Rozdział VI

131 10 0
                                    

Biegł między drzewami, aż w końcu dotarł do miejsca, z którego dochodził krzyk. Zobaczył wtedy Nathalie leżącą na ziemi i bardzo się przestraszył.
-Nathalie! Co się stało!?
-Chciałam wspiąć się na drzewo, żeby zobaczyć gdzie jesteśmy i w którą stronę powinniśmy iść. Ale spadłam z drzewa.
-Zrobiłaś sobie krzywdę? Boli Cię coś? Może masz coś złamane? - zaczął dopytywać się Gabriel. Jego troska o Nathalie bardzo ją wzruszyła. Do tego stopnia, że patrzyła po prostu zarumieniona na przerażonego Gabriela, nie zwracając uwagi, że ten zadał jej już mnóstwo pytań.
-Nathalie! - krzyknął ponownie projektant - Słuchasz mnie?
-Co? A... tak tak... wszystko dobrze, nic mi nie jest... - odpowiedziała kobieta i chciała wstać. Niestety upadła na ziemię. Nie miała nic złamanego ani zwichniętego, ale miała stłuczone kolano.
-Zaczekaj, pomogę Ci wstać. - zdecydował mężczyzna i podał asystentce rękę. Pomógł jej przejść kilka kroków. Niestety nagle kobieta poczuła straszne zawroty głowy i znów upadła na ziemię.
-Co się dzieje? - spytał zaniepokojony Gabriel.
-Nic, nic, to tylko lekkie zawroty głowy. Zaraz samo mi przejdzie.
-To pewnie przez to, że spadłaś z drzewa. Nie masz żadnej rany na głowie? - zapytał i od razu zaczął oglądać czy wszystko jest w porządku. Na szczęście oprócz kolana nigdzie nie było widać zadrapań. Kiedy Nathalie uznała, że już czuje się lepiej oznajmiła Gabrielowi, że mogą dalej iść. Jednak mężczyzna był innego zdania. Wziął kobietę za ręce i wrócili do miejsca, w którym wczoraj paliło się ognisko. Posadził ją pod drzewem i powiedział:
-Jesteś bardzo słaba. Nie możesz sama iść. Będę musiał Cię nieść.
-Nie, nie! - krzyknęła Nathalie, dla której mimo, iż było to bardzo przyjemne, było równie niezręczne. - Nie musisz, wszystko jest już dobrze. Zobacz. - powiedziała i próbowała wstać. Niestety znowu upadła.
-Nathalie, przestań sama się oszukiwać. Widzę, że jesteś w złym stanie. Powiedz mi tylko, czemu nie chcesz ode mnie pomocy?
-Ja... - tu głos jej lekko zadrgał - Ja... Po prostu... nie chcę być dla Ciebie ciężarem... - Po twarzy kobiety spłynęło kilka łez. - Zawsze, jak próbuję Ci pomóc kończy się to tym, że musisz poświęcać swój czas, żeby się mną opiekować. Potem mam wyrzuty sumienia, że... że ja Cię tylko spowalniam... tak samo było jak używałam miraculum pawia...
-Nathalie przestań! Przecież oboje doskonale wiemy, że to wszystko dzieje się przeze mnie. Wpadam na jakieś głupie pomysły, a potem ranię wszystkich dookoła, szczególnie Ciebie. Przepraszam. - Potem mężczyzna usiadł obok niej i ją przytulił. Nathalie natomiast mocno ścisnęła Gabriela, wtuliła się w jego ramiona i wylała parę następnych łez.
-Poza tym - mówił dalej - Ty zawsze starasz się naprawić to co ja zepsuję. Dlatego jesteś taka wyjątkowa. Zawsze jesteś przy mnie kiedy Cię potrzebuję. Dlatego nigdy nie jestem samotny. Bo mam Ciebie. Chcę, żebyś wiedziała, że Ty też możesz na mnie liczyć.
Po tych słowach mężczyzna owinął jej bandażem kolano, spakowali resztkę swoich rzeczy i ruszyli w dalszą drogę.

Gabriel oczywiście niósł Nathalie. Szli w kompletnej ciszy. Cisza ta była dość niezręczna, szczególnie po wyznaniach, jakie miały miejsce przed chwilą. Nagle kobieta odezwała się:
-Dziękuję. - i położyła mu głowę na ramionach. Szli tak przez dłuższą chwilę. Nathalie zasnęła, jednak był to dość niespokojny sen. Gabriel słyszał jej głośny oddech, ale jego uwagę przykuło coś jeszcze. Miał wrażenie, że Nathalie ma gorączkę. Złapał ją za czoło i faktycznie - była rozpalona.
-Najwyraźniej całe te beznadziejne warunki doprowadziły ją do tego, że zachorowała. Albo to pogarszające się objawy używania zepsutego miraculum pawia. - pomyślał. Po dłuższym marszu postanowił zrobić sobie chwilę przerwy. Przystanął przy niewielkim jeziorku i przemył twarz Nathalie zimną wodą. Przez chwilę przyglądał się kobiecie. Wyglądała jak cień osoby, którą kiedyś znał. Była słaba, chora, głodna i spragniona, tak, jak z resztą on sam. Nie mieli już jedzenia ani picia, w dodatku oboje wyniszczeni byli warunkami jakie spotkały ich w lesie. Całą sytuację pogarszały jeszcze objawy, na które sami się skazali: choroba Nathalie związana z zepsutym miraculum i kotaklizm na ręce Gabriela.

Nagle mężczyzna spojrzał na swoją rękę. Zobaczył, że czarna plama powiększyła się nieco. Potem znów spojrzał na Nathalie.
-Jak tylko stąd wyjdziemy muszę to wszystko naprawić. Nie mogę tak dłużej żyć, a ona nie może się tak dłużej męczyć. - pomyślał. Wziął znowu asystentkę na ręce, żeby móc iść dalej prosto. Jednak kobieta przebudziła się po chwili i krzyknęła:
-Idź w lewo!

"Czas, by naprawić swój błąd..." (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz