Rozdział 6

39 4 0
                                    

Rozdział 6

Panna Walters

Sophie Walters

Zostały dwa równe tygodnie do rozpoczęcia przerwy wiosennej. Nie mogłam się doczekać, aż wyjedziemy z Julie do naszego rodzinnego miasta i przygarniemy z powrotem nieco wspomnień. Uwielbiam spędzać czas z moim tatą, tym bardziej że robi naleśniki z bitą śmietaną totalnie nie do podrobienia. Brakuję mi jego uśmiechu i czochrania mnie za włosy, nad którymi zawsze męczę się przez co najmniej pół godziny. W myślach odliczyłam już minuty.

Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się sympatycznie. Może to dlatego, że pogoda nas nieco zaskoczyła i zaczął padać deszcz z gradem. Lunch w ogródku odpadał, więc wszyscy zaszyliśmy się na stołówce, która była tak wielka i surowa, że odechciewało się jeść. Na szczęście Skyler rozweselił mnie pogawędką o jego siostrze, która dopiero, co wybierała się do drugiej klasy podstawówki. Pokazał mi jej urocze zdjęcie, na którym jest ubrudzona od czekolady, ale przepiękne zielone oczy, skradły moje serce.

- Może i dobrze, że mało się ze sobą spotykacie, bo jeszcze byś ją zdemoralizował. – parsknął Claude, który był dzisiaj nie w sosie. Dłubał srebrnym widelcem w swoim daniu złożonym tylko z sałatki i waniliowej muffiny.

- A ty na dietę przeszedłeś? – Skyler nie zareagował na docinkę kolegi, skupiając się wyłącznie na jego talerzu i złym humorze, który mógłby przywołać nad nasze głowy czarne chmury.

- Nie zdał fizyki. – oznajmiła krótko Julie, która również na nas nie popatrzyła.

Zdziwiłam się, że Claude oblał akurat ten przedmiot. Mimo że był totalnym leniem, w dodatku bez żadnych celów w życiu, to fizyka była jednym z nielicznych przedmiotów, z którymi sobie radził.

- Mówiłem ci, żebyś przestał trenować, choć na chwilę i zajął się materiałem z fizyki. – dociął mu Skyler, który zamartwił się oblanym testem Claude'a.

W naszej Akademii niezdanie przedmiotu wiązało się z powtarzaniem klasy. Dosyć typowa reguła, tylko żeby dopuścić ucznia do powtórzenia egzaminu, trzeba było napisać prośbę do naszej przeuroczej dyrektorki, która wybierała sobie swoich ulubieńców. Jak można się domyśleć, Claude nim nie był.

- Musisz napisać prośbę do Heartwell. – odparowałam, denerwując się bezczynnością Claude'a.

- A myślisz, że już tego nie zrobiłem? – wzburzył się, przez co poczułam się głupio, że tak szybko go oceniłam. – Odrzuciła moją prośbę.

- Co za suka... - skwitował Skyler, z czym musiałam się zgodzić.

Nasza dyrektorka słynęła z dosyć niepochwalanego sposobu nauczania. Próbowała kreować się na potwora wyzutego z całkowitych uczuć, lecz każdy wiedział, że ten, kto ma w sobie na tyle wstydu, wyjmie z kieszeni rodziców kilka tysięcy i zapłaci jej, by mógł powtórzyć egzamin. Claude taki nie był i nie chciał nikogo przekupywać. To nie łączyło się z jego wartościami, które były dosyć jasno przez niego przedstawiane. A polegały one przede wszystkim na tym, że sam sobie radzi i nie będzie nikogo prosił o pomoc. Więc pozostało mu tylko przespanie się z Heartwell – pomyślałam, nie próbując nawet wymawiać tego pomysłu na głos. Jeszcze, by mi się od niego dostało.

- Co zrobisz? – zapytałam spokojnie, mając nadzieję, że się na mnie nie wyżyje.

- Jeszcze nie wiem. – pokręcił głową. – Muszę coś wykombinować.

Claude wstał od stołu, zgarnął z lśniącego jesionu metalową tacę i odwrócił się od nas, jakbyśmy nic dla niego nie znaczyli. W pewnym sensie go rozumiałam, w końcu sama byłabym zła, gdyby dyrektorka i mnie w taki sposób potraktowała. Ale nie lubiłam w nim tego, że nie dopuszczał do siebie pomocy innych. Jakby jego duma i ego było już na takim poziomie, że mogło być tylko gorzej.

LATE AFTERNOON /ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz