Zbyt szybki trening !

155 12 3
                                    

Sorki za długą nie obecniść.
W tym rozdziale występują wulgaryzmy. Czytasz na własną odpowiedzialność.
------------------------------
Wczoraj z rana Ross zaprowadził mnie do mojej nowej komnaty. Odrazu położyłam sie spać. Obydziłam sie zlana potem ale i wypoczęta. Całą komnatą władały nie miłosierne ciemności . Musiałam przespać cały dzień . Po omacku znalazłam świeczke i zapaliłam ją. Gdy smługa światła padła na pokuj ukazał sie moim oczą piękny wystruj.
Ściany były białe ze złotymi ozdobami. Po mojej prawej była cała ściana z okien z wielkim parapetem. Naturalnie był on cały w kolorowych poduchach. Moje łoże bo łużko to za mało było gigantyczne pomieściło by chyba szejść osub. W rogu stały trzy fotele i stolik. Gdy wstałam z łużka okazało sie że pokuj jest jeszcze większy. Znajdowały sie tam trzy pary drzwi . Jedna prowadziła do gigantycznej łazienki a druga do ruwnie wielkiej ale pustej garderoby.
Raczej nie spodziewali sie gościa. Ten pokuj jest jeszcze wspanialszy od mojego na dwarze. Zostały jeszcze jedne największe dwu skrzydłowe drzwi. Mimo bólu który zaczoł atakować moją głowe postanowiłam wyjść na zewnątrz. Tak jak przewidywałam wyszłam na korytaż. Na przeciwko mnie znajdowały sie czerwone drzwi.
,, Krey ..... to pokuj Kreya..."
Pięknie ten durny głos wrucił. Dzięki niemu wiedziała kim jest Gabriel . Ale ten głos czasem tak bardzo mnie irytuje że mam ochote sie go pozbyć. Spojrzałam na prawo tam były czarne drzwi.
,, To pokyj ..... Rossa..."
Skręciłam w lewo a po kilku minutach ukazały mi sie szklane schody. Musiałam uwarzać jak schodze bo nadal słabo widziałam. Na tym piętrze znajdowały sie cztery pary drzwi.
Niebieskie zgaduje Fallon?
,, A niby .... kogo..?"
Kurwa a niby skąd ty to wiesz ?
,, Mam ci kolejny.......raz........ tłumaczyć ? Przeciesz......
to......twoje .. przekleństwo. Bezgraniczna....wiedza."
No i cholerny głos w głowie.
Postanowiłam olać głos w mojej głowie . Pozostały jeszcze trzy pary drzwi.
Różowe zapewne Dell.
Czarnoczerwone to musi być Gabriel. Oraz małe brązowe.
,, Wszystkie..... zgadłaś te brązowe to .... niewiem....
blokują moją.....moc"
Zapewne tam są ich mordercze zabawki . Przechodząc przez ten naprawde długi korytaż dotarłam do drugich szklanych schodów. Schodząc usłuszałam czyjeś kroki. Chciałam sie wycofać gdy....
- Wiem że tam stoisz.
Głos był mi znajomy i przyznaje sie że troche sie go bałam. Zeszłam ze schodów i jak sie okazało wylondowałam w foyer. Przy drzwiach do salonu stał nie kto inny jak Krey.
- Chodz musimy porozmawiać.
Gestem ręki zaprosił mnie do salonu.
,, Uwarzaj.....on gry....zie !"
Posłusnie usiadłam na fotelu na przeciwko niego. Siedziałam cała spięta a on rozluziniony i uśmiechnięty.
,, Rozluznij sie on .... wyczuwa...strach."
- Jesteś tu od wczoraj ale jesteś słabym człowiekiem . Więc masz pecha bo od jutra zaczynasz swój trening. Spiszesz sie fajnie. Nie spiszesz sie fajnie dla mnie dla ciebie już nie. W skrucie od tego treningu zależy czy dożyjesz lata.
,, Lato.....zaczyna sie za..... dwa dni!"
Przełknełam głośno śline.
On cieszy sie z mojego nieszczęścia . Jeśli mi sie nie uda to będe musiała powiedzieć o tym cholermym głosiku w mojej głowie. To mogło by mnie wtedy uratować. Ciekawe co o tym treningu sądzi Ross.
,, Zbyt łatwo....mu zaufałaś"
Spojrzałam w szare oczy Kreya a wtedy nasze oczy sie spotkały .
- W takim razie dam z siebie wszystko.
Posłał mi szelmowski uśmiech i wstał.
- Jesteś głodna ?
Na mojej twarzy pojawiło sie zmieszanie. Byłam głodna i to bardzo ale nie ufam mu . Ufam tylko Rossowi bo on ufa mi . W końcu mamy wspulny sekret.
,, Nie...... idz z nim , nie podoba .......mi sie jego.......uśmiech."
- Nie jestem głodna.
Wstałam wystraszona i szybko ukłoniłam sie przednim.
- Tu nie musisz pilnować manier. Więc pujdziesz zemną bo jeżeli zagłodzisz sie nie dasz rady ćwiczyć.
Wtedy mój instynkt samozachowawczy nie zadziałał .
- A co cie obchodzi czy sie zagłodze . Ty już teraz chcesz mojej śmierci.
Gdy zoriętowałam sie że powiedziałam to nagłos byłam gotowa do ucieczki. On patrzył na mnie badawczo . Jego ręka wylądowała na mojej tali.
- Chce zobaczyć ten potencjał o jakim mówił Ross wieczorem. On w ciebie wierzy. Zaślepiają go jego uczucia . Niewiem co was łączy ale to go niszczy. A znacie sie dopiero jeden dzień.
Czyżby sie czegoś domyślał?
Postanowiłam zagłembić sie w jego umusł i już wiedziałam.
,, Śledził was . Słyszał o Riflesso Oscuro. Szuka odpowiedzi."
Nagle złapał sie za głowe a z jego ust wydostał sie pojedyńczy syk bólu.
- Co ty kurwa robisz w mojej głowie ?
To nie możliwe wyczuł mnie. Teraz wie co moge zrobić. Nie dobrze .Nie dobrze ! Odsunełam sie od niego kilka kroków. Jako nie typowy Riflesso Oscuro no bo mojej siostry a nie matki mam o wiele więcej zdolności. Posiadam siłe , szybkość , ten cholerny głos i możliwość zagłębienia sie w czyjś umysł ale nie potrafie walczyć. Krey uspokoił sie i złapał mnie za gardło.
- Idz do pokoju przyniose ci coś do jedzenia i bez dyskusii. Trening masz o świcie .
Puścił mnie a ja uciekłam do nowego pokoju. Wskoczyłam pod kołdre i zwinełam sie w kłembek. Ross mówił o tym że stane sie twarda ale nie myślałam że tak sie w to zaangażują . Zaczełam cicho płakać gdy usłyszałam że ktoś wchodzi.
- Masz to zjeść !
Usłyszałam surowy rozkaz i trzaskanie drzwiami. W co ja sie wpakowałam. Nie wytrfam na tym treningu niewiem co planują ale jutro na pewno zgine.
,, Nie .... pozwole...na to bo i ...ja zgine "
Jak zawsze błyskotliwy.
Wybuchnełam jeszcze większym płaczem. Powinnam być posłuszna nie okłamywać ojca i zostać u Lorey . Nic by sie w tedy nie stało. Była bym grzeczna i może nikomu by sie nic nie stało ?
,, Ale z.... ciebie......idiot...ka !"
W takich o to chwilach nie chce tego głosu. Podniosłam leniwie głowe i zobaczyłam Rossa siedzącego przy łyżku. Obok niego na stoliku stała taca z jedzeniem od Kreya.
- Nie bój sie nik cie nie zabije nie pozwole. Jesteś zbyt podobna do mnie .
Przez łzy słabo go widziałam. - Ja jestem słaba nie dam rady.
Kącik jego ust nie znacznie drgnoł a ja nagal smakowałam moich łez. Poczułam jak gładzi dłonią mój policzek.
- Ja też kiedyś byłem słaby. Pozatem obiecałem ze sie tobą zaopiekuje.
Mimowolnie sie uśmiechnełam. Skoro on jest taki jak ja .
- Jakim cudem masz aż tyle lat a nie starzejesz sie ?
No i nie umarłeś?
Jego mina zrzedła a oczy stały sie zimne. Mój oddech stał sie płytki i nie równy.
To chyba jego czuły punkt.
- Puki mój ojciec żyje jestem jego Riflesso a że jest dość potęrznym Poetorem Nocy...
Umilkł a w powiętrzu było czuć jego złość . Podniosłam sie i stanełam przednim.
- Powinnam przygotować sie do treningu. Czy moge sie w coś przebrać ?
Szybko wstał i podszedł do drzwi.
- Zapytaj Dell może coś ci da do przebrania.
Wyszedł trzaskając drzwiami. Ale on jest chumorzasty !
,, A co sie dz....iwisz jak byś ukrywała sie przez .... czterysta lat przed przeszł.....ością i rodziną...też była byś.....nerwowa."
Czemu on sie ukrywa ?
,, A to nie ..... oczywiste...?
Przed....ojcem."
Kumam Riflesso Oscuro rzadko dogaduje sie z pierwowzorem. Gdy poszłam do Dell dała mi koszule i spodnie. Sama nigdy nie ubrała bym sie jak mężczyzna tak nie wypada ale nie jestem już damą.
Gdy wzeszło słońce zeszłam do salonu . Wszyscy już czekali . Pierwszy odezwał sie Fallon.
- Zobaczymy jak szybko biegasz.
Dobrze że mam spodnie jest mi wygodniej a jako że często wracałam biegiem do Lorey ze spotkania z Fabianem mam dość wytrzymałe nogi. Co nie znaczy że szybko biegam.
Wyszliśmy z willi i pokierowaliśmy sie na jej tyły . Był tam duży i pusty plac oraz mały budyneczek po prawej.
,, To ich magazyn na broń "
Przełknełam głośno śline.
,, Będziesz.... biec ...w str..one lasu..a Fallon będzie cie go..nić." Spojrzałam na wprost i w oddali zobaczyłam pierwsze drzewa.
Przeciesz nie mam z nim szans. Postaniwiłam być bezpośrednia. Fallon miał już coś powiedzieć ale uprzedziłam go.
- Niemam z tobą szans więc nie wygram nie możesz mnie gonić.
Twarze wszystkich wyrażały zdziwienie i niepokuj. Fallon był przerażony a Ross zdumiony. Mimo moich licznych zdolności nie potrafie z żadnej z nich kożystać. Nie licząc tego głosu on jagby był inną świadomością w moim ciele.
Gdy wszyscy opanowali pierwszy szok kontrole przejoł Krey.
- Więc zaczniemy od obrony.
Będe cie atakował a ty musisz unikać moich ciosów.
Dell zaśmiała sie gdy moja twarz zmieniła sie w grymas.
- Jakoś nie jestem przekonany.
Głos Rossa dodał mi tylko większej determinacji.
- Zgadzam sie to powinno być proste. Postaram sie bronić i atakować.
Gabriel wybuchnoł nie pochamowanym śmiechem.
Spiarunowałam go spojżeniem. Nikt we mnie nie wierzy to sie jeszcze zdziwią. Dobra cholerny głosie pomuż mi !
Krey przyjoł pozycje bojową.
- Tylko nie za mocno.
Gabriel powiedział opaniwyjąc swuj wybuch śmiechu. On jest Psyhopatą.
,, Udeży z l...ewej."
Gdy Krey sie zamachnoł zrobiłam unik w prawo. Ale ten cholerny głos mnie wikiwał i otrzymałam cios z prawej.Upadłam na ziemie plując krwią. Cholernie bolało a to była tylko cząstka jego siły.
- Nie dasz rady poddaj sie.
Głos Kreya drażnił moje uszy. Zerknełam na Rossa a jego oczy mówiły poddaj sie.
Ale ja nie moge sie poddać nie moge w kołko uciekać i tchurzyć. Ostatkiem sił wstałam na moje trzęszące sie nogi i wytarłam ręką krew z ust .
- Jeszcze raz.
Byłam powarzna i kompletnie nie miałam zielonego pojeńcia co robie .
,, Twarda ...jesteś ...dobra ...unik w lewą i kopnij w kolano"
Zrobiłam jak nakazał głos a już po chwili Krey syknoł z bólu.
- Ty suko !
Okazało sie że nie trafiłam w kolano tylko w udo ale i tak byłam z siebie dumna. Poczułam sie silna i po chwili na ziemie sprowadził mnie cios w brzuch. Zgiełam sie w puł. Znowu zaczełam pluć krwią. Ross chciał do mnie podejść ale uprzedziłam go.
- Chce to dokończyć nie wtrącaj sie!
Krzyknełam zachrypniętym głosem. Krey zaczoł chichotać a Gabriel nie mugł powstrzymać sie od komentarza.
- Jesteś tylko słabym człowiekiem nie dasz rady.
Dobra niech sie już ta kurwa nie odzywa. Bo jak go ...
Ale ma racje kurwa ma racje. Jestem słaba i nic nie umiem. Jestem bezbronna jestem niczym. Nagle moja złość i gorycz osiągneły nowy poziom. Poczułam mrowienie w dłoniach i stopach zanim co kolwiek pomyślałam doskoczyłam do Kreya i zaprezentowałam pięknego lewego * low kick * a on padł na kolana ze złamanym piszczelem. Potem zaprezentowałam prawego * hai kick * i wszyscy usłyszeli trzasjający kark Kreya. Opadł na ziemie bez życia a ja byłam zaskoczona własnymi zdolnościami i siłą. Wszyscy byli zdumieni i zaskoczeni wraz ze mną. Ale po chwili opadłam bez życia obok Kreya.
--------------------------------------------
* Low kick * oraz * hai kick *
To ciosy zadane w piszczel i tyłów przeciwnika w sztuce walk muay thai.
Na zdjęciu jest Arianna (fistaszek!)

Riflesso Oscuro PL   - W Trakcie PrzeróbekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz