Rozdział 26

418 8 17
                                    

Starałam się opanować lekko drżące ręce, ale jakoś mi nie wychodziło. Staliśmy przed stadionem a ja czekałam aż ochroniarz skończy gadać z Nicolą. Rozmawiali chyba o ostatnich wynikach Juventusu, czy coś takiego.

Nie wiedziałam jak zareagują na mnie koledzy Zalewskiego. Miałam nadzieję, że przyjmą mnie dobrze, i że  żaden z nich nie będzie nie miły, albo coś w tym stylu.

W końcu ochroniarz pożegnał się z Nicolą i wpuścił nas do środka stadionu. Szliśmy długim, jasnym korytarzem aż doszliśmy do szatni,  przy której stał sam Mourinho wraz z jego asystentem. Nico ścisnął moją dłoń, którą właśnie trzymał, na znak, że cały czas jest przy mnie. Nie mogłam nadal uwierzyć, że poznam dziś nie tylko jego trenera, ale też inne ważne i znane osoby. 

Zalewski podszedł do trenera i wymienił z nim kilka słów po czym powiedział:

-To jest moja dziewczyna. Trenerze, to jest Anastazja, Anastazja, to jest mój trener Jose... No cóż, chyba nie muszę ci go przedstawiać- zaśmiał się.

Jose podał mi dużą dłoń, którą natychmiast ścisnęłam z wielkim uśmiechem na twarzy.

-Bardzo miło mi pana poznać!

-Mi ciebie też moja droga- popatrzył na Zalewskiego z pytającą miną. -Rozumiem, że chcesz ją przedstawić kolegom na treningu, tak?

-Zgadza się trenerze- odpowiedział Nico.

-Dobrze, w takim razie zrobimy to na początku. A teraz idź się przebierz. Ja zajmę się Anastazją. Widzimy się za 10 minut. Przekaż chłopakom.

Ruszyliśmy dalej jasnym korytarzem, tym razem jednak bez Nicoli. Dotarliśmy do biura Mourinho i weszliśmy do niego. Gabinet był niewielki, ale ładnie urządzony.

Na środku pomieszczenia stało jasne biurko w połowie zawalone papierami i dokumentami. Za nim znajdowało się okno. Na biurku stała mała doniczka z niewielką roślinką i tak samo na regale obok. Za stołem stał oczywiście czarny, obrotowy fotel a przed stołem czarne krzesło. Wszystkie ściany pomalowano na szaro.

-Możesz usiąść- zaproponował trener wskazując krzesło a sam usiadł za biurkiem na fotelu.

Usiadłam na krześle, tak jak mi polecił. Okazało się zaskakująco wygodne. Jak na drewniane krzesło, oczywiście.   

-Jak się poznaliście?- zapytał Mourinho w pośpiechu odgarniając papiery że stołu.

-Gotuję dla reprezentacji Polski. Poznaliśmy się pierwszego dnia mojej pracy- oznajmiłam.

Jose zrobił trochę zaskoczoną minę i znów opadł na fotel.

-A więc gotujesz, tak? Na ile tu jeszcze zostaniesz? Rozumiem, że jeszcze się nie przeprowadziłaś do Nicoli?

Zaśmiałam się i wyobraziłam sobie wizję mnie mieszkającą już z Nicolą. Śmiesznie by było.

-Nie, nie. Nico wziął mnie tu na wakacje. Będę tu jeszcze trochę ponad tydzień.

-W takim razie może mogłabyś ugotować coś dla nas na kolację po meczu za kilka dni? Zakładam że Nicola i tak cię na niego zabierze.

Byłam mega zdziwiona. Gość zna mnie zaledwie pięć minut i już chce, żebym gotowała dla jego składu. Ciekawe, co Zalewski musiał o mnie naopowiadać, żebym od razu miała taką reputację.

-Oczywiście, że tak! Bardzo dziękuję za propozycję!

Jose spojrzał pospiesznie na zegarek.

-No, długo nie porozmawialiśmy, musimy iść już na trening. Chodźmy zatem.

Po kilku minutach szliśmy korytarzem już za piłkarzami AS Romy, który już ewidentnie wiedzieli o mojej obecności, bo co chwila czułam na sobie czyjś wzrok.

-Nie jest wcale taki zły jak się wydawał- szepnęłam żartobliwie do ucha Zalewskiego, który szedł obok mnie.

-Mówiłem. Reszta też jest fajna. Z resztą zaraz sama się przekonasz...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dajcie znać czy podobał wam się taki rozdział i czy chcielibyście znowu Nicola pov, bo dawno nie było.

Dziękuję za przeczytanie i do zobaczenia!!! <3

Niemożliwe || Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz