Rodzice odebrali mnie z lotniska i razem przyjechaliśmy do domu.
-Jestem zmęczona. Pójdę się położyć- powiedziałam, mimo tego że tak naprawdę nie byłam. Rodzice wiedzieli, że jestem z Nico, ale nie chciałam zwierzać im się z wszystkich moich uczuć. Chciałam pobyć sama. Albo z nim.
Położyłam walizkę przy szafie a sama rzuciłam się na łóżko. Fajnie było być w domu, ale wolałam dom i mojego włoskiego chłopaka.
Włączyłam Messengera i zadzwoniłam do niego. Odebrał prawie od razu.
-Jestem już w domu!- pokazałam na kamerce mój pokój.
-Super. Tak jakoś... Pusto i cicho tu bez Ciebie- powiedział Nico z bladym uśmiechem na twarzy.
-Hahaha, bardzo cicho. Aż taka głośna to nie jestem- zażartowałam.
-No nie wiem.
Uśmiechnęłam się do niego i przekręciłam się na drugi bok.
-Co dziś będziesz robić?- zapytał po chwili.
Zastanowiłam się przez chwilę.
-Muszę się rozpakować. Potem coś zjem i chyba pojadę sobie na besen. Chociaż... Nie, nie mam siły. A ty?
-Ehhm...- westchnął.- No mam dziś trening. Spotykam się z mamą i idę na obiad z nią i Jessicą.
Porozmawialiśmy tak jeszcze przez chwilę a potem Nicola musiał kończyć, bo jechał już na trening.
Wstałam z łóżka i włożyłam ciepłą bluzę. Nadal byłam przyzwyczajona do Włoskiej pogody, a w Polsce nie było wcale tak ciepło.
Postanowiłam zabrać się za wypakowywanie walizki. Zajęło mi to dobre dwie godziny.
Zważając na to że przybyło mi BARDZO dużo obserwujących na IG to postanowiłam wstawić jakąś relację. Dziwnie teraz było mieć na sobie wzrok połowy (albo i nawet więcej) polskich nastolatek.
Po obiedzie wyszłam na spacer, zrobiłam ładne zdjęcie i dodałam podpis ,,Już w Polsce <3".
Robiło się już ciemno, kiedy szłam ulicą. Nie mam pojęcia czemu ten dzień mi tak szybko zleciał.
Wróciłam do domu i zjadłam kolację. Nie miałam siły na robienie niczego specjalnego, więc posmarowałam tylko kanapkę masłem dałam na niej ser i keczup.
Poszłam spać dopiero około dwudziestej czwartej. Przeglądałam jeszcze zdjęcia. Moje i Nicoli, ale też innych ludzi na Instagramie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że ostatnio nie dodawałam rozdziałów, ale miałam dużo na głowie.Wgl chciałam powiedzieć, że zaskakująco niepewnie czułam się już w drugiej minucie meczu Polska-Czechy. Hmmm... Zastanówny się czemu (pozdro dla kumatych). Nie, ale teraz tak na serio cieszę się że wszedł Nico i świetnie grał. Miejmy na dzieję, że w poniedziałek będzie lepiej. Widzimy się, tym razem nie przed telewizorem, ale na stadionie w Wawie!
Do zobaczonka w kolejnym rozdziale!
CZYTASZ
Niemożliwe || Nicola Zalewski
RomansMarzeniem osiemnastoletniej Anastazji od zawsze było spotkanie polskiej reprezentacji w piłce nożnej. A w zasadzie zawsze najbardziej zależało jej na Nicoli Zalewskim. Była jego fanką. Zawsze i na zawsze nią pozostanie. Ta historia opowiada o dwóch...