbitą na kawałki. Nie możliwą do poskładania. Nawet nie człowiekiem. - To nie prawda. Błagam cię, przestań to w końcu sobie wmawiać! - Kim więc jestem? Powiedz mi. - Jesteś Jam...