Rozdział 31

395 8 4
                                    

Siedziałam z Nicolą na sporym balkonie. Rozłożyliśmy tam mały stolik, krzesła i trochę jedzenia. Z balkonu był świetny widok na miasto a kawa o słonecznym poranku to marzenie.

Nico wziął mnie za rękę i złapał za telefon. Włączył playlistę polskich, angielskich i włoskich piosenek na całą głośność a potem wstał, odsunął moje krzesło. 

-Czy zaszczyci mnie pani tańcem?- zapytał z uśmieszkiem na twarzy.

-Oczywiście.

Wstałam i ponownie złapałam go za rękę. Przysunął mnie do siebie i objął w talii. Z uśmiechem zarzuciłam mu ręce na ramiona i zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Nie wiem ile tak czasu spędziliśmy, ale napewno nie mało. Co chwilę piosenki się zmieniały i z szybszych zmieniały się na wolniejsze.

Nico pocałował mnie w policzek i zakończylismy naszą małą potańcówkę. Weszliśmy do domu zabierając przy okazji że sobą naczynia ze stolika. Pownosiliśmy wszystko do kuchni. Ja pozmywałam naczynia a Nico schował resztę jedzenia do lodówki.

-Ej- powiedział.

-Co jest?

-Hmm... Właśnie, bardziej czego nie ma. Lodówka jest prawie pusta.

Westchnęłam i spojrzałam mu przez ramię. Lodówka faktycznie miała... No cóż... Skąpą zawartość.

-Dobra, to pójdę na zakupy a ty skończysz zmywanie. I ogarnij tu troszkę, dobra?

-Dobrze skarbie.

Nico pocałował mnie w policzek a ja wzięłam pieniądze i wyszłam.

-Uważaj na siebie!- rzucił jeszcze zza moich pleców.

Dotarłam do sklepu samochodem Nicoli. To wcale nie tak, że wcale go nie zapytałam. No, ale przecież nie przeszłabym pięciu kilometrów w takim upale. Temperatura sięgała ponad 33 stopni!

Zakupy załatwiłam szybko i bez zbędnego zastanawiania się, które mleko wybrać. Niestety do kasy była spora kolejka. Cały pobyt w sklepie, dojazd do niego i z powrotem zajął mi lekko ponad godzinę.

Wysiadłam z auta zaparkowanego na podjeździe i skierowałam się do wejścia do domu. Otworzyłam jego drzwi kluczami i... Zaniemówiłam.

W domu panował taki sam nieporządek jak wtedy, kiedy z niego wyszłam. Nicola leżał wyłożony na łóżku, z telefonem w ręku.

-Nico...- dosłownie opadły mi ramiona.

-O, jesteś już! Hejka skarbie.

Nie odpowiedziałam ani słowem i tylko upuściłam torby z zakupami na ziemię. Patrzyłam na niego z miną mówiącą ,,Nico, zaraz cię walnę".

-Co?- zapytał jak gdyby nigdy nic.

-Miałeś posprzątać!- niemalże krzyknęłam wskazując na talerze cały czas znajdujące się w zlewie.

-Oj... No tak... Sorka, zapomniałem- powiedział wracając do oglądania czegoś na telefonie.

-Serio?! Serio Nico?! Tylko o to cię prosiłam!- wyrzuciłam z siebie. Nie mogłam uwierzyć z jaką pogardą do tego podchodził.

Zalewski nie przerwał oglądania telefonu.

-Nicola, kuźwa mać! Co ty sobie myślisz?!

Chłopak odłożył telefon i wstał z łóżka.

-Emmm... Przepraszam... Zaraz to zrobię...

Podszedł do mnie i położył dłoń na moim ramieniu. Natychmiast ją zrzuciłam.

-Prosiłam, żebyś wtedy to zrobił! Taka była umowa! Ja idę na zakupy, a ty sprzątasz!

-Wiem... Wiem Nasti, ale zapomniałem.

-To aż takie trudne?! Jedyne co miałeś zrobić to posprzątać! Zajęłoby ci to dwadzieścia minut, jak nie mniej!

Kiedy byłam zła, zawsze zaczynałam płakać. To właśnie dlatego duża łza zgromadziła się w moim oki. Starałam się ją odgonić, ale nie udało mi się i popłynęła po moim policzku. Po niej kolejna i kolejna a potem jeszcze następna.

Wiedziałam, że trochę histeryzuję, ale naprawdę byłam na niego wkurzona. Ja na niego liczyłam a on mnie rozczarował.

Obróciłam się, ale on pociągnął mnie za ramię i odwrócił z powrotem do niego. Odepchnęłam go lekko i poszłam szybkim krokiem do łazienki.

________________________

Nicola pov:

Kuźwa. Ja pierdzielę. Jak zawsze, musiałem coś spieprzyć. Ona na mnie liczyła. A ja ją zawiodłem. Ale nie zrobiłem tego celowo. Na prawdę zapomniałem.

Szlag! Jedyne co miałem zrobić to posprzątać ten cholerny dom!

Usiadłem na łóżku. Słyszałem, że Nastka weszła do łazienki, ale nie wiedziałem czy mam tam do niej iść czy nie. Postanowiłem, że poczekam tu na nią. Potarłem twarz dłońmi a potem przeczesałem nerwowo włosy.

Wiedziałem, że nawaliłem. Chciałem to naprawić, ale kuźwa, wolałem cofnąć czas i pozmywać chociaż te naczynia.

-Nicola, czy to aż takie trudne?- zapytałem się cicho.

Nagle usłyszałem że drzwi do łazienki się otwierają i poszedłem w stronę Anastazji. Nie zdążyłem nawet do niej dojść bo usłyszałem...

_________________________

-Wychodzę- rzuciłam i trzasnęłam za sobą drzwiami.

Nie miałam pojęcia gdzie. Nie wiedziałam gdzie wychodzę ani co chcę zrobić. Wiedziałam jedynie, że nie chcę tu być i że chciałabym pobyć przez chwilę sama.

Przeszłam chodnikiem do miejsca gdzie znajdowały się pasy a po chwili przez nie przeszłam.

Szłam chwilę chodnikiem aż trafiłam na jakiś przyjaźnie wyglądający budynek. Weszłam do niego i okazał się naprawdę miły. Była to jasna kawiarnia, w której znajdowało się tylko kilka osób.

Podeszłam do lady i zamówiłam herbatę i jakiegoś młodego mężczyzny.

Usiadłam w stoliku obok okna. Po chwili kelnerka przyniosła mi napój z kostkami lodu.

-Emmm... Można spytać co się stało? Wygląda pani na przygnęboiną- zapytała kelnerka o ładnych i jasnych włosach.

-Ach... Nic takiego. Pokłóciłam się tylko z chłopakiem.

Uśmiechnęła się przyjaźnie i powiedziała:

-Będzie dobrze. Wszystko się napewno ułoży.

Odwzajemniłam niepewnie uśmiech i podziękowałam.

Przez moją głowę przebiegało milion milion myśli.

,,Może za ostro zareagowałam. Może nie powinnam wychodzić i odpychać go od siebie. Powinnam pozwolić mu się przytulić i uspokoić."

Ale nie mogłam. Byłam na niego zła o niewiadomo co i nie chciałam go do siebie dopuścić. Chciałam tylko... Żeby wszystko było dobrze i żebym się uspokoiła.

Zostanę tu jeszcze trochę, pomyślę nad wszystkim, przemyślę sprawę i na pewno wszystko wróci do normy. Przynajmniej taką miałam nadzieję...

~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziś taki troszkę smutniejszy rozdział, ale spokojnie to tylko przez mój podły nastrój. Nie życzę wam tego... Do zobaczonka. Dajcie znać jak wam się podobało!

Niemożliwe || Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz