~7~

112 5 2
                                    


(⚠️Ta część zawiera scene nieodpowiednią dla niektórych wrażliwych czytelników⚠️)

Naprawdę nie wierzyłam w to, co
usłyszałam od Changbina. Myślałam, że jednak coś będzie z naszej przyjaźni...
Ale nie.
Jak widać, on jest tylko...
Bezdusznym dupkiem!
Jestem taka wściekła!
Miał szczęśliwe dzieciństwo, nie wie jak trudni żyć, gdy rodzina cię nie znosi.
Tak bardzo, że próbuje pozbyć się ciebie przy każdej możliwej okazji...
Pamiętam jak raz zostawili mnie na stacji benzynowej...
Samą na pastwę losu...
Chociaż wtedy wróciłam do domu, to wspominając to, czuję ukłucie w moim sercu...
Nie, ja nie płaczę...
Wcale...
Podlewam oczy.
Pójdę sobie na dach. Tam o tej porze raczej nikogo nie ma.
Potrzebuję chwili na osobności.
Nikt nie może mnie widzieć w takim stanie...
Spojrzałam przez szybę, znajdującą się na dachu zapewne po to, by nikt stąd nie skoczył...
Zdejmę tą bluzę. Rękawy są całe mokre od wycierania łez.
...
Oglądam moje nadgarstki.
Rany się zagoiły.
No cóż ale...
{Łzy rozmazują mi obraz, lecz widzę przedmiot robiący podłużne nacięcia na moje skórze...}
Przed chwilą pojawiły się następne.
Możecie mówić, że to błaha sprawa ale nie dla mnie.
Chcę w końcu doświadczyć prawdziwej miłości!
Taką, jaką dawała mi moja kochana, świętej pamięci matka...
O nie, znowu płaczę.
Wdech, wydech.
Wdech, wydech, T/I...

Time skip, następnego dnia, przy śniadaniu.

-Hej, T/I! Rozchmurz się!

Skąd Aeri bierze tyle energii? Zawsze jest taka optymistyczna i wesoła.

-Popatrz na to!-Aeri pokazała mi piękną, czerwoną kopertę w różowe serca z napisem:
"Dla mojej najpiękniejszej Aeri".

-Wow...-powiedziałam. Nadal rozmyślałam o wczoraj.
Nie!
T/I zapomnij o tym!
Ciesz się dniem.
O, wreszcie idziemy na trening.
Nie muszę przeżuwania batata z wymuszonym uśmiechem.
A, i tak w ogóle, to dowiedziałam się, że jutro ćwiczymy taniec w parach (w wytwórni napewno na sto procent nie ma czegoś takiego, ale udawajmy, że tu jest.).

                             ~

-Brawo T/I! Robisz postępy w tańcu!-powiedziała instruktorka.
Dziękowałem i kiwałam głową. Uśmiechałam się, choć tak na prawdę w środku czułam, że zaraz wybuchnę płaczem. Więc by nie zrobić tego przy wszystkich, wyszłam ma korytarz pod pretekstem nalania sobie wody. Gdy tylko zamknęłam drzwi sali, od razu wybuchłam płaczem.
-Dlaaaczeeeeegoooooooo...
Usiadłam na podłodze i ukryłam twarz w dłoniach.
-Noooooo nieeeee....
-Ehh, T/I weź się w garść...-Mówię do siebie.
I nagle co widzę?
Korytarzem idzie Changbin.
O nie, o nie, o nie.
Nie może mnie zobaczyć w takim stanie! Natychmiast wstaję z podłogi jak oparzona i biegnę przed siebie.
Mijam mnóstwo sal.
On dalej za mną idzie!
Kurde.
Dobra wejdę do losowej sali.
Hmm?
To chyba składzik sprzątaczki...
Dobra to teraz poczekam aż Changbin przejdzie.
Wychyliłam się zza drzwi.
Uff, naszczęście już poszedł.
Mogę wracać do swoich zajęć.
Wracam do dziewczyn.
Ale gdy idę kręci mi się w głowie. Nie mam siły... Nie dojdę do sali....
Nie!
T/I dasz radę!
Powolutku poczłapałam do sali.

-Oooo, już jesteś!-powiedziała Chow.

I nagle runęłam na ziemię. Zemdlałam.

                             ~

-T/I! Halo, żyjesz?
Otwieram powoli oczy. Widzę 5 zaciekawionych i zmartwionych twarzy moich koleżanek z grupy. Podchodzi do nas instruktorka i mówi:

-Dziewczyny, to koniec naszego wspólnego treningu. Możecie już iść. A ty, T/I zostań tu na chwilkę.

Poczułam nieprzyjemne ukłucie.
Co znowu schraniłam?

Kiedy dziewczyny opuściły salę instruktorka usiadła obok mnie na podłodze. W ręku trzymała apteczkę.
-T/I czy wszystko dobrze? Martwię się o ciebie.
W błyskawicznym tempie złapała za mój nadgarstek i odsłoniła rękawy ukazując moje blizny.

-Czemu nikomu jue powiedziałaś? To trzeba odkazić!

Zaczęła szperać w apteczce a ja poczułam, jak Łzy napływają mi do oczu.

Koniec rozdziału 7
♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Witam. Przepraszam za przerwę w pisaniu ale po prostu nie miałam czasu. Pozdrawiam, całuski dla czytelników.
~Autorka.
<3

𝑻𝒚 𝑿 𝑪𝒉𝒂𝒏𝒈𝒃𝒊𝒏 𝑺𝒌𝒛🤎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz