Ross i początek jego problemów !

120 11 1
                                    

Mogą pojawić się wulgaryzmy.
--------------------------------------------
Przed chwilą Ari zaprezentowała low kick i hai kick nokałtując Kreya. A teraz lerzy obok niego na glebie. Ale skąd ona zna muay thai ? Jak wyzwoliła z siebie tyle siły i taką szybkość, zrobiła to w kilka sekund . Krey nawet nie zdążył zareagować na jej low kick kiedy ona za drugim ciosem złamała mu kark. Naszczęście Krey za raz sie obudzi ale Ari nie powinna teraz lerzeć na glebie. Ostrorznym krokiem podeszłem do jej ciała i sprawdziłem puls. Żyje!
Ale ledwo , ciosy od Kreya i te zadane przez nią musiały dużo ją kosztować. Podniosłem ją z ziemi i ruszyłem w strone wejścia do willi. Odwruciłem głowe w bok i zobaczyłem zdumienie na twarzach przyjaciuł.
- Przez te dwa dni za wiele razy wasze twarze pokazywały strach i zaskoczenie.
Zachichotałem cicho . Miałem racje ona ma w sobie wiele twarzy a ja pomoge jej w rozwijaniu swoich umiejętności.
- Ona nie jest człowiekiem. Jej szybkość . Jej siła.
Fallon mówił powoli spokojnym tonem. To go zdradza on jak jest zły zawsze mówi w ten sposób.
Postanowiłem jeszcze bardziej ich zezłościć i zdezorientować .
- Ona jest tym samym co ja.
Nie czekając na ich reakcje w ułamku sekundy znalazłem sie w jej komnacie. Położyłem ją pod kołdrą i zerknełem na stolik obok łóżka. Nic nie zjadła .
Odgarnołem jej włosy z twarzy i uchyliłem okno .
- Ciekawe ile im zajmie obudzenie sie z szoku i zrozumienie tego że teraz jest nas dwoje.
Powolnym krokiem wyszłem z pokoju i zeszłem na dół do kuchni. Krey siedział już przy stole popijając kufel piwa. Jako dość stary Poteor Nocy bardzo szybko sie regeneruje. Patrzył na mnie wściekły .
- Z kąt ona zna muay thai przeciesz jest taka bezbronna. A pozatem moge sie założyć że nie była w Taylandi.
Lekko zmrurzyłem oczy i uśmiechnołem sie.
- Zapewne ona sama niewiedziała co robi.
Walnoł pięścią w stół i wstał .
- Skoro jest taka jak ty to czym wy jesteście ? Ross znamy sie od samego początku a ty nadal mi nie ufasz. Kiedyś ta nie ufność cie zgubi .
W tej samej chwili on i kufel piwa znikneli w korytarzu.
Przynajmniej wiem czemu nikomu nie ufam. Zrobiłem sobie kanapke i wyszedłem na dwur. Postanowiłem przespacerować sie po mieście . Gdy dotarłem na główny plac przypomniałem sobie co tu zaszło. Gdy dziś ją testowali była twarda i w stanie przewidzieć co planuje Fallon . Ale tamtej nocy była bezradna. Gdyby nie ja napewno by zgineła. Ale odwaliło mi i ją uratowałem. Pamiętam jak w pierwszym szoku zaczeła gadać coś o matce i siostrze. Warto było by sprawdzić co u jej rodzinki. No bo co innego mam do roboty ?
Weszłem do gospody i podeszłem do baru. Stała tam gruba , śmierdząca i brzydka kobieta.
- Hej śliczna wiesz może gdzie moge znaleść szlachcica
Arstores.
Ta wielka kupa mięsa spojrzała w moją strone a ja chamowałem odruch wymiotny.
- To ulubieniec króla Donera
mieszka na północ z tąd na dworze w zamglonej wiosce. A jego pełne imie to Harry Arstores. Jeżeli masz do niego jakąś sprawe to odpuść ktoś porwał mu córke a jemu zaczeło odwalać.
Moja mina odrazu spoważniała . Kurwa! Harry Arstores to ulubieniec króla i wpływowy człowiek. Ten pieprzony drań na dodatek to prawa ręka mojego ojca. Kurwa ! Że odrazu sie nie skapnołem. Trzeba powiadomić reszte.
- Dziękuje .
Odparłem ostro i wyszedłem.
Chwile po tem zwołałem wszystkich w salonie.
Gdy wszyscy już wygodnie sie usadowili zaczołem mówić.
- Mamy to znaczy JA MAM PRZESRANE . Ojciec Ari to Harry Arstores jest on pupilkiem króla i prawą ręką mojego ojca . Mieszka na północ z tąd na dworze w zamglonej wiosce. Może chcieć odzyskać córke ale nie pozwole mu na to .
- Czemu tak bardzo ci na niej zależy?
Oczy Dell aż iskrzyły gdy to mówiła. Jej różowe włosy opadały na jej silne ramiona. Nikt by nie pomyślał że zabiła z zimną krwią wielu winnych i niewinnych ludzi.
- Bez obaw nie zakochałem sie ale złożyłem obietnice że sie nią zaopiekuje a wiecie że ja zawsze dotrzymuje słowa.
Gabriel wstał z fotela i podszedł do mnie. Położył mi ręke ba ramieniu .
A w głowie usłyszałem jego głos.
,, To że teraz jej nie kochasz nie znaczy że..."
Nie dokończył.
- Ja niewiem co to miłość .
Mój gniewny głos zabrzmiał w całym pomieszczeniu odbijając sie echem .
Zrezygnowany podszedł do drzwi.
- Co kolwiek zrobisz jestem z tobą.
Z miejsc wstali pozostali.
- My też jesteśmy z tobą . Zawsze i co kolwiek zrobisz. W końcu jesteśmy rodziną. Nie warzne że nie ufasz nam dostatecznie by zdradzić kim jesteś ale i tak cie kochamy.
Dell mówiła to z taką pasją że aż ją przytuliłem.
- Ide na zwiady na jej dwur . Jest ktoś chętny do pomocy ?
Wszyscy kiwneli głowami i już po chwili byliśmy na placu za domem. Każdy zabrał ze schowka zapas broni którą pochowaliśmy w różnych miejscach. Dell poupychała w kieszeniach i butach a nawet pod braniem. Ja nie potrzebowałem tyle broni. Tylko kilka ostrzy jako zabezpieczenie w razie gdyby nas zauwarzyli. Gdy wszyscy mieliśmy już broń Fallon wzioł Dell na panne młodą i zaczeliśmy biec z prędkością światła. Po jakiejś godzinie dotarliśmy do zamglonej wioski . A chwile puźniej siedzieliśmy schowani na drzewie na terenie dworu Arstores.
- Dell i Fallon dwa górne piętra . Gabriel parter a Krey ogrody . Szukamy informacji na temat Rodziny Ari . Ja musze znaleść jej przyjaciela jeżeli ktoś wpadnie niech odrazu przywoła reszte nie atakujcie nikogo.
Kiwneli kolorowymi głowami i znikneli. Ja cofnołem sie na rynek.
Gdy weszłem do gospody wyczułem dziwną aure . Była nie typowa zaczołem kierować sie w strone i j źrudła. Przy jednym ze stołów siedział brunet o bursztynowych oczach .Postanowiłem sprawdzić kim jest właściciel dziwnej aury. Usiadłem na przeciwko niego.
- Jak cie zwą.
Uniusł głowe i spojrzał na mnie z nie obecnym wzrokiem.
- Nazywam sie Fabian Oder's . Czego chcesz ?
Chłopak był podpity i załamany. Ale jego aura nie należała do ludzkiej . Postanowiłem tego nie zignorować . Mam wielkiego farta że tak szybko go znalazłem.
- Chcesz zobaczyć Arianne ?
Nagle jego oczy nabrały życia mięśnie napieły sie a on wyprostował sie . Teraz wyglądał jak prawdziwy szlachcic. Dopiero teraz zauwarzyłem jak odstrojony był.
- To ty ją porwałeś ?
To pytanie zadał wstając .Jego ręka ściskała pochwe od miecza. Czy on jest tak głupi że chce walczyć będąc pijanym.
- Nie . Ja uratowałem jej życie przed jej ojcem.
Jego twarz wyrażała złość a oczy chęć mordu. Może nie jest taki głypi na jakiego nie wygląda?
- Zabierz mnie do niej .
Uśmiechnołem sie . Mówiłem że jeszcze raz go zobaczy .
Chłopak był bardzo interesujący . Kiwnołem głową a on usiadł spowrotem na swoje miejsce.
- Czym ty jesteś ?
To pytanie go zaskoczyło . Jestem ciekawy no to pytam. Wybuchnoł simiechem . Zbliżył twarz do mojego ucha i zawarczał. Szybko sie odsunołem. Że co kurwa ?!
- Dokładnie . Jestem wilkiem a czym ty jesteś ? Bo człowiekiem na stówe nie .
Gdyby nie to że cholernie boje sie wilkołaków to zaśmiałbym sie.
Jedno ugryzienie tego bydlaka a umre. Tak jedyny sposub by uśmiercić Riflesso Oscuro to ugryzienie wilka. Na szczęście rasa wilkołaków nie jest zbyt duża. W ciągu jednego stulecia rodzi się jakieś sto wilkołaków i chodz nie umrą ze starości to łatwo je zabić.
- Czymś równie silnym i żadkim jak ty ale mnie jest trudniej zabić. Nie lubie twojej rasy ale Ari chciała cie zobaczyć a ja mam zamiar ją uszczęśliwić. Choć.
Wstaliśmy od stołu i gdy już mieliśmy wychodzić usłyszałem głos Kreya w mojej głowie.
,, Fallon wpadł."
- Czekaj tu.
Rozkazałem chłopakowi i ruszyłem w strone dworu.
Gdy dotarłem na dwór na placu otoczony gwardzistami stał Fallon. W jego kierunku szedł Harry z jakąś kobietą.
- Kim jesteś ?
Głos Harrego niusł sie po całym placu. Szedł pewny siebie z mieczem w ręku.
W głowie usłyszałem Gabriela.
,, Jesteśmy wszyscy"
,, Ruszamy "
Wyszłem z ukrycia i zaczołem kierować sie w strone Fallona.
Wzrok wszystkich był skierowany na mnie. Wszyscy gwardziści byli wampirami . A Fallon był skuty jakimś łańcuchami. Harry klasnoł w ręce a gwardziści żucili sie w moją strone.
Gdy z ukrycia wyszli moi przyjaciele po kilku sekundach na placu lerzało trzynaście ciał gwardzistów w rzece krwi.
Rozkułem Fallona i spojrzałem na Harrego. Jak mogłem go nie rozpoznać?
- Teraz wiem na sto procent że to ty masz moją córke Ross . Ojciec nie będzie zachwycony jak sie dowie że uprzykszaż mi życie.
Po tych słowach wybuchnoł śmiechem.
A ja w głowie usłyszałem kobiecy głos.
,, Zabierz moją córke gdzieś daleko gdzie będzie bezpieczna ."
Spojrzałem na kobiete obok Harrego była szczupła miała czarne włosy i jasną karnacje. To musi być jej matka. Kiwnołem głową i chciałem odejść kiedy poczyłem ogromny ból w klatce piersiowej. Upadłem na kolana a Gabriel doskoczył do mnie .Krey wgnoł mi z pleców sztylet.
- To prezent od ojca . Chce sie w końcu pozbyć swojego Riflesso Oscuro . Denerwujesz go.
Ostatnie co usłyszałem to głos Harrego raniący moje uszy. Straciłem przytomność.

#Siedziałem przy stole w czerwonym garnitórze a przed sobą miałem pusty talerz. Spojrzałem na miske obok tależa były tam trzy fistaszki.Poczyłem ogromny głud. Chwyciłem jednego i nazwałem go Jolita. Drugi otrzymał imie Stasiu a trzeci Barbara. Połorzyłem je na tależu i nadziałem Barbare na widelec. Zaczeła krzyczeć bym jej nie zjadał . Zaczeła prawić mi komplementy. Powiedzała że Stasiu jest smaczniejszy i większy.Stasiu był bardzo wulgarny zaczoł mnie wyzywać od popierdzoleńców. Więc zjadłem Stasia a potem Barbare i faktycznie miała racje Stasiu był pyszny. Potem zaczołem plować na Lolite która zaczeła uciekać. Biegła ile sił w nogach .Goniłem ją po całym stole a kiedy ją złapałem powiedzała że mnie kocha i....#

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju przez okno. Na krześle obok łóżka siedział Gabriel.
- Pilnuj leców nie chce zabierać przyjaciela do piekła.
Mocno go ścisnołem i krzyknołem.

- FISTASZEK ! KOCHAM FISTASZKI !

-------------------------------------------------------------------------
CZY ARI SIE OBUDZI ?
CZY ROSS PRZESTANIE MAJACZYĆ ?
CZY FABIAN SPOTKA ARI I JAKA BĘDZIE JEJ REAKCJA?
CZY LOLITA NAPRAWDE KOCHA ROSSA?
DAWAJCIE GWIADTKI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

SORY ZA BŁĘDY !!!!!!

Riflesso Oscuro PL   - W Trakcie PrzeróbekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz