Żałoba

86 7 5
                                    

Obudziłam się następnego dnia, obok mnie leżał Finney. Chłopak wydawał się taki bezbronny i słodki podczas snu, ostrożnie przewróciłam się na drugą stronę z zamiarem spojrzenia na godzinie, gdy zobaczyłam 5:20 dziwiłam się bardzo, ponieważ nigdy nie wstawałam o takiej godzinie.

- Wszytko okej ? - zapytał brunet wyglądając za mnie. Był bardzo blisko mojej twarzy, co sprawiło że poczułam motylki w brzuchu.

- Tak finney spokojnie po prostu myślałam, że jest poźniejsza godzina - odpowiedziałam kładąc się i patrząc jak chłopak spoglądałam na mnie z góry, oparł rękę obok mojej głowy. Wpatrywalismy się w siebie przez jakieś 10 minut może, gdy nagle odezwał się.

- Idziemy spać jeszcze ?

Pokiwałam, znacząco głową brunet po chwili znalazł się za mną, usmiechnełam się do siebie na myśl, że leżę akurat z nim. Po chwili poczułam, że ręka nastolatka owija moja talię i przyciąga mnie do siebie. Ten ruch sprawił u mnie duże motylki.

- Dobranoc słodka- usłyszałam po chwili głos.

- Dobranoc.

Obudziłam się koło 10:30 odwróciłam się w stronę chłopaka, którego odziwo nie zastałam. Postanowiłam zejść na dół do kuchni, gdy to zrobiłam ujrzałam tylko ledwo żyjąca Gwen i Donne która, wyglądała jak duch. Bez słowa podeszłam do niej i ją przytuliłam, był to dla nas bardzo trudny okres w życiu byłam, zła na siebie za to że nie pilnowałam mojego starszego brata bardziej.

- Tak mi przykro, Donna to moja winna, gdybym nie wybiegła wtedy ze szkoły tylko została, to on by tu był i już jadł płatki, jestem okropna siostrą - powiedziałam wycierając łzy.

- Nina nie obwiniaj się a, gdybyś tak z nim szła i ten psychopata postanowiłby was w dwójkę porwać? Twoi rodzice by tego nie przeżyli - powedziala Gwen podając mi kubek ciepłej herbaty.

-  Ona ma rację, nie moglibyśmy jeszcze ciebie stracić, musimy go dorwać i wymierzyć mu sami karę, nie wybaczę sobie tego, że nie wróciłam z nim wczoraj - powedziała patrząc na nas, dobrze wiedziałyśmy z Gwen, że życie nie będzie takie samo jak kiedyś i to przez jednego porywacza.

Nagle do domu, wszedł Finney był przybity.

- Gdzieś ty był! - krzyknęłam podchodząc do niego.

- Szukałem Robina, pozatym co cię to tak ochodzi ? - powedział omijając mnie, wszedł do kuchni biorąc kubek Gwen nalał sobie herbaty. Dziewczyny patrzyły na tą całą sytulacje.

- A może dlatego że do cholery jasnej nie chce stracić kolejnej osoby na której mi zależy, ty myślisz że to jakaś zabawa, wychodzisz sobie bez żadnego informowania co ty sobie wyobrażasz sam pchasz się w jego pułapkę. Nie mam zamiaru później przechodzisz tego samego z powodu ciebie ogarnij się Finney nie jesteśmy dziećmi! - krzyknęłam płacząc, weszłam do salonu gdzie usiadłam na kanapie, nie wiedziałam co mam robić teraz, jak mam się zabrać za szukania mojego brata, nawet nie wiedziałam czy żyje, gniew narastał we mnie z każdą sekunda. Zaczęłam rozwalać wszystkie rzeczy wokół mnie, zaczynając od stołu, przeszłam później do szafek i do telewizora. Wyszłam na zewnątrz gdzie zaczęłam się drzeć.

- Jestes takim tchórzem, że porywasz w masce? Jesteś zwykłą pizdą słyszysz znajdę cie i przysięgam, że zrobię z tobą to samo co ty robisz z tymi biednymi dziećmi, będziesz cierpiał niemiłosiernie!!!!

Nagle do domu, wciągał mnie Finney upadłam na podłogę razem z nim, trzymał mnie mocno przytulając do niego,dolaczyly się dziewczyny wszyscy siedzieliśmy na podłodze.

-Nina spokojnie nie płacz znajdziemy go, chodź usiądź zrobię ci herbatę na uspokojenie - powiedział chłopak podnosząc, usiadłam na kanapie.

- Gwen nie możesz spróbować, go jakoś znaleźć? - zapytałam ledwo.

Dziewczyna, popatrzyła na mnie tylko smutno jej mina wyrażała to że to nic nie da. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić jak się mam zachować, nie da się żyć tak samo jak kiedyś. Miałam cudownego chłopaka i brata i z dnia na dzień ich straciłam.

- Trzymaj, pij ostrożnie- powedzial chłopak podając mi herbatę.

Minęły dwa miesiące od zaginięcia mojego brata, rodzice się już poddali, próbowali żyć normalnie zresztą ja też. Codziennie spotykałam się z dziewczynami i Finney w celu namierzenia tego gnoja. Szło nam to opornie. Donna dochodziła do siebie, było u niej lepiej co mnie bardzo cieszyło.
Powoli zbliżały się wakacje, więc dzień trwał dłużej. Po porywaczu zaginął ślad ludzie przestali się bać i wrócili do normalnego życia.

- Nina, idziesz dzisiaj na imprezę do Adrinny ? - zapytała Gwen.

- Nie wiem, jakoś nie mam ochoty - odpowiedziałam obojętnie wracając do oglądania telewizji.

- No weź, musisz coś zmienić w swoim życiu nie możemy się ciągle dołować, proszę cię chodź- powiedziała Donna.

- Pozatym idzie Finney, więc będziesz miała wreszcie szansę na pocałowanie go - powedziała młoda Blake ruszając zarywczo brwiami.

- Jezus no dobra, pojde już z wami, pozatym nie łączy mnie nic z Finney'em oprócz przyjaźni- odpowiedziałam.

Dziewczyny tylko głośno się zaśmiały, powedzialy że impreza odbywa się o 18:30 a była 16:40.

To będzie najgorsza impreza w moim życiu, ale będzie ze mną Finney. Nina przestan to tylko kolega.

HEJ HEJ co tam jak tam wakacje? Nie pisałam dawno tej książki i jakoś dziwnie mi się tutaj wraca. Mam nadzieję że to ktoś jeszcze czyta.:))

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 25, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ja nie chcę umierać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz