*
Obserwował zaśnieżone ulice Wiednia, idąc ramię w ramię z Elise, za Leoni oraz Lewisem. Starał się nie zwracać uwagi na zachowanie swojej dziewczyny, którą ciemnowłosa Austriaczka nadal chciała udusić za ubrudzenie tapicerki oraz wycieraczek w jej samochodzie.
Szli przez centrum miasta. Russel starał się zaobserwować różnicę między Londynem a stolicą Austrii. Główną na pewno była powierzchnia miasta, jednak to było oczywiste- sama Anglia- bez Walii, Szkocji oraz Irlandii Północnej- była większa od ojczyzny Wolff. Kolejne co rzucało mu się w oczy to architektura. Następną stanowiło podejście ludzi- Brytyjczyk miał wrażenie, że w Londynie wszyscy spieszyli się dokądś, podczas gdy w Wiedniu czas jakby zwolnił, choć jak się dowiedział, było to tylko jego odczucie.
Nadal czuł wstyd za to, jak zachowała się Elise dwa dni wcześniej. Nie potrafił spojrzeć w twarz Austriaczki, która obecnie lekko górowała nad Lewisem, a to przez buty na obcasie. Osobiście dziwił jej się, że przy dość grubej- jak na centrum miasta- warstwie śniegu, zachowywała równowagę, tym bardziej, iż pod białym puchem mógł znajdować się lód. Dla porównania, Warner już trzy razy omal nie wywinęła orła.
- Tak właściwie to gdzie idziemy?- zapytała tleniona blondynka, krzywiąc się, kiedy nieco mocniej zawiało.
- Wy, nie wiem gdzie. Ja z Lewisem idę ogarnąć kilka spraw z moim mieszkaniem- odpowiedziała brunetka, wyciągając telefon z kieszeni, który zaczął dzwonić. Wolff nie odebrała, marszcząc brwi oraz kręcąc na boki głową.- Mamy piętnaście minut do spotkania.
- Zdążymy- odpowiedział mulat, uśmiechając się delikatnie w stronę córki Toto.
Kilkanaście minut później byli pod starą kamienicą o jasnej elewacji. Po budynku dało się zauważyć, iż najpóźniej przed rozpoczęciem zimy skończono go malować, ponieważ nigdzie nie było widoczne choćby jedno graffiti, bądź odprysk tynku- w przeciwieństwie do tych, jakie mijali ulicę lub dwie wcześniej.
Austriaczka otworzyła drzwi do kamienicy kluczem, po czym przepuściła Russela, Warner oraz Hamiltona. Następnie wyminęła ich i skierowała się schodami w górę, zatrzymując się dopiero na ostatnim piętrze. Zapukała do drzwi z numerem dziewięć, które były jedynymi na najwyższej kondygnacji. Ciemną, drewnianą powłokę otworzył chudy chłopak w okularach. Jego wzrok wyrażał przerażenie, na co Russel zmarszczył brwi.
- Pani Wolff- wydukał zdenerwowany.
- Nie płacisz od czterech miesięcy- zaczęła spokojnie.- Umowa kończy ci się wraz z końcem stycznia, a ja nie mam zamiaru jej przedłużać, ponieważ, jak sam wiesz, nie jest to pierwsza sytuacja, gdzie nie otrzymuję pieniędzy za wynajem. Co masz mi do powiedzenia, Felix?
- No... Mam problem z płynnością finansową, ale obiecuję, że w styczniu wszystko ureguluję!
- Nie interesuje mnie to. Chcę zobaczyć w jakim stanie jest moje mieszkanie- oznajmiła ze stanowczą miną. Felix wyglądał jakby miał zaraz zejść na zawał. Leoni przewróciła oczami. Austriak widząc to, przełknął nerwowo ślinę, ale wpuścił Austriaczkę oraz Brytyjczyków do środka.- Żarty sobie ze mnie robisz? Mieszkanie było w pełni wyposażone, a nie ma połowy z tego co się tutaj znajdywało!- krzyknęła stając na środku salonu.- Felix do cholery jasnej! Co to ma znaczyć!?
Zdenerwowana mina chudzielca mówiła wszystko. Wolff wręcz gotowała się ze złości i nawet Lewis nie podchodził do niej zbyt blisko, chociaż i tak był w najmniejszej odległości do niej. Brunetka zacisnęła mięśnie żuchwy, kręcąc głową na boki, po czym przeszła do kuchni.
- Mówiłem, mam problemy z płynnością finansową i...
- W dupie mam twoje problemy z pieniędzmi! Dlaczego połowy wyposażenia mojego mieszkania nie ma!?- powiedziała podniesionym głosem, uderzając pięścią w kuchenną wyspę.
CZYTASZ
INTERPOL| G.RUSSEL
Fanfiction"𝕊𝕚ą𝕕ź 𝕟𝕒 𝕔𝕙𝕨𝕚𝕝ę 𝕚 𝕝𝕖ć𝕞𝕪. ℙ𝕚𝕖𝕡𝕣𝕫𝕪ć 𝕓𝕚𝕝𝕖𝕥 𝕚 𝕛𝕖ś𝕝𝕚 , 𝕁𝕒 𝕡𝕣𝕒𝕘𝕟ę ż𝕪𝕔𝕚𝕒 𝕚 ś𝕞𝕚𝕖𝕣𝕔𝕚, 𝕋𝕪 𝕡ł𝕒𝕔𝕫𝕖𝕤𝕫 𝕠𝕔𝕖𝕒𝕟𝕖𝕞 ł𝕖𝕫. ℤ𝕒𝕥𝕣𝕫𝕪𝕛𝕞𝕪 𝕫𝕒𝕡𝕒𝕔𝕙𝕪, ś𝕝𝕒𝕕𝕪. Ż𝕪𝕛𝕞𝕪 𝕟𝕚𝕖 𝕔𝕙𝕔ą𝕔 𝕤𝕚ę...